Forum Romanowowie Strona Główna Romanowowie
Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Wielkie Księżniczki zakochane
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> OTMA - czyli Olga, Tatiana, Maria i Anastazja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wto 19:07, 25 Kwi 2017    Temat postu:

Będę Ci dozgonnie wdzięczna Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Pią 16:42, 28 Kwi 2017    Temat postu:

Na razie jestem za połową, ale powinnam za jakiś czas się wyrobić to wrzucę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Wto 19:44, 02 Maj 2017    Temat postu:

Uwaga, trochu tego będzie... pare rzeczy pominęłam albo trochu zmieniłam, ale niedużo (wszystkie daty są raczej wg starego kalendarza)

Olga Nikołajewna i Władymir Konstantynowicz Mołochowiec

Jak wiadomo, na początku stycznia 1914 roku wielka księżna Olga bardzo przeżywała nadchodzący ślub Pawła Woronowa z Olgą Konstantynowną Kleinmichel na którym gościć miała m.in. rodzina carska i wszyscy oficerowie"Sztandartu. Dla Olgi nastał czas pewnej pustki. Jej życie toczyło się jak zwykle, spokojnie i nieco nudnie. (...) Pod koniec marca rodzina carska wyjechała na Krym. (...) Na początku wiosny, kiedy sezon jeszcze się nie zaczął a Jałtę odwiedzało mało przyjezdnych, rodzina spędzała czas w odosobnieniu. Każdego dnia na "śniadanie" (dzisiejszy obiad) zapraszała wyznaczanych kolejno oficerów jachtu. (...) Olga po raz pierwszy wspomina o Mołochowcu 9 kwietnia: "Na śniadaniu był Zlebow, Hipolit, Butakow i Mołochowiec. Bardzo wysoki i uroczy z niego chorąży." Władimir Mołochowiec był o 5 lat starszy od Olgi. Urodził się 7 czerwca 1890 roku. Pod koniec 1913 mianowano go na młodszego oficera wachtowego na "Sztandarcie", a 6 kwietnia 1914 został awansowany na porucznika. Pochodził z rodziny wojskowej, jego krewni służyli w carskiej flocie, a ojciec - Konstanty Francewicz, zginął w czasie wojny japońskiej. (...) Mołochowca zaproszono w gościny do rodziny carskiej w kwietniu. Bywał u nich na śniadaniach (12, 16, 24 i 26 kwietnia), grywał w tenisa (10, 16, 22 kwietnia), czasami nawet towarzyszył im w długich spacerach (18 kwietnia). Na zdjęciach z tego okresu często widać go w towarzystwie rodziny carskiej. Olga skrupulatnie zapisywała jego nazwisko wraz z innymi, nic więcej nie dodając.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]

Na początku maja zaczęło się to powoli zmieniać. Wielka księżna zaczęła odnotowywać spotkania z Mołochowcem, nawet jeśli widywała go tylko z daleka i na chwilę. 2 maja pisze: "Przyjechaliśmy do kaplicy, spotkaliśmy Mołochowca (...) Widzieliśmy Mołochowca i resztę". Na 6 maja, z okazji urodzin Mikołaja II, przygotowywano paradę. 5 maja: "Mołochowiec z naszymi" - tak pisze Olga, odnosząc się do oficerów konwoju. I następnego dnia: "Parada z nabożeństwem. Mołochowiec z naszymi". I jeszcze w tym samym dniu, po tenisie: "robiliśmy łańcuszki i pracowaliśmy z Mołochowcem, Taube i Saszką". Wieczorem para carska wybrała się z dwiema najstarszymi córkami "na obiad" (kolację) na jachcie: "Miło i wesoło... Siedziałam z Mołochowcem. Jest taki uroczy". Następnego dnia, 7 maja, młody oficer przyszedł na śniadanie z trzema innymi towarzyszami: "Jest taki miły i sympatyczny" - pisze Olga.

[link widoczny dla zalogowanych]
Na korcie tenisowym w Liwadii, maj 1914

Wkrótce rozpoczęto przygotowania do zbliżającego się kiermaszu charytatywnego. Olga Nikołajewna wyraźnie była zainteresowana nowym znajomym i starała się spędzać z nim jak najwięcej czasu. 8 maja: "Po południu przygotowywaliśmy z MP, Mołochowcem i Kublickim rzeczy na kiermasz. Później Moł[ochowiec] pomagał mi wyklejać zdjęcia na kiermasz. Jest taki kochany. Reszta była też na herbacie". Wieczorem, 10 maja, rodzina przeniosła się na jacht: "Tak się strasznie ucieszyłyśmy jak wybrałyśmy się tu wszystkie z Mamą.... Ah, jak cudownie!". 11 maja, Olga i Tatiana przez cały dzień pomagały carycy przy jej stoisku. Ale oczywiście nie tylko one: "Była tu z nami Margarita Hitrowo i nasi oficerowie. Mnie najbardziej pomagał Mołochowiec. Jest taki kochany". Wieczorem rodzina odpoczywała na jachcie: "Papa grał w kości, Mama siedziała z MP, a my siedziałyśmy we dwie w nadbudówce z Mołochowcem i Rodianowem. Było przesympatycznie, wesoło i miło. Wyjechaliśmy o 23.40. Jakże szkoda". (...) 12 maja Mołochowiec znowu pojawił się na śniadaniu, potem zagrał w tenisa: "Był tam kochany Mołochowiec". 14 maja, po śniadaniu, Olga zanotowała: "Zagrałam jeden set z Mołochowcem przeciw A[nastazji] i Taube'owi i wygraliśmy, a potem jeden z Taubem przeciw A. i Mołochowcu. Herbata w ogrodzie. Siedziałam z Mołochowcem. Jest przeuroczy".
16 maja pisze dalej: "Widziałam Mołochowca". 17 maja Mołochowiec był zajęty. Jednakże przejeżdżając przez Jałtę w drodze do Massandry, Olga wraz z siostrą i rodzicami spotkali "kochanego Mołochowca". Ale następnego dnia: "nuda, nie widziałam Mołochowca".

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Farma na Krymie, 19 maja 1914

19 maja jest dla Olgi dniem "nieco lepszym niż wczorajszy" - "Przyjechaliśmy na farmę. Mama przesiadła się do powozu, a my wszystkie z Papą, MP, Mołochowcem, Kodionowem i Hipolitem poszliśmy pieszo. Zajrzeliśmy do domu na Erikliku i wyszliśmy jeszcze wyżej. Było przecudnie. Na farmie wypiliśmy po kawie i zsiadłym mleku. Spacerowałam i siedziałam z Mołochowcem, jest taki przekochany". Na paru zdjęciach z tego dnia można zobaczyć jak Olga siedzi lub stoi obok nowego znajomego. Następne dni są "do niczego. Jest tak nudno" - pisze Olga. "Mołochowiec ma wartę", "wybraliśmy się na jacht. Nie było nikogo. Ale głupio" (wpisy z 22 i 24 maja). W końcu, 25 maja Mołochowiec znów został zaproszony na grę w tenisa. Olga zagrała z nim cztery sety przeciw młodszym siostrom, a później pisze "siedzieliśmy razem. Było przemiło". Wieczorem znowu wybrali się na jacht.

[link widoczny dla zalogowanych]
Carski domek myśliwski, Koźmodiemiansk 26 maja 1914

26 maja Olga znowu "strasznie się cieszy" na widok towarzyszy z jachtu, a zwłaszcza, Mołochowca. Rano "pojechałyśmy wszystkie z Papą do leśnictwa. Spotkaliśmy się z naszymi oficerami, przegrupowaliśmy się do automobilów i pojechaliśmy do Koźmodiemianska. Ja jechałam z A[nastazją, Mołochowcem i Kożewnikowem". Cała ekipa odwiedziła monaster, wybrała się na spacer, była na śniadaniu w domku i odwiedziła zwierzyniec. "Było przecudownie". Tego samego wieczoru carska para wybiera się z najstarszymi córkami do Charaksu, gdzie czeka na nich między innymi Sablin, Rodionow i "ukochany Mołochowiec", "było fantastycznie, zwłaszcza dlatego że cały dzień spędziłam z Mołochowcem".
27 maja Mołochowiec jest na służbie, ale kiedy Olga przejeżdża z "Mamą" koło jachtu znów go widzi: "Wspaniale!" - pisze. W czasie wieczornej przejażdżki "automobilem" znowu widzi na mieście "kochanego Mołochowca". 28 maja rodzina Romanowów gości na śniadaniu w Erikliku. (...) Przy stole Olga siedzi z wujkiem Sandrem, a Mołochowiec z resztą.

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Eriklik (na pierwszym zdjęciu Mołochowiec stoi obok Mikołaja), 28 maja 1914 (?)

Młody oficer zaczyna coraz więcej czasu spędzać z carską rodziną. 29 maja grywa w tenisa z księżnymi i swoimi kompanami - Sablinem i Rodionowem, ulubieńcem Tatiany. "Siedziałam z nimi na herbacie" - pisze Olga. Wieczorem "zjadłyśmy wszystkie z Papą i Mamą obiad na rufie jachtu. Było bardzo miło. Później spędziłam czas na pokładzie niedaleko kochanego Mołochowca, ale niestety miał wartę". Następnego dnia, w przeddzień wyjazdu z Jałty, Mołochowiec był na śniadaniu z carską rodziną. Wieczorem rodzina znowu udała się na jacht: "Staliśmy i gawędziliśmy z oficerami. MP, kochany Mołochowiec i reszta".

W końcu nastał dzień wyjazdu z Krymu. Olga zdaje się nie ubolewać nad kolejnymi dniami spędzonymi na morzu. Wieczorem znowu siedzi z "kochanym Mołochowcem", zupełnie nie podejrzewając, że już nigdy nie wróci do Liwadii... (...) Tymczasem rodzina carska spokojnie dociera do Rumunii, gdzie składa oficjalną wizytę rodzinie królewskiej. Jak wiadomo, prawdziwym celem wizyty było poznanie Olgi Nikołajewnej z księciem Karolem. Olga jednak stanowczo oznajmiła, że nie zamierza opuszczać Rosji i nie przejęła się zbytnio rumuńskim księciem, nie wspominając o nim w dzienniku, zauważa natomiast, że Mołochowiec miał wartę. W końcu wypływają dalej, zakańczając niezręczną wizytę: "Wypłynęliśmy o 23. Co za ulga. Siedzieliśmy z kochanym Mołochowcem na wieży telegraficznej. Był też Kern, później przyszedł Rodionow i MP. Wyszły gwiazdy. Było przecudnie." 2 czerwca Olga pisze: "spędziłam z Mołochowcem prawie cały ranek...Jak miło". Kiedy wieczorem nadszedł czas rozłąki z żeglarzami Olga starała się spędzić jak najwięcej czasu z Mołochowcem - "Był taki miły". Później "udaliśmy się do kajut towarzyszy, jak mówi rosyjski obyczaj, i posiedzieliśmy tam. Pożegnaliśmy się z załogą a potem poszliśmy. Jakże okropnie jest ich opuszczać. Smutno będzie teraz bez reszty i kochanego Mołochowca. Bardzo go polubiłam. Boże, miej ich w swojej opiece".

Rodzina carska powraca do Carskiego Sioła i swoich obowiązków. Oldze zaczyna być "nudno bez reszty". Wieczorami Olga i Tatiana wybierają się z rodzicami na przejażdżki, ale już nie "do Jałty i na molo". W międzyczasie przyjeżdża z wizytą król saski. Olga regularnie widzi się w cerkwi i na paradach z "Sz", Aleksandrem Konstantynowiczem. Niemniej nie zapomina o Mołochowcu: "Mołochowiec kończy dziś 24 lata. Boże, miej go w swojej opiece. Jacht właśnie przybył do Malty." - (7 czerwca). "Jacht wypłynął z Malty. Już mija tydzień odkąd go opuściliśmy." - (9 czerwca). Rodzina przyjeżdża do Peterhofu gdzie wizyta angielskiej eskadry i kuzyna Jerzego Battenberga przynosi jakąś odmianę. Każdego dnia księżne grają w tenisa, najczęściej z ojcem, Zborowskim i Anią Wyrubową.

25 czerwca jacht dociera do Petersburga i mimo niepokojących wieści z Europy i kolejnej choroby carewicza, car decyduje się wybrać w krótki rejs przed przyjazdem francuskiego prezydenta. 1 lipca Olga pisze: "dotarliśmy na kochany jacht. Tak bardzo się ucieszyliśmy że znowu tu jesteśmy...O 16 Mołochowiec miał wartę. Jest taki miły". Mikołaj Wasiljewicz Sablin pisze we wspomnieniach, że rejs był monotonny i przygnębiający. Na całą ponurą atmosferę wpływ miała choroba Aleksego, kiepski stan zdrowia carycy, wyczekiwanie na szybki powrót i napływające telegramy i depeszy o wydarzeniach z Europy. Pomijając jednak codziennie wzmianki o stanie zdrowia brata i matki, dziennik Olgi pełen jest młodzieńczej radości z czasem spędzonym z ulubionymi znajomymi, wśród których oczywiście jest też Mołochowiec. "Byłam z Mołochowcem", pisze 2 lipca. "Miał wartę, ale gdy poszedł na zmianę pokazałam mu swój album. Jest taki miły, tak mi z nim dobrze. Po herbacie poszliśmy z nim i resztą na pokład. (...) Po obiedzie też posiedzieliśmy z siostrami i oficerami na pokładzie i nadbudówce. Moł[ochowiec] poszedł wcześniej." Od 3 lipca Olga podpisuje w dzienniku Mołochowca inicjałami "Wł. K.". "Po południu wybraliśmy się na Padio. Miło nam się spacerowało. Wróciliśmy przez wieś. Ja szłam z Wł. K i Taubem i było przecudnie." Wieczorem księżne znowu przesiadują z oficerami i grają w różne gry. "Do 23 spacerowałam jeszcze z Wł. K. po prawej burcie. Jest przeokropnie uroczy". Kolejne dni mijały tak samo: spacery po wyspach, gry na pokładzie, miłe wieczorne pogawędki. 5 lipca "Wł. K. nie było. Spał, a tak nudno bez niego. Wieczorem za to "siedzieliśmy do 24.15. Kochany Wł. K. był już cały czas. Było przemiło."

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Na Sztandarcie, 6 lipca 1914

Krótki rejs dobiegał końca. 7 lipca oczekiwano na francuskiego prezydenta, a rodzina carska musiała zejść na brzeg, zakładając, jak twierdzi M. W. Sablin w swoich wspomnieniach, że będzie mogła kontynuować rejs po manewrach. Przed przyjazdem do Kronsztadu księżne spędzały czas z przyjaciółmi, robiąc sobie z nimi zdjęcia. "Z Wł. K., Kernem i Rodionem w sterówce... Później poszliśmy do sterówki i czekaliśmy... Przyszedł Taube. Miło. Sympatycznie. O 15 dotarliśmy do Kronsztadu i wypłynęliśmy na Aleksandrii do Peterhofu. Jakże smutno. (...)". Oldze znowu się nudzi. Następnego dnia "do portu zawitała honorowa gwardia Gwardyjskiej Załogi i 10 ludzi z jachtu, Wł. K. i Rodionow. Jakże szkoda, że mnie tam nie było". "Tak się nudzę". Olga przyznaje, że tęskni za "drogim jachtem", i za znajomymi.

Nadszedł czas parad wojskowych. Lipiec tego roku okazał się być bardzo gorący. W niepokojącej atmosferze, na tydzień przed wybuchem wojny, wielka księżna śledzi rozwój wydarzeń i stale martwi się o zdrowie matki. 12 lipca dostaje smutną wiadomość: "Kochany Wł. K. zachorował - ma zapalenie opłucnej. 39 stopni. Jest w szpitalu. Boże, miej go w swojej opiece. To wszystko jest takie trudne." Każdego dnia wielka księżna rozmawia "z MP przez telefon", dowiaduje się nowych wieści o "Wł. K." i pisze "To takie przykre..." "Dzięki Bogu Wł. K. ma się już znacznie lepiej. Wczoraj miał 38 stopni i sporo wody [w płucach?], dochodziło też do 40 stopni". "Wł. K, dzięki Bogu, ma się znacznie lepiej". "Rozmawiałam z MP przez telefon. Z Wł. K. już lepiej. Kochany ma teraz brodę i schudł."

Wybucha wojna a Olga wciąż myśli o Mołochowcu: "Rozmawiałyśmy we dwie przez telefon z MP. Wł. K. zaczyna się nudzić i mimo że ma się już lepiej to wciąż skacze mu temperatura. Boże, opiekuj się nim" (17 lipca). "Wł. K. powoli ma się dobrze, ale musi jeszcze poleżeć przez 10 dni" (18 lipca). W dniu ogłoszenia manifestu: "Rozmawiałam przez telefon z MP. Był wczoraj u Wł. K. Już wraca do zdrowia i mu się nudzi." 22 lipca zaś pisze: "Nie rozmawiałam dziś z MP i nie mam o Wł. K żadnych wieści". 26 lipca oficerowie marynarki przychodzą się pożegnać: "MP, Butakow, Babitzin, Simonow, Kożewnikow, Kublicki, Rodionow, S., Taube i Kriot(?). Strasznie szkoda, że brakowało kochanej duszeczki Wł. K. Było miło i sympatycznie". 29 lipca Olga sama zachorowała: "Siedzę w domu, mam katar...". "Dzięki Bogu, z Wł. K. jest dobrze, ale kochany nie będzie mógł wyruszyć na wyprawę". Sytuacja "ukochanego" się poprawia: "Dzięki Bogu, że Wł. K. ma się dobrze" (31 lipca). "Rozmawiałam z MP. Wł. K. przenieśli trzeciego dnia z C[arskiego] S[ioła] do szpitala pałacowego. Tak bardzo chciałabym się z nim zobaczyć" (2 sierpnia). Wizyta mogła się odbyć dopiero za tydzień: rodzina carska udaje się do Moskwy i wraca dopiero 9 sierpnia. W tym samym dniu Olga donosi: "Po południu pojechaliśmy z Mamą i Anią do Znamienii i poszłyśmy stamtąd obejrzeć koszary dla nowych rannych. Księżna Giedrojc. Zaszliśmy do Wł. K. Wciąż leży. Jest przekochany i czarujący. Dzięki Bogu, szybko powraca do zdrowia. Tak się cieszę, że mogłam się z nim zobaczyć.". Caryca i wielkie księżne zaczęły pobierać lekcje medycyny od księżnej Giedrojc, a na praktykę przychodziły do Szpitala Pałacowego, gdzie wkrótce w jednym ze skrzydeł, wcześniej przeznaczonym dla pacjentów z chorobami zakaźnymi, utworzono lazaret dla oficerów. Z powodu różnych zajęć rzadko udawało im się zajrzeć do Mołochowca. 13 sierpnia: "Bandażowałam uciętą nogę (...) A do Wł. K. nie zajrzeliśmy i strasznie mi z tego powodu smutno". Jednak następnego dnia: "wreszcie zajrzeliśmy do Wł. K. Już od wczoraj chodzi w szlafroku. (...) Jest przekochany, dużo opowiadał i wypytywał się o wszystko".

Co działo się potem? (...) Nic. W ciągu najbliższych dwóch tygodni Olga sumiennie zajmowała się pielęgniarstwem. Każdego ranka, razem z Tatianą Nikołajewną, nierzadko też z Anną Wyrubową i czasami z carycą przychodziły do cerkwi Znamienskiej, po czym szły zajmować się opatrywaniem. Odwiedzały oficerów, przesiadywały z nimi, zajmowały ich rozmową. (...) I tak księżną zajmował teraz lazaret, spacery z Papą, wyjazdy do Piotrogrodu, zdrowie matki i wieści z działań wojennych. 28 sierpnia donosi bez emocji: "Widzieliśmy się z Wł. K. Wyjeżdża dzisiaj do Piotrogrodu. Spotkaliśmy też jego siostrę Helenę". I zaraz kontynuuje: "Zajrzeliśmy na chwilę do naszych". To ostatnia wzmianka o Władymirze Konstantynowiczu Mołochowcu. Na carewnę czeka jeszcze jedna przygoda miłosna, tym razem ze znanym już Mitią Czach-Bagowem. Jakkolwiek by nie było, czułe, lecz krótkie uczucie Olgi do Władymira Konstantynowicza pozwoliło jej zapomnieć o końcówce 1913 roku. Teraz już ze spokojem wspomina o swoich spotkaniach z Pawłem Woronowem i jego żoną, a 11 sierpnia pisze: "Widzieliśmy się z S".

Losy Wł. K. Mołochowca potoczyły się podobnie jak u wielu innych oficerów carskiej armii. Lecz czy brał udział w walkach podczas pierwszej wojny, nie udało się ustalić. Na opublikowanej liście żołnierzy z Załogi Morskiej, wśród których znaleźli się też jego koledzy ze Sztandartu - F. G. Kern, M.N. Rodionow - jego nazwisko się nie pojawia. Służąc później w Siłach Zbrojnych Południa Rosji, wziął udział w ruchu białych, a 30 listopada 1919 został mianowany na starszego porucznika. Ewakuowano go z Noworosyjska. Przeniósł się do Konstantynopola, po czym wyemigrował, żyjąc przez długi okres w Paryżu i Nicei we Francji. Zmarł 4 stycznia 1966 roku w Oksfordzie i pochowano go na cmentarzu w Headington.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Justyśka dnia Wto 22:05, 02 Maj 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 17:24, 03 Maj 2017    Temat postu:

"Okropnie przeuroczy" Mołochowiec - zarąbiste nazwisko, swoją drogą Very Happy
Dzięki za tę romantyczną historię, Justyś!
Tak przy okazji zastanawia mnie , czy on mógł mieć może jakichś polskich przodków? Daje do myślenia patronimik jego ojca "Francewicz" - czyli jakby od... Franciszka, czyż nie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Nie 15:03, 07 Maj 2017    Temat postu:

olgasza napisał:
Tak przy okazji zastanawia mnie , czy on mógł mieć może jakichś polskich przodków? Daje do myślenia patronimik jego ojca "Francewicz" - czyli jakby od... Franciszka, czyż nie?

Albo od dziadka, Franza (też) Francewicza - jak podaje wiki... niewiele o nim piszą, jedynie że był architektem miasta Archangielsk i był mężem znanej autorki dziewiętnastowiecznej książki kucharskiej, Eleny Mołochowiec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Nie 18:51, 07 Maj 2017    Temat postu:

Ano tak, to mógł być również Franz. Czyli to by może z kolei wskazywało na pochodzenie bardziej niemieckie, ale równie dobrze chyba mogłoby być czeskie, czy słowackie. Tak mi się wydaje, nie wiem, czy trafnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Janek z Galicji
Wywrotowy agitator



Dołączył: 04 Kwi 2021
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podkarpackie

PostWysłany: Wto 19:25, 13 Kwi 2021    Temat postu:

Niestety,izolacja i przedwczesna śmierć nie pozwoliła rozwinąć w pełni skrzydeł tym czterem pięknym Aniołom jakimi były carskie córki. Możemy przy tej okazji wspomnieć miliony ofiar rosyjskiej wojny domowej o których teraz nawet już nikt nie pamięta.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 18:27, 14 Kwi 2021    Temat postu:

Trzeba o tym mówić i przypominać. Dobrze, że my to tutaj robimy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> OTMA - czyli Olga, Tatiana, Maria i Anastazja Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin