|
Romanowowie Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Minnie Feodorovna
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości
Dołączył: 17 Sty 2017
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zagłębie
|
Wysłany: Czw 13:14, 05 Paź 2017 Temat postu: Jerzy Grecki i Maria Bonaparte |
|
|
Tekst z bloga [link widoczny dla zalogowanych]
"Jak wielu entuzjastów tego bloga wie; istnieje pewna urocza fotografia zaręczonej pary ze wczesnych lat XXw. Przyszły pan młody, potomek starożytnych dynastii, siedząc na wykonanym w stylu neogotyckim krześle, przyodziany w marynarski mundur, a bok niego stoi narzeczona, przebogata, niemalże o pokolenie młodsza księżniczka kładzie mu dłoń na ramieniu. Jej suknię z muślinu z wyszywaną, ozdobną bluzką i dołem wieńczył sznur pereł i rubinów - prezent, który otrzymała od narzeczonego tydzień po ogłoszeniu zrękowin. W oczy na zdjęciu szczególnie rzuca się obecna na twarzy kobiety jawna melancholia, która kontrastuje ze spokojem i pewnością siebie księcia, jego życzliwym urokiem i miłym spojrzeniem. Z niemal zadziwiającą dokładnością fotografia ta przedstawia dalsze losy pary i ich relacje! Poznajcie Jerzego Greckiego i Marię Bonaparte.
W książce zatytułowanej "Le Vieux Compagnon” wydanej w Kopenhadze w styczniu 1938r, Maria Bonaparte opisuje 30 lat życia z Jerzym: "Ogromnie się różniliśmy, nie tylko pod względem koloru skóry czy włosów, ale również w porywach serca i racjach rozumu" - tak zaczyna się jej opowieść, której jej małżonek zapewne nigdy nie przeczytał. Wylewała gorzkie łzy podczas własnego ślubu i w noc, w którą została wdową. Rozmawiał z nią o "Przyjacielu" (Waldemar) i "Wrogu (Wenizelos)*, ale nigdy nie wziął jej w ramiona. Myślała, że jego przyzwoitość, bezgrzeszność, pruderia wynika z jego religijności. Chciała, aby ją pocałował. Kochała go, ale niejednokrotnie próbowała zerwać zaręczyny.
"Przyjaciel", czyli wuj Jerzego, Książę Waldemar "wysoki, szczupły i elegancki, z ostro zakończoną kasztanową bródką, męczonymi przez krótkowzroczność oczami z binoklami na skierowanym ku górze nosie" był centralną postacią życia greckiego księcia. Kiedy książę miał 14 lat, jego rodzice zabrali go do Danii, aby zapisać go do duńskiej szkoły dla oficerów marynarki. Chłopiec chciał służyć w marynarce. Trafił pod kuratelę 24-letniego admirała floty duńskiej, Waldemara. Gdy jego rodzice odjeżdżali, młodzik znajdował się w towarzystwie wuja i dziadka, Chrystiana IX na mostku, niedaleko zacumowanego statku. Nagle poczuł się samotny. Zauważył to brat jego ojca i wziął go za ręką. Razem wrócili do rezydencji księcia, Bernstorff. W tym miejscu Maria przywołuje słowa małżonka: "Od tej pory kochałem go i oprócz niego nie miałem nigdy żadnego przyjaciela". Waldemar pojął za żonę Francuzkę, o imieniu Marie, ale nie zmieniło to nic w relacjach pomiędzy wujem a bratankiem. Najszczęśliwszy czuł się zawsze w Danii, u boku Waldemara, człowieka dobrego i honorowego. Też go pokochasz - stwierdził pewnego dnia Jerzy opowiadając swej ukochanej o krewnym - gdy go spotkasz.
W noc poślubną, gdy wszedł do jej pokoju, wracał właśnie od duńskiego księcia i jak powiedziała potem Bonaparte "potrzebowałeś ciepłą jego głosu, ręki i pozwolenia, aby móc bez przeszkód wziąć po raz pierwszy nietkniętą dziewicę. Posiadłeś mnie tej nocy krótkim, acz brutalnym gestem, jakby zmuszając siebie samego do takiego a nie innego posunięcia". Jerzy odpowiedział jej: "Wybacz, że to powiem, ale nienawidzę tego tak samo, jak Ty, lecz jeśli chcemy mieć dzieci, to musimy to robić.".
Dwa dni potem wyruszyli w podróż poślubną wraz z Waldemarem, który trzy dni potem rozstał się z nowożeńcami w Bolonii, mimo łzawych próśb i błagań pana młodego.
Zarówno podczas miesiąca miodowego, jak i pobytu w Atenach, Maria często wymieniała listy z ojcem, komentując w nich dworskie życie oraz zachowania cesarza Wilhelma II i króla Wiktora Emmanuela III: "Na początku wszyscy są bardzo mili, a szczególnie król i królowa. Natomiast jeśli chodzi o moją dwórkę, to da się z nią dogadać, chociaż bardzo rzadko się widujemy". Ale rosnące niezadowolenie z pożycia małżeńskiego księżniczka zachowała dla siebie.
Wiedziała już, że nie jest to życie dla niej, ale nie mogła wyobrazić sobie siebie w zupełnie innej roli. Swe rozczarowanie fizyczną stroną małżeństwa wyrażała w dziennikach i w marcu 1908r. napisała "Mam nadzieję, że raz na zawsze wyjadę z Aten", ale nigdy nie zdecydowała się na taki krok. Miesiąc później było już za późno - była w ciąży.
Na początku ciąży wróciła do Francji, gdyż jak sama stwierdziła, miała nadzieję, że rozwiązanie nastąpi w Paryżu. Towarzyszył jej mąż. Zamieszkali w Avenue d’Iena, domu, który tak często odwiedzała jako panna. Odkąd tylko uświadomiła sobie, że jest w ciąży, nie była w stanie odsunąć od siebie widma wyczerpującego porodu, który odebrał życie jej matce.
Jednakże były takie dni, które przynosiły jej nadzieję na lepszą przyszłość, bycie wolną: "Potrzeba wiele miłości, prostoty, spokoju i żadnych złudzeń, aby być szczęśliwie zakochanym i przestrzegać małżeńskich zobowiązań." Choć Jerzy rzeczywiście nie był tyranem, lecz miał mnóstwo przyzwyczajeń, które chociaż wynikały z jego natury, denerwowały jego otoczenie, zwłaszcza jego małżonkę, która zmuszona była je zaakceptować. Na przykład lato spędzał zawsze u wuja, w Bernstorff, niedaleko Kopenhagi zabierając ze sobą śliczną żonę, na której stan nie zważał, przedstawiając ją coraz to liczniejszym rzeszom krewnych, których nie znała.
Fryderyk VIII, król Danii, był najstarszym z braci Jerzego I. "Przyjazny, acz szyderczy" stał się dla Marii natychmiast "Wujkiem Freddim" . Królowa, z domu szwedzka księżniczka, była zwana "Ciotką-Łabędzicą" ze względu na charakterystyczne ruchy i długą szyję. Maria codziennie notowała przebieg rodzinnych pikników i zabaw. Jej relacja zaczyna się od 13 sierpnia 1908r od słów: "Ponure, monotonne wieczory po obiedzie u "Wujka Freddiego" w zimnym pałacu nazwanym przez Marguerite de Magentę "Miejscem Rozłąki". Lecz życie w Bernstorff umilała jej pewna wspaniała osoba, Marie Orleańska, kobieta pełna wyobraźni i artystycznych zapędów. Zakochała się ludzkiej kobiecie, na której arystokratyczną czułość Bonaparte była tak wrażliwa. Polubiła również kuzynów męża: "Aage - zarozumiałego 20-latka o opalonej twarzy, Axela - przystojnego 19 -latka, delikatnego i cichego Erika, który mając 18 lat wygląda na ledwo na 14, Viggo, wysoce uduchowionego i mądrego 14 - latka oraz Baby (Małgorzatę), która w wieku lat 13 jest żywa i inteligentna.
Pod datą 23 sierpnia opisuje cały dzień spędzony w Bernstorff: O godzinie 11 była już gotowa dołączyć do Jerzego, który od godziny 7 towarzyszył Waldemarowi. Razem czytali lub spacerowali. Nazywała ich ironicznie "dwoma małżonkami" i chodziła z nimi na krótkie wycieczki, całując raz jednego, a raz drugiego aż do chwili wydania obiadu. Potem panowie wybrali się do miasta. Ok. godziny 4 usłyszała dźwięk motocykli powracających mężczyzn. Potem wszyscy razem pili herbatę, a jeśli nie zostali zaproszeni przez króla na obiad, podawano go w Bernstorff, gdzie spędzali wieczór "w miłej atmosferze tête-à-tête à trios, ze mną, Jerzym i Waldemarem". Następnego dnia opisuje pewną scenę - podczas leżenia na szezlongu wuj całuje ją, lecz nie robi tego jej mąż.
Jest to napisane mimochodem, jakby od niechcenia. W pierwszych dniach pobytu w Danii pisanie odbiło się na jej radości życia - odmłodniała. Jawi się raczej jako młoda naiwna kokietka, niż rozkwitająca pod wpływem miłości i macierzyństwa kobieta. Na pewno wpływ na to miały miłe chwile spędzone z Waldemarem.
Bernstorff odwiedzili Thyra i jej mąż Ernest, którego ojciec będąc królem Hanoweru obserwował aneksję swego kraju przez Prusy. [...]
Ciocia Thyra wyglądała niczym biała myszka, miała gęste siwe włosy i czarujące szare oczy, małą twarz i bardzo subtelne ruchy. Wuj Ernest, któremu ani w urodzie ani w ubiorze nikt nie mógł dorównać, był wysoki, szczupły, miał duży, złamany nos, łysinę i nosił koszule bez kołnierzyka. Lubił opowiadać gorszące żarty. Był miły i zabawny, lecz "gdy ktoś go zdenerwował, nie odezwał się ani słowem". On i żona Waldemara wyróżniali się na tle rodziny "niczym dwie jarzące się świeczki wsród tych niezapalonych. - oboje osobliwi, lecz interesujący". Mentalności całej reszty brakowało tego uroku, gwarantowanego przez siłę woli. Car, człowiek wręcz miękki, ujmujący, delikatny nie był w stanie zadecydować, co jest właściwe dla dobra Imperium, a Waldemar szykując się do wyjścia nie mógł dokonać wyboru pomiędzy dwoma płaszczami. "Georgie, powiedz mi co mam na siebie włożyć" - mówił.
Raz, Caryca Wdowa, jedna z licznych ciotek Jerzego w drodze do Wielkiej Brytanii, do swej siostry Alix, zatrzymała się w Danii i zaprosiła swoich krewnych na obiad na swym jachcie. "Ciotka Minny była małą, szczupłą kobietą, o czarnej peruce niejednokrotnie zastawiającej jej ciemne oczy. Miała mały nos i surowy, ostry głos". 28 sierpnia Maria została zaproszona na obiad z Marią Fiodorowną. Bonaparte wzięła w nim udział, aby zadowolić swoich teściów i nowych krewniaków i pokazać im, że zasługuje na tytuł Księżniczki Duńskiej i Greckiej.
Maria i Jerzy cieszyli się na myśl o dziecku, a ciężarnej księżniczce wydawało się, że w Bernstorff jej szczęścia nie ograniczają, nie mącą żadne niepotrzebne, sztywne reguły, przepisy. Dla niej, kobiety wychowanej przez wymagającą babkę i nieobecnego ojca to wszystko jawiło się niczym przyjemny sen. W swym dzienniczku zwróciła się do Jerzego: "Chciałabym Cię ochronić przed całym światem i utulić Cię w moich kochanych ramionach. Oh, mój kochany! Zrozum to wreszcie i otwórz się przede mną!". Lecz nie było szans, aby tak się stało. Jerzy nie kochał jej, a ona coraz bardziej tego doświadczała.
Gdy tylko zbliżał się termin wyjazdu z Bernstorff. Humorki męża wprawiły ją w rozpacz. Nie wiedziała jak sobie z tym poradzić. Wszystko było dla niej źródłem cierpienia. Jerzy oskarżył swą ciotkę Marie o alkoholizm, za który częściowo mógł być odpowiedzialny jej mąż. Maria myślała, że skoro Waldemar zwierza się tylko jej, to szybko doszliby do zrozumienia, a problemy rozwiązałyby się same. Lecz gdy próbowała z nim porozmawiać, "on odchodził, jest zbyt samolubny". Popłakiwała i znów poczuła się opuszczona - czekała na śmierć. Jej mąż "wydawał się być naiwny jak dziecko", a że nie potrafił znaleźć sobie zajęcia, nie wróżyło to dobrze dla nikogo. Musiała zastanawiać się, jak ułoży im się życie we Francji.
W pociągu, który zabrał ich z Kopenhagi do Berlina napisała: "Gdy mój Georgie jest w pobliżu Waldemara jest niczym piękny słoneczny dzień, lecz gdy nie ma z nim kontaktu, staje się jak burza. Dzień przed naszym wyjazdem przyszła do mnie Marie Orleańska i powiedziała: "Oni są tam na dole....znów to samo...za każdym razem, gdy któryś z nich wyjeżdża, Georgie płacze, a Waldemar robi się zielony niczym jabłko!". Obie kobiety zgodziły się ze sobą - nic nie można było zrobić. Marie już dawno do tego przywykła. Rozmawiały przez dłuższą chwilę. Wuj towarzyszył im do granicy z Danią. Gdy się rozstali, Waldemar wrócił do siebie, a Jerzy zasnął. Obudził się dopiero niedaleko Berlina. "Teraz siedzą przy stole" - rzekł patrząc na zegarek. Jego myśli były w Bernstorff."
Pierwsze zdjęcie pochodzi właśnie z tego bloga. A na 4 zdjęciu od końca mamy wuja Waldemara.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
*11-krotny premier Grecji, który m.in doprowadził do zrzeczenia się tronu przez Konstantyna I na rzecz Aleksandra I.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Minnie Feodorovna dnia Czw 16:09, 05 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
olgasza
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Czw 15:49, 05 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Czyli panowie byli właściwie w związku?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Czw 15:50, 05 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Minnie Feodorovna
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości
Dołączył: 17 Sty 2017
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zagłębie
|
Wysłany: Czw 16:11, 05 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
olgasza napisał: | Czyli panowie byli właściwie w związku? |
Można z czystym sumieniem powiedzieć, że tak
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mdusia123
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych
Dołączył: 12 Cze 2016
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:25, 05 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
A więc jednak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|