Forum Romanowowie Strona Główna Romanowowie
Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Klejnoty Romanowów

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Ostatni rozdział
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czw 14:21, 27 Maj 2021    Temat postu: Klejnoty Romanowów

No więc tak jak uzgodniłyśmy zakładam temat dotyczący wszelakich kosztowności, które Romanowowie mieli przy/ na sobie w feralną noc 16 lipca...
Zastanawia mnie tez kwestia, czy to co mieli ze sobą aż do końca, to było wszystko to udało im się zebrać z Carskiego Sioła, bo Massie pisał, że część klejnotów rodzina przeznaczyła na organizacje, które rzekomo miały im pomóc. Bo tak naprawdę te klejnoty to był że tak to ujmę, jedyny ,,majątek" którym dysponowali po abdykacji Mikołaja?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Czw 23:09, 27 Maj 2021    Temat postu:

Szkoda, że Massie nie podaje źródeł, przynajmniej nie ma ich w polskim wydaniu.
Najogólniej mówiąc, mogli zabrać to co stanowiło ich "własność osobistą" (sam Rząd Tymczasowy miał delikatny problem z tym, co de facto stanowi tą własność, ale można powiedzieć że były to między innymi jakieś prezenty, czy rzeczy nabyte z ich własnych pul pieniężnych). Wszystkiego raczej z Pałacu Aleksandrowkiego nie zabrali, ale z czasem zostało im coś niecoś stamtąd dosłane do Tobolska ([link widoczny dla zalogowanych]). O organizacjach nic nie kojarzę (musiałabym poszukać głębiej), ale wiem, że niektóre wartościowe rzeczy przekazano na przechowanie matce przełożonej klasztoru w Tobolsku ([link widoczny dla zalogowanych]).

W ogóle miałam się rozpisać bardziej bo sporo znalazłam w jednej książce Zimina, ale głowa mnie rozbolała od nadmiaru tego co on tam serwuje, więc może postaram się stopniowo przetłumaczyć coś niecoś i tu powrzucać Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Pon 19:49, 31 Maj 2021    Temat postu:

No więc wrzucam część z książki Igora Zimina Царские деньги. Доходы и расходы Дома Романовых.
Na razie przetrząsnęłam rozdział o kapitałach rodziny Mikołaja II po rewolucji lutowej i powybierałam fragmenty o klejnotach, bardziej sporo tu o tym co się z nimi działo oficjalnie jeszcze przed wyruszeniem do Tobolska.

(...) Rządowi Tymczasowemu nie zależało na konfiskacie osobistych majątków członków rodziny Mikołaja II. Chodziło o ustalenie, co stanowi własność osobistą Romanowów, a co własność państwową. Granica była niejasna i nader umowna.

Negocjacje między Romanowami a Gołowinem, który zajmował się tą kwestią, weszły w aktywną fazę w przeddzień i zaraz po wyjeździe rodziny Mikołaja II z Carskiego Sioła do Tobolska (1 sierpnia 1917). Jeszcze przed wyjazdem rodziny Mikołaja II do Tobolska, zapewniono ich o ochronie wszystkich rzeczy pozostawionych w Pałacu Aleksandrowskim. Po wyjeździe rodziny Mikołaja II do Tobolska ich interesy finansowe reprezentował Oberhofmeister Paweł Konstantynowicz Benckendorff.

Oprócz osobistych rzeczy rodziny carskiej, które zostały w Pałacu Aleksandrowskim, caryca Aleksandra Fiodorowna pozostawiła tam również część swojej kolekcji klejnotów. Po tym jak 1 sierpnia 1917 roku rodzina na zawsze opuściła Pałac Aleksandrowski, P. K. Benckendorff sporządził listę kamieni szlachetnych i rzeczy osobistych, pozostawionych w pałacu przez carską rodzinę. Na początku listy wymieniono szczegółowo kamienie szlachetne carycy ("szkatułka nr 2) - diademy, naszyjniki, broszki z diamentów, szafirów i rubinów. Wymieniono też liczne prezenty jubilerskie, które Aleksandra Fiodorowna otrzymała w ciągu swojego życia od krewnych i bliskich jej osób. Lista zawierała również klejnoty należące do wielkich księżnych. Do listy P. K. Benckendorff dołączył także szkatułkę z klejnotami starszej siostry Aleksandry Fiodorowny, Wiktorii Battenberg, pozostawioną na przechowanie w Rosji latem 1914 roku.

Jubilerska "Lista Benckendorffa", sporządzona w sierpniu 1917 roku, była oparta na inwentarzu klejnotów należących do carycy Aleksandry Fiodorowny. Inwentarz ten, w języku angielskim, był prowadzony dosłownie od momentu narodzin ostatniej rosyjskiej carycy. Wtedy to ciotka Beatrycze (jedna z córek angielskiej królowej Wiktorii, siostra matki Aleksandry Fiodorowny) podarowała jej duży, złoty medalion z koralami i perłami, datowany na 6 czerwca 1872, dzień urodzin Aleksandry Fiodorowny.

Lista zawiera łącznie 308 wyrobów jubilerskich. Na osobnym wykresie zanotowano, z jakich okazji wręczano prezenty jubilerskie oraz kiedy i skąd nabywano klejnoty. Najczęściej wymieniano prezenty na urodziny, imieniny, Wielkanoc i Boże Narodzenie. Ciekawym faktem wydaje się zamieszczenie w inwentarzu jednej z pierwszych "rosyjskich" klejnotów - broszki, podarowanej 12-letniej księżniczce heskiej Alicky w dniu przyjazdu do Rosji, w maju 1884 roku, na ślub swojej starszej siostry, wielkiej księżnej Elżbiety Fiodorowny. Aleksandra Fiodorowna otrzymywała prezenty również od męża, z okazji kolejnych rocznic ich zaręczyn, ślubu czy z narodzin córek i syna. Na liście znajdują się skreślone ołówkiem uwagi Aleksandry Fiodorowny, w których zaznacza swoje ulubione lub szczególnie zapadające w pamięć okazy. Z reguły wpisy są bardzo lakoniczne: "które zawsze noszę". Ale są też takie, w których caryca zapisuje lokalizację któregoś przedmiotu: "na moim biurku", "w mojej gablocie w Pałacu Zimowym". Nawiasem mówiąc, w wymienionej "gablocie", która znajdowała się w narożnym gabinecie na drugim piętrze północno-zachodniej części Pałacu Zimowego, przechowywano ponad 200 wyrobów jubilerskich, w tym 10 słynnych jajek wielkanocnych Fabergé. Ostatnie zapiski z inwentarza pochodzą z lipca 1917 roku. Przeważnie były to prezenty z biżuterią od carycy dla jej córek. Jeden z takich ostatnich wpisów pochodzi z 22 lipca 1917 roku, kiedy to Aleksandra podarowała swojej trzeciej córce złotą broszkę ze szmaragdem w kształcie serca, wysadzaną brylantami "Marii, lipiec 22.1917". Warto wspomnieć, że owa broszka była jedną ze starej, "własnej" biżuterii Aleksandry Fiodorowny, podarowanej jej jeszcze w 1892 roku. Mikołaj pisał tego dnia w dzienniku: "Imieniny drogiej Mamy i naszej Marii". Tydzień po tym wpisie rodzina carska opuściła na zawsze Pałac Aleksandrowski. Obecnie ten album znajduje się w zbiorach Aleksandry Fiodorowny w Archiwum Państwowym Federacji Rosyjskiej. (...)

Lista rzeczy, sporządzona przez P. K. Benckendorffa, okazuje się równie szczegółowa. Wymieniono na niej dokładnie wszystkie szafy i kufry z całą ich zawartością, w tym szafę z "bielizną jej Wysokości".

Po wyjeździe rodziny carskiej do Tobolska P. K. Benckendorff i F. A. Gołowin przystąpili do rozstrzygnięcia skomplikowanej kwestii - ustalenia własności państwowej a osobistej ostatniego cara. W tym celu, w pierwszej połowie sierpnia 1917 roku P. K. Benckendorff złożył oficjalną wizytę F. A. Gołowinowi w Pałacu Zimowym, który od 11 lipca 1917 roku zaczął przekształcać się z głównej rezydencji carskiej w główne "biuro" nowej "demokratycznej" władzy. Benckendorff był wstrząśnięty zmianami dokonanymi z uroczysto-reprezentacyjnym wyglądem Pałacu Zimowego. Przede wszystkim rzucił mu się w oczy brud i mnóstwo osób. (...)

Tak czy inaczej, w pokojach Gołowina, ulokowanych na pierwszym piętrze północno-zachodniego ryzalitu i wychodzących na Newę, przeprowadzono dyskusję na temat problemów finansowych rodziny Mikołaja II. Przede wszystkim skoncentrowano się "na pałacach". Po pierwsze, Gołowin stanowczo nalegał na stanowisko Rządu Tymczasowego o nacjonalizacji wszystkich carskich rezydencji. Gołowin powoływał się przy tym na odpowiednią decyzję Rządu Tymczasowego. Twierdzenie Benckendorffa, że niektóre rezydencje zostały nabyte i wyposażone przez monarchów z ich "własnych" środków, nie zostało po prostu wzięte pod uwagę. Po drugie, Gołowin potwiedził gwarancje Kiereńskiego o nietykalności dóbr osobistych rodziny carskiej. Dotyczyło to rzeczy osobistych rodziny carskiej, które przed odjazdem z Pałacu Aleksandrowkiego do Tobolska zostały zapakowane w skrzynie i przeniesione na przechowanie do magazynów Gabinetu. W skład tych rzeczy wchodziły liczne stroje (suknie i mundury) pary carskiej, futra i kolekcja biżuterii. Na liście osobistych rzeczy rodziny carskiej znalazły się również wszystkie prezenty. Na przykład, duży srebrny serwis obiadowy, sprezentowany z okazji ślubu Mikołaja II przez rodziców. Do rzeczy osobistych carskiej pary została wliczona również kolekcja biżuterii Mikołaja II i Aleksandry Fiodorowny. Znaczna część osobistej biżuterii była przechowywana w magazynach Gabinetu już od początku 1900 roku. Na przykład, prezenty dla wielkich ksieżnych od Bucharskiego chana lub pakiety z brylantami nabytych przez Aleksandrę Fiodorowną na koszt wielkich księżnych w 1902 roku. Ponadto, przechowywano tam wartościową biżuterię, zabraną z prywatnych pokoi carskiej pary w Pałacu Zimowym w maju 1917 roku. Pod koniec lipca 1917 roku do magazynów Gabinetu przekazano z Pałacu Aleksandrowskiego część kolekcji biżuterii carycy Aleksandry Fiodorowny. Wszystkie rzeczy miały odpowiednie pokwitowania, które znajdowały się u frejliny, Marii Fiodorowny Geringer. W przyszłości, w przeciągu września i października 1917 roku, Geringer i Gołowin prowadzili aktywną korespondencję, koordynując nomenklaturę licznej kolekcji biżuterii carskiej pary, trzymanych w magazynach Gabinetu i w moskiewskiej Zbrojowni Kremlowskiej. Tym samym w Moskwie, gdzie w tym czasie znajdowała się większa część kosztowności Romanowów, przez długi czas nie mogli znaleźć srebrnej wanny carskich córek.

Gołowin zagwarantował Benckendorffowi ochronę paczek z klejnotami starszej siostry Aleksandry Fiodorowny, Wiktorii Battenberg. Kosztowności te pozostawiono w Rosji w lipcu 1914 roku, kiedy to po wybuchu I wojny światowej Wiktorii Battenberg przyszło podróżować do Anglii przez Finlandię i Szwecję. Paczka została zabrana z gabinetu Aleksandry Fiodorowny w Pałacu Zimowym wraz z innymi kosztownościami.

Należy dodać, że Romanowów "odcięto" nie tylko od wszystkich diamentów koronnych, ale również przejęto najsławniejsze kosztowności z kolekcji Aleksandry Fiodorowny, czyli słynne na całym świecie jajka wielkanocne przedsiębiorstwa K. Faberge. Tymczasem mniej znane kosztowności z osobistej szkatułki Aleksandry Fiodorowny pozostały nietknięte. Konfiskata jajek wielkanocnych i innych klejnotów przechowywanych w carskich rezydencjach, wiązała się z narastającą niestabilnością polityczną w kraju, a za inicjatywą tejże akcji wystąpił szef Piotrogrodzkiego Pałacowego zarządu, generał-porucznik Komarow. To on 10 maja 1917 roku wysłał notatkę komisarzowi Rządu Tymczasowego (...) F. A. Gołowinowi, w której pyta o "pozwolenie na przekazanie do przechowania do Kameralnej części b.(yłego) Gabinetu J.C.W. (Jej Cesarskiej Wysokości) znajdujących się w pomieszczeniach Pałacu Zimowego przedmiotów o dużej wartości, składających się na własność b.(yłego) Imperatora i Imperatorowej, według załączonej listy".


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Justyśka dnia Pon 23:43, 31 Maj 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czw 22:02, 03 Cze 2021    Temat postu:

Justyśka napisał:

Należy dodać, że Romanowów "odcięto" nie tylko od wszystkich diamentów koronnych, ale również przejęto najsławniejsze kosztowności z kolekcji Aleksandry Fiodorowny, czyli słynne na całym świecie jajka wielkanocne przedsiębiorstwa K. Faberge. Tymczasem mniej znane kosztowności z osobistej szkatułki Aleksandry Fiodorowny pozostały nietknięte.


Wlaśnie tak myślałam, co z tymi jajkami, przecież one były baardzo drogocenne, to raz, a dwa- na pewno mieli też do nich jakiś sentyment...
Ale ogólnie to naprawdę- ileż oni tego mieli! Wiedziałam, że oczywiście dysponowali sporym majątkiem, ale od takiej ilości złota, srebra, diamentów itp. to aż może zaboleć głowa. Przy tym, przy pewnej oszczędności Alix, to czasem odnosiłam wrażenie, że nie epatowali tak swoim bogactwem.
Ciekawa jestem bardzo, dlaczego część klejnotów zostawili na miejscu, no ale z drugiej strony, wszystkiego chyba by nie dali rady zabrać.
W ogóle Ty to tłumaczyłaś wszystko z rosyjskiego? Bardzo dobrze się to czyta ale musiałaś odwaliłaś kawał roboty


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Pią 0:40, 04 Cze 2021    Temat postu:

O jajkach Zimin też się trochu rozpisał, ale nie tłumaczyłam tego bo myślałam że się to jakoś "osobno" wrzuci (jak nie tutaj, to do tematu jajeczek, ale zobaczymy). To są na razie fragmenty [link widoczny dla zalogowanych], ale jest tam też sporo o samych kwestiach pieniężnych - no i albo by pasowało tłumaczyć całość, albo wybierać tematycznie fragmenty, bo tyle tego jest. Jeszcze coś tu powrzucam, tylko nie wiem ile mi z tym zejdzie.

Rosalie, jakby dorwał mnie jakiś tłumacz to by mnie pewnie wybebeszył że wyczyniam z tym językiem jakieś farmazony i jeszcze tak długo torturuję to tłumaczenie Mr. Green
Z tymi fragmentami jeszcze jakoś poszło - długo, ale bardziej zorientowany zrobił by to na pewno sporo szybciej. Oczywiście bez słownika ani rusz (zgroza, jak nawet słownik czegoś nie wie), ale zdarzają się nieraz pewne fragmenty które nie wiem jak w ogóle ugryźć żeby to miało w ogóle jakiś sens, czasami nawet nie wiem które słowo by bardziej pasowało (boję się że coś zrozumiem nie tak i przekręcę). I tak kombinuję i główkuję aż mi się wszystko przegrzewa... Ale jakaś moja malutka, wewnętrzna cząsteczunia perfekcjonizmu cieszy się że przynajmniej będziemy mieli tu coś nowego Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią 11:36, 11 Cze 2021    Temat postu:

Moim zdaniem super Ci wyszło, w ogóle dla mnie rosyjski jest jednak trudny- próbowałam się uczyć jakiś czas temu, ale cyrylica mi w ogóle nie wchodziła do głowy Rolling Eyes więc naprawdę, szacuneczek Very Happy
Myślę, że można by wrzucać tematycznie, jeśli tam jest tyle informacji, to może lepiej podzielić to właśnie na części.
Ja postaram się wrzucić ten fragment z książki Messiego, bo teraz mam wreszcie trochę czasu, może tam jeszcze coś ciekawego znajdę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Pią 22:25, 25 Cze 2021    Temat postu:

Wrzucam dalszą część - tym razem z rozdziału o ostatnim roku życia rodziny Mikołaja. Trochu jeszcze tego jest (niektóre rzeczy się powtarzają, bo mamy to też w temacie o gorsecie Marii), ale będę działać dalej Smile

Kiedy w maju 1917 roku rodzina carska nie otrzymała od Skarbu Państwa należnej pensji za "majową jedną trzecią część" i dowiedziano się o wycofaniu dochodów Gabinetu oraz nacjonalizacji rezydencji carskich, Aleksandra wyraźnie zdała sobie sprawę, że przebieg konfiskaty będzie się tylko nasilał. Prawdopodobnie wtedy Aleksandra Fiodorowna podjęła kroki w celu ukrycia rodzinnej kolekcji biżuterii na wypadek ewentualnych rewizji. Kolekcja biżuterii Carycy zawierała oczywiście szereg nieporęcznych przedmiotów, które ciężko było przewozić i chować, dlatego zdecydowali się przede wszystkim ukryć biżuterię kompaktową - wisiorki, łańcuszki, broszki itp. Bez wątpienia w pokojach w carskiej części Pałacu Aleksandrowkiego znajdowały się sejfy, które były znane tylko wąskiemu gronu osób. Istnieje chociażby pewna legenda, kiedy to po wyzwoleniu Carskiego Sioła w 1944 roku, w splądrowanym Pałacu Aleksandrowskim, w carskiej sypialni, znaleziono otwarty, pusty sejf ścienny.

Gdy 11 lipca 1917 roku A. F. Kiereński poinformował rodzinę, że zamierzają ich przewieźć w głąb Rosji, kosztowności te zostały starannie ukryte pośród wielu rzeczy, sporo w osobistych, które zabrali ze sobą Romanowowie. Zasadniczo nie było to trudne, z wielu powodów. Przede wszystkim dlatego, że nikomu "jeszcze" wtedy nie przychodziło do głowy, by przeprowadzić rewizję carskiej rodziny i ich rzeczy osobistych. Również szefostwo Rządu Tymczasowego nie pomyślało o podjęciu jakichkolwiek działań konfiskacyjnych w sprawie prywatnych klejnotów carskiej rodziny. Ponadto, rodzina wywiozła ze sobą do Tobolska dość sporo rzeczy zapakowanych w skrzynie. I mimo, że każda skrzynia miała sporządzony spis, to w przedwyjazdowym zamieszaniu nikt nie sprawdzał czym te skrzynie były "nafaszerowane". Rodzinie towarzyszyło kilkudziesięciu służących, wśród których niewątpliwie byli ludzie oddani. Oczywiście należy mieć na uwadze, że mowa tu o kilkudziesięciu kilogramach kosztowności. W dodatku służący wieźli ze sobą również swoje rzeczy.

W tamtym czasie, pod koniec lipca 1917 roku, nie było mowy o przeszukaniu zarówno samych Romanowów, jak i ich rzeczy. Caryca co najmniej dwukrotnie wspomina w swoim dzienniku (13 i 29 lipca 1917 r.) o tym, jak "robiła porządek z rzeczami" i "pakowała - przeglądała rzeczy". Przypuszcza się, że miała ona na myśli nie tylko swoje rzeczy osobiste, do tego przeznaczony był odpowiedni personel "pokojówek" i kamer-jungfer, lecz rodzinną kolekcję biżuterii. Oczywiście wszystkie córki "były w temacie", jednak Mikołaj II i carewicz Aleksy nie byli prawdopodobnie wtajemniczeni w szczegóły tych "kobiecych spraw". Warto zauważyć, że Aleksandra Fiodorowna rozpoczęła przygotowania do wyjazdu już 13 lipca, a o wyjeździe z Carskiego Sioła poinformowano ich dopiero 28 lipca. Ponieważ rodzina właściwie wyjeżdżała w nieznane, sporo musiano przewidywać, dlatego pakowali się dosłownie do ostatniej chwili. Dzień po wyjeździe caryca odnotowała te ważne wydarzenia z 31 lipca 1917 r. "Lipiec 31. Poniedz.[iałek]. Carskie Sioło. Pakowałam [rzeczy]. Nie kładliśmy się spać, bo przez cały wieczór byliśmy gotowi na pociąg...". Tego samego dnia caryca, przed pożegnaniem, porozmawiała z osobistym marszałkiem dworu P. K. Benckendorffem, który powinien był podjąć decyzję w sprawie rodzinnych finansów w Piotrogrodzie. W noc przed odjazdem, który osobiście zorganizował A. F. Kiereński, Benckendorff zdołał porozmawiać z nim o tym, że kosztowności które pozostały w Prywatnych pokojach Pałacu Aleksandrowskiego, należy przechowywać w stanie nienaruszonym, za zapieczętowanymi dzwiami. Kiereński wyraził na to zgodę. Wybiegając w przyszłość, należy powiedzieć, że bolszewicy otwarli prywatne pokoje. Na początku 1918 roku z magazynów Pałacu Aleksandrowskiego wywieziono wpierw srebrną zastawę stołową i inne wyroby z kosztownych metali. Później, w marcu 1918 r., z polecenia komisarza oświaty Ju. Fłaksermana, z apartamentów Mikołaja II w Pałacu Zimowym zabrano dekoracje stołowe ze złota, srebra i kamieni, а także sztabki, odlane zgodnie z rodzinną tradycją Romanowów, zе starych, srebrnych pagonów.

Wśród wyjeżdżających znalazł się książę, generał major Wasyl Aleksandrowicz Dołgorukow (1868–1918) – pasierb osobistego marszałka dworu, hrabiego P. K. Benckendorffa. Najwyraźniej przez tych właśnie ludzi, Aleksandra Fiodorowna zamierzała utrzymać "łączność finansową" pomiędzy Carskim Siołem a Tobolskiem.

Ochroną rodziny carskiej kierował bardzo lojalny wobec rodziny, pułkownik Kobyliński. Niewątpliwie bez jego pomocy, Aleksandrze Fiodorownej nie udałoby się wywieźć z Carskiego Sioła, wśród wielu rzeczy, kilkadziesiąt kilogramów biżuterii. Wywieźli nie tylko biżuterię kompaktową (naszyjniki, bransolety, broszki itd.), ale też nieporęczne przedmioty, takie jak diademy.

Ponieważ w sierpniu 1917 r. w pociągu z rodziną jechało 39 osób towarzyszących i służących z wieloma rzeczami, było to całkiem możliwe do wykonania. Podobno później część kosztowności z Pałacu Aleksandrowskiego do Tobolska przywiozła osobista frejlina carycy Aleksandry Fiodorowny - Magdalena Francewna Zanotti. Zarówno ona jak i Tutelberg były najbardziej oddanymi ludźmi carycy. Obie dziewczęta przyjechały do Rosji z młodą heską księżniczką Alicky w październiku 1894 r. i całe swoje życie przeżyły u boku swej pani, nigdy nie wychodząc za mąż. Te stare panny były gotowe wręcz oddać życie za swoją carycę.

Rodzina carska opuściła na dobre Carskie Sioło 1 sierpnia 1917 r. o godzinie 6.10 rano, ze znajdującą się w bagażu kolekcją biżuterii, w skład której wchodziło kilkaset przedmiotów.

W Tobolsku od razu musiano zadbać o to, by kosztowności zostały bezpiecznie ukryte. Oczywiście, nie była to wtedy priorytetowa sprawa w życiu Romanowów. Niewątpliwie przejmowali się tragicznymi zmianami w swoim życiu. Los Rosji też nie był dla nich tylko pustym frazesem. Mimo tego jednak, Aleksandra Fiodorowna, z jej typową skrupulatnością, ciągle pamiętała, że ma do dyspozycji pewien rodzinny fundusz "na czarną godzinę", zdolny "wyciągnąć" ich z różnych nieprzewidzianych sytuacji. А kosztowności trzeba było ukryć, ponieważ pojawiła się i straż, a do pierwszego przeszukania w Tobolsku doszło już 18 sierpnia 1917 r. kiedy to "przyszli ludzie z [Ministerstwa] sprawiedliwości, z rozkazu Kiereńskiego przejrzeli wszystkie rzeczy które nam przyniosła [Rita Chitrowo], a także sprawdzili wszystkie rzeczy Nastieńki [Hendrikowej]...".

Rodzina Romanowów mieszkała w domu gubernatora w Tobolsku do kwietnia-maja 1918 r. W tym czasie Rząd Tymczasowy został obalony przez bolszewików, a jego przewodniczący A. F. Kiereński uciekł z kraju. Rada Komisarzy Ludowych mierzyła się z wieloma bieżącymi i priorytetowymi problemami, los rodziny Mikołaja II był najmniejszym z nich. Na przełomie końca 1917 - początku 1918 r. nie było już mowy o wywiezieniu z kraju rodziny carskiej, a Rada Komisarzy Ludowych regularnie otrzymywała rezolucje z posiedzeń i zjazdów o konieczności radykalnego rozwiązania "problemu" z carską rodziną. Przywództwo bolszewickie skłaniało się do publicznemu procesu "krwawego" cara, jak miało to miejsce w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej, której historię przywództwo bolszewickie doskonale znało.

W styczniu 1918 r. uporządkowany tryb życia Romanowów uległ zmianie. Znacznie obcięto im wypłatę, dlatego też caryca zajęła się codziennymi wydatkami swojej licznej rodziny. Osobiście i regularnie doglądała wszystkich rachunków, ograniczając rodzinne wydatki gdzie tylko się dało. Jej głównymi konsultatami byli Pierre Gilliard i druga córka, Tatiana. 13 lutego 1918 r. zapisała w dzienniku: "Przejrzałam rachunki z Żilikiem... Omówiłam sprawy pieniężne z Walią [Dołgorukim]". Sam Pierre Gilliard wspominał później: "Jej Wysokość prosiła mnie, bym pomógł jej prowadzić rachunki i ustalić budżet rodzinny. Zostało jej trochę oszczędności […]". Jeżeli Aleksandra Fiodorowna omawiała i rozwiązywała bieżące sprawy z guwernerem "Żilikiem", to powtarzająca się kilkakrotnie wzmianka o tym, jak "omawiała sprawy z Walią", czyli księciem W.A. Dołgorukim, sugeruje, że mogło tu chodzić o ważniejsze problemy finansowe. Całkiem możliwe, że w rozmowach dyskutowano nad kandydatami na "strażników", którzy mieli ukryć część "carskiego złota".

Gdy sytuacja wokół rodziny zaczęła się pogarszać, caryca Aleksandra Fiodorowna podjęła szereg środków zapobiegawczych, aby przechować swoje kosztowności u zaufanych ludzi do momentu nastania lepszych czasów. W tym czasie służący dowieźli z Carskiego Sioła do Tobolska kosztowności pozostawione w sejfach Pałacu Aleksandrowskiego. W rezultacie na początku 1918 r. Romanowowie zgromadzili w Tobolsku dość sporo drogocennych przedmiotów, nawet takich które trudniej było transportować, jak drogocenne sztylety, warcaby i szable. Wtedy też dostarczono do Tobolska diamentowe diademy carycy i jej córek. Ile musiało kosztować to służących, którzy transportowali te niebotyczne kosztowności przez ogarnięty anarchią kraj, można się tylko domyślać. (...)

Oczywiście nie znamy spisu wszystkich klejnotów, które Romanowowie mieli Tobolsku, jednak w raportach z przesłuchań z 1934 r. pojawia się wzmianka o "pełnej" takiej liście klejnotów Romanowów. Po części o liście klejnotów którymi dysponowali Romanowowie, możemy sądzić jedynie na podstawie spisu J. Jurowskiego, który pod koniec 1918 r. przekazał rzeczy Romanowów komendantowi Moskiewskiego Kremla, bałtyckiemu marynarzowi, Małkowowi.

Po przeanalizowaniu bieżącej sytuacji, caryca Aleksandra Fiodorowna podjęła decyzję o pozostawieniu części kosztowności zaufanym ludziom w Tobolsku. Jedną z kluczowych postaci, które pomogły carycy w wyborze kandydatów na rolę "strażników" oraz w rozdzieleniu klejnotów, był nauczyciel Aleksego, Pierre Gilliard.

Przede wszystkim wytypowali osoby, którym uznano za możliwe powierzenie kosztowności do przechowania: pierwszym została igumenia Monasteru Iwanowskiego w Tobolsku, Drużynina; drugim, kapłan tobolskiej Cerkwi Zwiastowania, Aleksy Wasiliew; trzecim, szef ochrony, pułkownik Kobyliński; czwartym, sekretarz Mikołaja II, Aleksander Piotrowicz Kirpicznikow. Byli też "pomniejsi powiernicy" kosztowności, jak pokojówka carycy, Nikołajewa. W ten sposób, carycy Aleksandrze Fiodorownie udało się za pośrednictwem zaufanych osób zorganizować (prawdopodobnie w marcu 1918 r.) kilka skrytek w Tobolsku i okolicach, w których carskie kosztowności miały znajdować się do nastania lepszych czasów...

Pod koniec kwietnia 1918 r. sytuacja dokoła rodziny pogorszyła się jeszcze bardziej, ponieważ plany "legalnego procesu" nad "okrutnymi Romanowami" pokrzyżował wybuch wojny domowej. Państwo zaczęło się gwałtownie rozpadać, a problemem stał się nie tylko proces, ale i możliwość bezpiecznego przewiezienia carskiej rodziny do Moskwy. I tak do tego nie dążono, ponieważ car zawadzał nie tylko bolszewikom, ale i nowym, ambitnym przywódcom białego ruchu. W tej sytuacji władze bolszewików podjęły decyzję o przewiezieniu rodziny carskiej z Tobolska do Jekaterynburga. W pobliżu domu gubernatora pojawili się nowi ludzi, którzy zaczęli przygotowywać transport rodziny z Tobolska. Aleksandra Fiodorowna uważnie monitorowała sytuację dookoła rodziny, i gdy wokół nich zaczęło się wyczuwać dość wyraźne napięcie, caryca natychmiast na to zareagowała. W dzienniku Aleksandry Fiodorowny z 10 kwietnia 1918 r. pojawia się jednoznaczny wpis: "Zaszywałam z dziećmi i Tutels swoje klejnoty". To pierwsza "otwarta" wzmianka w dzienniku Aleksandry Fiodorowny o samym fakcie obecności klejnotów w Tobolsku. (...)

Pomijając dyskusje o tym, czyje szczątki spoczywają w Soborze Świętych Piotra i Pawła w Petersburgu, przejdźmy do interesującego nas tematu "carskiego złota". W zasadzie nie ma tu żadnych tajemnic. Krótko mówiąc, fakty przedstawiają się następująco.

Po pierwsze, Aleksandrze Fiodorownie, jej córkom i służbie udało się wywieźć 1 sierpnia 1917 r. z Carskiego Sioła do Tobolska sporo kosztowności. Po drugie, Aleksandrze Fiodorownej udało się ukryć znaczną część swojej kolekcji biżuterii w Tobolsku i jego okolicach. Po trzecie, część kosztowności wywiozły "na sobie" carskie córki i sama Aleksandra Fiodorowna w czasie przeprowadzki rodziny z Tobolska do Jekaterynburga. Po rozstrzelaniu rodziny carskiej kosztowności te zostały zabrane ze zwłok i wywiezione za jakiś czas do Moskwy, do Gochranu [Państwowego Składu Kosztowności]. Po czwarte, te "naznaczone krwią" kosztowności zostały zdepersonalizowane w laboratoriach Gochranu, i prawdopodobnie sprzedane na europejskich aukcjach pod koniec lat dwudziestych. Ewentualnie mogły one pójść na sfinansowanie światowej rewolucji z początku lat dwudziestych.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Justyśka dnia Czw 15:44, 01 Lip 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Śro 15:00, 30 Cze 2021    Temat postu:

Justyśka napisał:

Przede wszystkim wytypowali osoby, którym uznano za możliwe powierzenie kosztowności do przechowania: pierwszym został igumen Monasteru Iwanowskiego w Tobolsku, Drużynin; drugim, kapłan tobolskiej Cerkwi Zwiastowania, Aleksy Wasiliew; trzecim, szef ochrony, pułkownik Kobyliński; czwartym, sekretarz Mikołaja II, Aleksander Piotrowicz Kirpicznikow. Byli też "pomniejsi powiernicy" kosztowności, jak pokojówka carycy, Nikołajewa. W ten sposób, carycy Aleksandrze Fiodorownie udało się za pośrednictwem zaufanych osób zorganizować (prawdopodobnie w marcu 1918 r.) kilka skrytek w Tobolsku i okolicach, w których carskie kosztowności miały znajdować się do nastania lepszych czasów...


Ciekawe, co się potem stało z tymi rzeczami ...
W ogóle zdziwiła mnie ta wzmianka o diademach, bo jakoś ani Alix ani OTMA nie nosiły publicznie takiej biżuterii, ale no to nie wyklucza, że takową posiadały.
Czyli teoretycznie mogli jakoś poprawić sobie byt w Tobolsku pozbywając się tej biżuterii czy to średnio możliwe?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Śro 23:16, 30 Cze 2021    Temat postu:

Rosalie napisał:
Ciekawe, co się potem stało z tymi rzeczami ...

Rosalie, coś czułam że możesz o to spytać - jest o tym osobny rozdział, ale spoko, jego też postaram się wrzucić, jeno trochu mnie z tym pewnie zejdzie Smile

Publicznie raczej nie nosiły, byłoby to nieporęczne - raczej do zdjęć czy jakichś "ważniejszych" uroczystości.

Rosalie napisał:
Czyli teoretycznie mogli jakoś poprawić sobie byt w Tobolsku pozbywając się tej biżuterii czy to średnio możliwe?

Wątpię. Nic by z nimi raczej nie zrobili, więc wszystko poszło na przechowanie na "przyszłość". Jedyne co, to mogli być odrobinę spokojniejsi, że nie będą musieli tego wszystkiego ze sobą taszczyć i dać się z tym nakryć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pon 12:47, 05 Lip 2021    Temat postu:

Justyśka napisał:

Rosalie, coś czułam że możesz o to spytać - jest o tym osobny rozdział, ale spoko, jego też postaram się wrzucić, jeno trochu mnie z tym pewnie zejdzie


Haha, no widzisz, dobrze czułaś Very Happy
Naprawdę jestem pod wrażeniem Twojej pracy, którą włożyłaś w to tłumaczenie, brawo tym bardziej, że ja na przykład w ogóle nie znam rosyjskiego- a te fragmenty, które wrzucasz, wskazują, że to naprawdę ciekawa książka, więc szkoda by było w ogóle się z nią nie zapoznać.
Ja znalazłam artykuł na Vogue'u dotyczący jajek Faberge, wkleję tutaj kawałek:

Carskie jaja już w czasie rewolucji były jednym z nieformalnych symboli monarchii Romanowów i bolszewicy znali ich oszałamiającą wartość nie tylko materialną, ale i symboliczną. Przetrząsali więc komnaty Ermitażu i wywracali na nice wszystkie schowki, aby je zdobyć. Miały stać się dobrem obywateli Kraju Rad i być dostępne w muzeach, zapewniali propagandyści. Młoda władza, u progu krwawych i głodnych lat, potrzebowała jednak pieniędzy, żeby utrzymać się u steru i dlatego trudno nawet oszacować, ile skarbów powymieniano na broń.
Był też i trzeci aktor tamtych czasów, który ramię w ramię z marynarzami z Aurory wchodził do pałaców i rozglądał się za precjozami. To czerwoni dekadenci, którzy w rewolucji dostrzegli sposób na zatracenie się w chaosie. Jedna z takich szalonych dusz, Łarysa Reisner – jak głosi plotka – odziana w futro carskiej księżniczki i walonki na nogach zawłaszczonym rolls-royce’em przemierzała Piotrogród. I nietrudno sobie wyobrazić tę urodzoną w Lublinie rewolucjonistkę, jak ciska jajem Fabergé do Newy.
Zwolennikom Lenina nie udało się jednak przeciwdziałać tym wszystkim pannom służącym czy portierom, którzy wierni swym chlebodawcom narażali się by wydostać ich kosztowności. Najprawdopodobniej w ten właśnie sposób większość z pięćdziesięciu czterech jaj wywieziono za granicę.
Rozwścieczeni bolszewicy postanowili więc odwiedzić twórcę arcydzieł w pracowni. Na ulicy Złotej, bo tak nieformalnie zwano Bolszą Morską, nie powiodła się grabież w świetle majestatu. Słynny jubiler wynajął już cały dom szwajcarskim dyplomatom i budynek zyskał status eksterytorialny. Wraz z arendą Karl Fabergé powierzył na przechowanie również sześć sakwojaży. Każdy z nich wart był ponad milion rubli w złocie, co dziś dałoby ćwierć miliarda dolarów. Wśród drogocenności były klejnoty carskich arystokratów.


a tutaj link do całego artykułu, gdyby ktoś chciał poczytać: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Wto 0:58, 06 Lip 2021    Temat postu:

Ah no jest tego sporo, aż by się to wszystko chciało machnąć i powrzucać
Na razie schodzę z "głównego" tłumaczenia i powrzucam takie "malutkie" rozszerzenie o klejnotach, które Alix powierzyła "strażnikom" i co się z nimi podziało (myślę, że można je teraz wrzucić):

Z rozdziału "LOSY "CARSKIEGO ZŁOTA" NA PRZEŁOMIE LAT 1920-1930"

TROP KLASZTORNY
Prześledźmy najpierw "trop" klasztorny. Relacje między Romanowami a monasterem Iwanowskim nawiązały się zaraz po ich przyjeździe do Tobolska. Z monasteru do domu gubernatora zaczęto dostarczać produkty z klasztornego gospodarstwa. Sama igumenia Drużynina przynajmniej raz widziała się osobiście z parą carską. Ponieważ wszyscy Romanowowie byli pobożnymi i szczerze oddanymi wierze ludźmi, wybranie "opcji klasztornej" na ukrycie części klejnotów było dosyć logiczne. No i sama struktura klasztorna stała z definicji w opozycji do "bezbożnego" reżimu sowieckiego.

"Łącznikiem" pomiędzy monasterem a domem gubernatora została protopopowa monasteru Iwanowskiego, Marfa Użincewa - przynosiła z monasteru mleko, jajka i inne produkty. To właśnie przez nią kamerdyner Czemodurow przekazał carskie kosztowności igumenii Drużyninie.

Później w monasterze sporo się wydarzyło. Kiedy w 1921 r. w Sowieckiej Rosji rozpoczęła się masowa konfiskata dóbr cerkiewnych, fala ta w latach 1922-1924 dotarła i na Syberię. Czekiści zawłaszczali dobra klasztorne, które było ukryte "w grobach, dzwonach, murach klasztornych", w tym także przedmioty carskie: "bieliznę, naczynia, korespondencję Rasputina itd.". Zajmując się pracą wywiadowczą w monasterze, czekiści zbierali przy okazji od mniszek różne informacje. Między innymi udało im się dowiedzieć o ukrytym w monasterze carskim złocie. W szczególności chodziło o pewien "naszyjnik carycy", który ukryła igumenia Drużynina. Igumenia strzegła carskich kosztowności aż do wiosny 1923 roku. Czekiści próbowali działać w tym kierunku, ale igumenia zmarła podczas aresztowania w 1923 r. Dosłownie przed śmiercią, zdążyła ona przekazać tajemnicę ukrytych kosztowności protopopowej Marfie Andriejewnie Użincewej, którą poprosiła o przechowanie carskich skarbów do czasu ustanowienia "prawdziwej władzy". Wkrótce po śmierci Drużyniny i zamknięcia monasteru, protopopowa Użincewa została aresztowana i podczas przesłuchania potwierdziła fakt ukrycia w monasterze carskich kosztowności, ale "...naszyjnika nie oddała (...). Użincewą przetrzymywano w areszcie GPU [Państwowym Zarządzie Policyjnym] przez jakiś czas (18 dni), a następnie wypuszczono. Wkrótce monaster zamknięto, a mniszki się rozpierzchły.

Marfa Użincewa przez cały ten czas starała się strzec carskich kosztowności. Kobiecie bardzo ciążyła ta odpowiedzialność. Żadne z miejsc, w których trzymała kosztowności, nie wydawało się Marfie bezpieczne. Kosztowności trzymała w studni w przyklasztornym ogrodzie, zakopała je też w mogile na klasztornym cmentarzu. Pewnego dnia chciała je nawet z desperacji wrzucić do Irtyszu [rzeki]. Ponieważ dźwiganie takiego brzemienia było moralnie trudne, Marfa Użincewa podzieliła się tajemnicą z "zaufanym człowiekiem", który osobiście znał się z nieżyjącą igumenią Drużyniną. Był nim Wasilij Michajłowicz Korniłow, który miał własny dom w Tobolsku. Zgodził się on pomóc Marfie Użincewej i razem zakopali kosztowności (w 1926-27 r.) w piwnicy domu (w Tobolsku, na ul. Dekabrystów 1). I tam, w ziemi, kosztowności przeleżały aż do końca 1933 roku.


[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Wasilij Korniłow i Marfa Użincewa oraz dom Korniłowa, w którym ukryto kosztowności

W grudniu 1931 r. OGPU [Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny] powrócił do rozmów o konieczności znalezienia carskich kosztowności. Wznowiono je nieprzypadkowo. Industrializacja w kraju szła pełną parą i potrzebna była twarda waluta. W tym czasie wznowiono na Zachodzie sprzedaż bogactw narodowych po okazyjnych cenach. A z zysków z Zachodu zakupiono nowoczesne technologie, prototypy sprzętów i całe fabryki.

Czekiści, opierając się na materiałach śledczych z lat 1922-1924, udali się do protopopowej monasteru Iwanowskiego, Marfy Użincewej. W październiku 1933 r. aresztowali ją i przewieźli do Swierdłowska, gdzie rozpoczęto przesłuchania. Próbowała opierać się podczas przesłuchań, twierdząc, że skarb ukrył kamerdyner Czemodurow. Później, po serii przesłuchań, Użincewa (15 października 1933 r.) wskazała, gdzie zakopano skarby i zgodziła się osobiście pokazać to miejsce. 29 i 30 października 1933 r. przeprowadzono w jej obecności wykopy w piwnicy domu Korniłowów w Tobolsku. Kosztowności nie znaleziono. To wtedy M. Użincewa "wydała" W.M. Korniłowa, twierdząc, że właśnie on mógł zabrać kosztowności i je ukryć.

Czekiści natychmiast wzięli się za nowy "trop" i aresztowali W.M. Korniłowa. Z "Raportów PP OGPU na Uralu o strażnikach carskich kosztowności, podlegających zamknięciu w areszcie" wynika, że przed i po rewolucji z 1917 r., w czasie NEPu [Nowa Polityka Ekonomiczna], Korników zajmował się w Tobolsku przemysłem rybnym i handlem. W 1926-1927 r. zabrał na przechowanie carskie kosztowności "składające się z 2 brylantowych diademów (koron), szeregu innych dużych brylantów i złotych krzyżyków". Po tym jak latach 1928-1929 go wywłaszczyli, wyjechał wpierw do Swierdłowska, a później z żoną do Kazania. Czekiści stwierdzają w dokumencie, że "wszystkie carskie kosztowności, a także swoje, chroni do dziś, w czym bierze udział i jego rodzina".

11 listopada 1933 r. odbyło się pierwsze przesłuchanie W.M. Korniłowa. Od razu wyjawił, że w 1924-1925 r., po paru wstępnych rozmowach, Marfa Użincewa przyniosła do jego domu dwa szklane pojemniki z jakimiś pakunkami, zawiniętymi w watę i papier. Przy czym Korniłow upierał się, że nie interesowała go zawartość tych zawiniątek. Włożyli te pakunki do drewnianych beczułek i ukryli je w piwnicy pod kłodami na głębokości 1,5 metra.


[link widoczny dla zalogowanych]
Przedmioty, w których schowano carskie kosztowności

20 listopada 1933 r. w piwnicy domu Korniłowa w Tobolsku, przeprowadzono ponowne wykopy. Kosztowności zostały znalezione. Jak wynika z notatki skierowanej do zastępcy przewodniczącego OGPU G.G. Jagody, wśród skonfiskowanych kosztowności znalazły się: 100-karatowa brylantowa broszka, trzy spinki do włosów z 44 i 36-karatowymi brylantami, brylantowy półksiężyc do 70 karatów (według niektórych informacji, półksiężyc ten podarował carowi turecki sułtan), diademy carskich córek i carycy i wiele innych rzeczy: "Według wstępnych szacunków naszych ekspertów, łączna wartość skonfiskowanych kosztowności wynosi trzy miliony dwieście siedemdziesiąt tysięcy sześćset dziewięćdziesiąt trzy ruble (3 270 693 rub.).

Wszystkie zdjęcia pochodzą z [link widoczny dla zalogowanych]

Ciąg dalszy wkrótce....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Justyśka dnia Wto 10:52, 06 Lip 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Śro 22:16, 05 Kwi 2023    Temat postu:

W książce ,,Anastazja Romanowa czy Anna Anderson" jest spory fragment na temat kosztowności Romanowów, gdyby ktoś był zainteresowany, mogę wrzucic cytat Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosalie dnia Śro 22:16, 05 Kwi 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Czw 1:32, 06 Kwi 2023    Temat postu:

No pewnie, wrzucaj Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Sob 12:07, 08 Kwi 2023    Temat postu:

Ok, to po Świętach myślę wrzucę pierwszą część, bo trochę tam tego jest Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Śro 14:54, 12 Kwi 2023    Temat postu:

Wrzucam dziś pierwszy fragment, trochę się pokrywa z Tym co juz napisala Justyska, ale w sumie może to nakreśli nam pełniejszy obraz sytuacji...

Nie ma nic zaskakującego w tym, że różni świadkowie sądzili, że w bankach zagranicznych muszą znajdować się pieniądze zdeponowane przez Mikołaja II, który przed rewolucją uważany był za jednego z najbogatszych ludzi na świecie. Bogactwo dworu Romanowów stało się legendarne; owe wielkie bale, z udziałem rodziny carskiej i trzech tysięcy gości, owe wspaniałe i fantastyczne, kosztowne, drogocenne jaja z jubilerskiego sklepu Faberge, które car na każdą Wielkanoc ofiarowywał carowej; ów jacht nazwany Sztandart, na który angielski król Edward spoglądał z zazdrością, gdy spotkał się z carem w Cowes na wyspie Wight, oraz owe klejnoty rodzinne, które znaleziono zaszyte w bieliźnie wielkich księżnych, które zostały zamordowane w Jekaterynburgu.
Chociaż car był władcą autokratycznym, nie wszystko w Rosji należało do niego. William Clarke, autor licznych książek o tematyce finansowej, dotyczących londyńskiej City, w swej pracy pt. ,,Utracona fortuna carów” wskazuje, że istniało ścisłe rozgraniczenie pomiędzy bogactwem, nalężacym do państwa, a prywatnymi zasobami rodziny. Abdykując, car stracił wiele królewskich atrybutów, takich jak klejnoty państwowe, samochody carskie i pałace, które ściśle biorąc należały do Rosji, ale przeznaczone były na użytek rodziny imperatora jako głowy państwa. Jednakże osobisty majątek rodzinny był nadal spory. W 1917 roku premier Aleksander Kiereński i książę Gieorgij Lwow, jako pierwszy szef Rządu Tymczasowego, ocenili prywatny majątek rodziny carskiej na około 14 milionów rubli czyli 933 tysięcy funtów szeterlingów, podczas gdy książę Paweł Benckendorff i książę Rostowcew oświadczyli w imieniu cara, że łączne zasoby rodziny wynoszą między 12,5 a 17,5 miliona rubli, czyli pomiędzy 833 tysięcy a 1666 tysięcy funtów. Szacunki te obejmowały konta i inwestycje, zarówno w kraju, jak i zagranicą, ale zweryfikowanie tych liczb okazało się niemożliwe. W czasie, gdy rodzina przybyła do Jekaterynburga, rząd bolszewicki znacznie już tę fortunę pomniejszył. Osobiste konta członków rodziny carskiej, podobnie jak innych bogaczy, zostały znacjonalizowane, a 13 lipca 1918 roku, a więc na kilka dni przed masakrą, rząd uchwalił dekret, przekazujący posiadłości rodziny Romanowów narodowi. W dniu ich śmierci bogactwa rodzinne składały się z biżuterii, którą udało się im potajemnie zabrać ze sobą oraz pieniędzy lub nieruchomości posiadanych zagranicą.


I dalej juz o klejnotach:
W swej relacji z egzekucji Jurowski przypomniał, że w raporcie wysłanym do Uralskiej Rady gorzko ubolewał, że nie miał czasu, by dokładnie przeszukać wszystkich członków rodziny carskiej.W tym samym dniu, w ktorym przejął od Aleksandra Awdiejewa obowiązki Domu do Celów Specjalnych, zmusił Romanowów, by oddali mu ,,na przechowanie" osobistą biżuterię. Grupa przeszukująca, która następnego ranka po egzekucji splądrowała dom Ipatiewa, szukała czegoś więcej aniżeli jedwabnych koszul i samowarów ( chociaż brano także i te przedmioty). Znaleziono mnóstwo klejnotów- według pewnej relacji dwie pełne walizy- ale bolszewicy nadal byli przekonani, że wiele klejnotów, należących do Romanowów, pozostało jeszcze gdzieś w ukryciu. Jedynym możliwym miejscem był Tobolsk, ale wszyscy, którzy mogliby dostarczyć niezbędnych informacji, zostali rozstrzelani, lub, jak w przypadku byłego lokaja Terentija Czemodurowa, po prostu zapomniani. Przesłuchania zakonnic nie ujawniły niczego, gdyż przeorysza nakazała, by raczej dały się zabić, aniżeli ujawniły miejsca ukrycia. Sama zresztą zmarła w policyjnym areszcie.
Tajna policja zachowała czujność i w 1933 roku część skarbów Romanowów zmaterializowała się. Przełom w śledztwie nastąpił w czasie przesłuchania byłej służęcej w Domu Wolnośći, Pauliny Meżans. W okresie, gdy pracowała jako służąca i później, kiedy aresztowana została przez policję, była naocznym świadkiem lub też słyszała o sposobach ukrycia skrabu Romanowów. Wskazała dwa tropy. Jednym z nich była dawna zakonnica, Marfa Użyncewa, która przynosiła do Domu Wolności jaja i mleko z pobliskiego Klasztoru Iwanowskiego. Drugim był pop, ojciec Aleksiej Wasiliew, który odprawiał nabożeństwa dla rodziny carskiej.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Rosalie dnia Śro 15:09, 12 Kwi 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Ostatni rozdział Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin