Romanowowie

puma.domowa

Ja wiem, że wszyscy wolą wspominać Romanowów jako żywych ludzi, a nie zajmować się carskimi kośćmi; niemniej jednak dziwię się, że nikt jeszcze nie wspomniał o miejscu pochówku wszystkich Romanowów.
Z wypasioną katedrą na Wyspie Zajęczej wiążą się dwie historie (wybaczcie, znam je "od ludzi", nie podaję konkretnego źródła. Przepraszam, że zazwyczaj piszę w taki sposób, ale w czasach, kiedy zaczęłam się interesować tematyką carską, czyli w roku 1998, internet był atrakcją dla wybranych, a ja, jako słuchowiec, wyłapywałam pieczołowicie każdą informację głównie ze słuchu, niekiedy z gazet. Do książek zaczęłam mieć dostęp nieco później).
A zatem - do rzeczy:
1. Car Mikołaj w czasie swojego panowania poświęcił dzwony do tej katedry. (Był remont, więc ludwisarze odlali nowe). W roku 1998 dzwony te zabiły dla niego, gdy carskie kości wyruszyły w ostatnią drogę - najpierw z Jekatierinburga do Petersburga, a potem - do świątyni i wspólnego grobu.

2. Druga historia wiąże się jeszcze z Piotrem I, który, jak wiadomo, był pochłaniaczem absyntu i umarł (jak nietrudno się domyślić) na wątrobę.
Piotr miał gigantyczny problem związany z przytwierdzeniem aniołka na szczyt świątyni (jakieś 20 metrów wysokości). Raz po raz pojawiali się kolejni śmiałkowie, którzy próbowali tego dokonać i nikomu się nie udawało - wszyscy ginęli. W końcu car wydał dekret "kto przymocuje figurkę aniołka na szczycie, ten będzie mógł wybrać sobie nagrodę". (W ogóle to była trochę dziwna sprawa, bo Cerkiew nie uznaje kultu rzeźb, ale cara Piotra już dawno uznali za diabła, z racji przeprowadzanych reform).
Pewnego razu w Petersburgu pojawił się śmiałek, który aniołka przytwierdził na szczycie katedry. Uradowany car serdecznie mu pogratulował i zapytał go, o jakiej nagrodzie marzył. Jako, że historia działa się na słowiańskim Wschodzie, mężczyzna odpowiedział:
"Chciałbym do końca życia pić za darmo we wszystkich knajpach w Rosji".
Piotr zachwycił się pomysłowością śmiałka (domyślam się, że on sam chciałby do końca życia pochłaniać darmowy absynt) i, jako, że wtedy nie było jeszcze dowodów osobistych, zdecydował, że człowiek ten będzie miał wytatuowaną pieczęć na szyi.
Gdy ów śmiałek wchodził do knajpy, pokazywał palcem pieczęć na szyi, w bardzo charakterystycznym, znanym wszystkim Słowianom geście. A, że wieść o dzielnym bohaterze szybko rozniosła się po całym cesarstwie, szynkarze nie szczędzili mu litrów siwuchy i innych trunków. Kilka miesięcy po wytatuowaniu pieczęci mężczyzna zmarł z powodu (a jakże by inaczej) zatrucia alkoholowego Very Happy

Aniołek i gest pozostał.
Oto i Sobór:
[link widoczny dla zalogowanych]

A oto i gest (w Rosji pokazują subtelnie, jednym palcem):
[link widoczny dla zalogowanych]

A ja w Soborze byłam i myślę, że każdy wielbiciel Romanowów powinien być w tym miejscu:
[link widoczny dla zalogowanych]

Justyśka

puma.domowa

olgasza

puma.domowa