Autor Wiadomość
mdusia123
PostWysłany: Śro 20:54, 15 Mar 2017    Temat postu:

Nie wiem czy jest o czym. W biografii Sissi, którą ja czytałam jest tylko o nim wspomniane. Że istniał, zakochali się w sobie, zaręczyli, ale się poważnie rozchorował i zmarł.
olgasza
PostWysłany: Śro 20:13, 15 Mar 2017    Temat postu:

Napiszcie, proszę, coś więcej o tej romantycznej historii ze zmarłym narzeczonym Shocked
puma.domowa
PostWysłany: Śro 7:12, 15 Mar 2017    Temat postu:

mdusia123 napisał:
olgasza napisał:
Dzisiejsi psychoanalitycy mieli by z nią masę roboty! Surprised wygląda na to, że ona się katowała, jak nie ćwiczeniami, to odchudzaniem, z tą fryzurą też przesadzała. Jakaś przyczyna tego wszystkiego musiała być, i tkwić w jej głowie.


Wszystko było dobrze do momentu wyjazdu do Bad Ischl. Tam miało dojść do zaręczyn Heleny, starszej siostry Sissi, z cesarzem Franciszkiem Józefem. Sissi pewnie wcale by się tam nie wybrała, gdyby nie to, że jakiś czas przed tym wyjazdem umarł chłopak, w którym Sissi była zakochana. Chyba byli nawet zaręczeni. Ale on chyba zachorował i zmarł. Sissi była przybita. Matka zabrała ją do Bad Ischl, aby ją trochę rozerwać, aby przestała w kółko rozmyślać o zmarłym narzeczonym. Franciszek Józef zakochał się w niej, bo była młoda, świeża i kochała wolność. Czyli była jego totalnym przeciwieństwem- jemu sztywna, dworska etykieta kompletnie nie przeszkadzała.
Ale wydaje mi się, że ona nigdy specjalnie go nie kochała. Z upływem lat mogła go nawet coraz mniej lubić. Ot, wyszła za niego, bo...nawet nie wiem czemu. Raczej nikt na nią specjalnie w tym temacie nie naciskał. Ale myślę, że po prostu pomyliła zauroczenie z miłością, a kiedy okazało się, że parę więcej dzieli niż łączy było już o wiele za późno, aby to odkręcić. Stąd pewnie te ciągłe ucieczki z Wiednia.



To też prawda. Bawarski dwór nosił żałobę po tym chłopaku. Uważano, że Sissi lepiej wygląda w czerni niż jej starsza siostra. Helena wyszła na tej podmianie najlepiej - może z początku trochę rozpaczała, ale niedługo potem wyszła za mąż za księcia Thurm und Taxis i była bardzo szczęśliwa w małżeństwie (w przeciwieństwie do pozostałych sióstr).
Oczywiście starsza siostra była też lepiej przygotowana do roli cesarzowej - znała języki obce i była bardziej obyta z dworem. A Sissi była w sumie dziewczyną ze wsi, która bawiła się ze służbą, chodziła na polowania i hodowała zwierzęta w pałacyku w Possenhoffen Smile
Wcale się nie dziwię, że było jej żal opuszczać to miejsce i pisała mnóstwo wierszy o "Ojczyźnie nad błękitną Izarą".
Franciszka chyba lubiła, ale nie tak, jak on ją. Mówiła, że "wszystko by było cudowne... gdyby on nie był cesarzem". Rola cesarzowej ją przerosła...
mdusia123
PostWysłany: Śro 0:23, 15 Mar 2017    Temat postu:

Rosalie napisał:
Znalazlam tez coś takiego:


Ważyła się dwa razy dziennie. Jeśli przekroczyła ustaloną przez siebie wagę 50 kilogramów (przy wzroście ponad 170 centymetrów), natychmiast przechodziła na głodówkę i jadła jedynie pomarańcze, piła sok z surowego mięsa i białka jajek z solą. W czasie ciąż uważała swe ciało za odrażające i nienawidziła pokazywać się publicznie; po każdym porodzie obsesyjnie próbowała powrócić do poprzedniej figury i wprowadzała głodówkę oraz ekstremalne ćwiczenia. W 1875 roku do snu owijała talię gorącymi ręcznikami, ponieważ wierzyła, że dzięki temu będzie szczupła; mimo że miała już wtedy 38 lat i czworo dzieci, mierzyła w talii nie więcej niż 50 centymetrów. Była chuda jak szkapa, cały czas stosowała diety, na przykład jadła tylko winogrona, albo tylko sorbety o smaku fiołków i piła tylko mleko.


Dlatego podobno bardzo brzydko się zestarzała. Gdyby miała normalną, albo nawet nieco krągłą figurę, zmarszczki nie byłyby, aż tak widoczne, jak były. A były bardzo widoczne, bo jej twarz była zwyczajnie wychudzona. I tak, z najpiękniejszej kobiety Europy, stała się brzydką, przedwcześnie pomarszczoną kobietą z brzydkimi (podobno) zębami. Które to zęby, podobno, w pewnym momencie zastąpiła sztuczną szczęką.
Rosalie
PostWysłany: Wto 23:53, 14 Mar 2017    Temat postu:

Znalazlam tez coś takiego:


Ważyła się dwa razy dziennie. Jeśli przekroczyła ustaloną przez siebie wagę 50 kilogramów (przy wzroście ponad 170 centymetrów), natychmiast przechodziła na głodówkę i jadła jedynie pomarańcze, piła sok z surowego mięsa i białka jajek z solą. W czasie ciąż uważała swe ciało za odrażające i nienawidziła pokazywać się publicznie; po każdym porodzie obsesyjnie próbowała powrócić do poprzedniej figury i wprowadzała głodówkę oraz ekstremalne ćwiczenia. W 1875 roku do snu owijała talię gorącymi ręcznikami, ponieważ wierzyła, że dzięki temu będzie szczupła; mimo że miała już wtedy 38 lat i czworo dzieci, mierzyła w talii nie więcej niż 50 centymetrów. Była chuda jak szkapa, cały czas stosowała diety, na przykład jadła tylko winogrona, albo tylko sorbety o smaku fiołków i piła tylko mleko.
mdusia123
PostWysłany: Wto 18:33, 14 Mar 2017    Temat postu:

olgasza napisał:
Dzisiejsi psychoanalitycy mieli by z nią masę roboty! Surprised wygląda na to, że ona się katowała, jak nie ćwiczeniami, to odchudzaniem, z tą fryzurą też przesadzała. Jakaś przyczyna tego wszystkiego musiała być, i tkwić w jej głowie.


Wszystko było dobrze do momentu wyjazdu do Bad Ischl. Tam miało dojść do zaręczyn Heleny, starszej siostry Sissi, z cesarzem Franciszkiem Józefem. Sissi pewnie wcale by się tam nie wybrała, gdyby nie to, że jakiś czas przed tym wyjazdem umarł chłopak, w którym Sissi była zakochana. Chyba byli nawet zaręczeni. Ale on chyba zachorował i zmarł. Sissi była przybita. Matka zabrała ją do Bad Ischl, aby ją trochę rozerwać, aby przestała w kółko rozmyślać o zmarłym narzeczonym. Franciszek Józef zakochał się w niej, bo była młoda, świeża i kochała wolność. Czyli była jego totalnym przeciwieństwem- jemu sztywna, dworska etykieta kompletnie nie przeszkadzała.
Ale wydaje mi się, że ona nigdy specjalnie go nie kochała. Z upływem lat mogła go nawet coraz mniej lubić. Ot, wyszła za niego, bo...nawet nie wiem czemu. Raczej nikt na nią specjalnie w tym temacie nie naciskał. Ale myślę, że po prostu pomyliła zauroczenie z miłością, a kiedy okazało się, że parę więcej dzieli niż łączy było już o wiele za późno, aby to odkręcić. Stąd pewnie te ciągłe ucieczki z Wiednia.
puma.domowa
PostWysłany: Wto 18:32, 14 Mar 2017    Temat postu:

olgasza napisał:
Dzisiejsi psychoanalitycy mieli by z nią masę roboty! Surprised wygląda na to, że ona się katowała, jak nie ćwiczeniami, to odchudzaniem, z tą fryzurą też przesadzała. Jakaś przyczyna tego wszystkiego musiała być, i tkwić w jej głowie.


Jasne, że tak. Psychikę miała słabą. Na dodatek Rudolf odziedziczył to po niej... Sad
olgasza
PostWysłany: Wto 17:40, 14 Mar 2017    Temat postu:

Dzisiejsi psychoanalitycy mieli by z nią masę roboty! Surprised wygląda na to, że ona się katowała, jak nie ćwiczeniami, to odchudzaniem, z tą fryzurą też przesadzała. Jakaś przyczyna tego wszystkiego musiała być, i tkwić w jej głowie.
mdusia123
PostWysłany: Wto 15:40, 14 Mar 2017    Temat postu:

puma.domowa napisał:
Tak, miała włosy o długości 110 cm. Metr dziesięć. Czesanie trwało około czterech godzin.Rzeczywiście, miała fizia na ich punkcie...
Do tego dieta, ale dość drakońska, gdyż lekarze dostrzegli u niej opuchliznę głodową podobną do dzieci z Afryki, jazda konna i czytanie poezji; najlepiej Heinego.


Jak już kiedyś wspominałam Sissi prawdopodobnie cierpiała na anoreksję. Bądź bulimię. W talii miała tylko 47 cm. Ja mam chyba więcej w udzie Smile.
puma.domowa
PostWysłany: Wto 14:23, 14 Mar 2017    Temat postu:

Tak, miała włosy o długości 110 cm. Metr dziesięć. Czesanie trwało około czterech godzin.Rzeczywiście, miała fizia na ich punkcie...
Do tego dieta, ale dość drakońska, gdyż lekarze dostrzegli u niej opuchliznę głodową podobną do dzieci z Afryki, jazda konna i czytanie poezji; najlepiej Heinego.
mdusia123
PostWysłany: Wto 10:02, 14 Mar 2017    Temat postu:

Przypomniała mi kolejna ciekawostka o Sissi: miała obsesję na punkcie swoich włosów. W pewnym momencie sięgały jej do pięt. Do tego były pieruńsko gęste i ciężkie. Myła je raz na trzy tygodnie. Trwało to podobno cały dzień. Do tego płukanki z koniaku i jajek. Podobno nie lubiła, gdy wypadały jej włosy. Jej fryzjerka, po każdym czesaniu, musiała liczyć, ile włosów wypadło tym razem. Czasami Elżbietę bolała głowa, bo włosy swoje ważyły. Podwieszano je wtedy do góry na linkach, albo czymś takim i cesarzowa mogła sobie swobodnie siedzieć i np.: uczyć się greki.
olgasza
PostWysłany: Sob 16:05, 11 Mar 2017    Temat postu:

No niczym ostry ostrzał z karabinu maszynowego Mr. Green
puma.domowa
PostWysłany: Sob 15:51, 11 Mar 2017    Temat postu:

Zgadzam się; ja po ośmiu latach nauki niemieckiego znam tylko najważniejsze słowa "fuhren", "sich konzentrieren", "Mein Kampf", "Hande hoch"... No, ciutkię więcej...
Olgaś, zobacz to: (ja wiem, że się nadaje do działu "humor", ale myślę, że w każdym temacie o niemieckich książętach i koronowanych głowach warto o tym wspomnieć):
https://www.youtube.com/watch?v=41lZmGcRWHU
olgasza
PostWysłany: Sob 14:37, 11 Mar 2017    Temat postu:

Język idzie na tej nazwie połamać Very Happy
puma.domowa
PostWysłany: Sob 7:50, 11 Mar 2017    Temat postu:

olgasza napisał:
Był czarujący, kiedyś miałam lekkiego fisia na punkcie tej jego romantycznej historii Smile Temat musowo musi mieć.


Ja miałam fioła na punkcie jego zamku Neuschwanstein, który stał się natchnieniem dla twórców Disneyowskich animacji. Zawsze w szkole średniej śmiałyśmy się na niemieckim, że to "Neuschweinstein ("Nowy Świński Kamień"; a nie "Nowy Kamień Łabędzia" Very Happy Nawet napisałam kiedyś artykuł o tym zameczku...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group