Forum Romanowowie Strona Główna Romanowowie
Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Czy Romanowowie spodziewali się końca?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Ostatni rozdział
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Sob 22:43, 13 Maj 2023    Temat postu: Czy Romanowowie spodziewali się końca?

Jak w tytule, myślicie, że przeczuwali swoją śmierc? Mi się wydaje, że poniekąd tak, to znaczy, mieli świadomość w jakiej sytuacji się znajdują, do czego zdolni są bolszewicy itp. Myślę, że z dzieci najbardziej świadomi byli tego Olga i Aleksy, Aleksy miał ponoć mówić, że boi się tego, co im mogą zrobić.
Natomiast z relacji Jurowskiego chociażby, wynika, że tamtej nocy nie zdawali się być zaniepokojeni, moze faktycznie ten pretekst opuszczenia pokoi wydał im się wiarygodny, jak sądzicie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Wto 2:29, 16 Maj 2023    Temat postu:

Ja myślę, że nie tyle że przeczuwali, ale na pewno nachodziły ich myśli, że być może spotka ich taki koniec. Nie chce mi się wierzyć, że będąc w takiej sytuacji, nikomu by taka myśl nie przeszła. To, że nie istnieją pewne wzmianki co do tego, czy byli tego świadomi, wcale nie znaczy, że nie brali pod uwagę takiego końca. Mogli zwierzać się swojemu gronu, albo równie dobrze mieć tak silną wiarę i nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży, że zachowywali takie myśli dla siebie czy też starali się je ignorować. W "Czterech siostrach" jest o tym pewien fragment, ale nie kojarzę nic, by to Aleksy czy Olga byli tymi NAJBARDZIEJ świadomymi. Wydaje mi się, że z Olgą to tylko taka teoria która krążyła na AP, ponieważ była "najbardziej" wrażliwa z nich wszystkich i przez to, że popadała w huśtawki nastrojów, mogło sugerować, że była bardziej świadoma istnienia pewnych rzeczy. Oczywiście temu nie przeczę i mogło tak być, ale nie wiem czy jest to gdzieś wspomniane.

Fragment odnosi się do ostatniej nocy przed wyjazdem Mikołaja, Aleksandry i Marii do Jekaterynburga:
(...) Wszyscy „starali się panować nad sobą i ukrywać swe cierpienie – napisał Gilliard. – Mieliśmy uczucie, że gdy tylko choć jeden z nas nie wytrzyma, inni stracą panowanie nad sobą”. „Była to najsmętniejsza i najbardziej przygnębiająca kolacja, na jakiej byłem – wspominał Sydney Gibbes. – Nie rozmawialiśmy wiele, nie było udawanej wesołości. Atmosfera była podniosła, tragiczna, stosowna do mającej się rozegrać nieuniknionej tragedii”. Wiele lat później przyznał: „Wiedzieli, gdy tam z nimi byłem, że to koniec”; tamtego wieczoru wszyscy, choć powstrzymywali się od wypowiedzenia tego na głos, nie mieli złudzeń, co może ich czekać. (...)

Rosalie napisał:
Natomiast z relacji Jurowskiego chociażby, wynika, że tamtej nocy nie zdawali się być zaniepokojeni, moze faktycznie ten pretekst opuszczenia pokoi wydał im się wiarygodny, jak sądzicie?

A może byli na tyle rozespani, że nie mieli nawet czasu dokładnie roztrząsać czemu ich budzą? Przyjęli za pewnik powód o rozruchach w mieście i to uśpiło ich czujność? Ja bym była tego zdania. Musieliby być mistrzami opanowania, gdyby coś podejrzewali i nie dali tego po sobie poznać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Wto 18:09, 16 Maj 2023    Temat postu:

Tak, ja też myślę, że te myśli ich nachodziły. Pewnie dlatego też szukali pociechy w religi i starali się z niej czerpać z niej siłę. Kojarzę takie wspomnienie Gibbs'a, że Demidowa zwierzyła mu się, że boi się bolszewików. Wydaje mi się, ze oni wszyscy się ich bali, nie wiedzieli, do czego mogą być zdolni. Co by nie mówić, Jekaterynburg to juz było więzienie bardziej niż dom, na pewno działało to na nich bardzo przygnębiająco.
Wiesz, wspomniałam o Oldze i Aleksym, dlatego, ze Olga zdaje się, powiedziała coś takiego Sophie Buxhoeveden, że cieszy się, że jeszcze żyją i będą z rodzicami. Może to daleko wysunięty wniosek, ale dla mnie Olga przeżywała dużo rzeczy bardzo głęboko, może dlatego chudła i była taka ,,zmarniała"? Natomiast Aleksy, on zdaje się, że mówił coś takiego Aleksandrze, że nie boi się śmierci, tylko boi się tego, co oni mogą z nimi zrobić. Być może źle to ujęłam, zapewne TMA tez miały takie myśli itp., natomiast najwięcej wzmianek na ten temat jest chyba właśnie odnośnie Olgi i Aleksego. Poszukam tych cytatów, jak je znajdę to wrzucę.
Plus, teraz jeszcze pomyślałam o tym liście dr Botkina, który też zdaje się, miał niezbyt optymistyczną wymowę, co też potwierdza, że wiedzieli, co może się stac.
Co do tej ostatniej nocy, to pewnie tak było, że nie myśleli nad tym zbyt dużo. Wydaje mi się, że akurat w tamtym momencie nie spodziewali się, że to są ich ostatnie chwile.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Wto 22:06, 16 Maj 2023    Temat postu:

Rosalie napisał:

Wiesz, wspomniałam o Oldze i Aleksym, dlatego, ze Olga zdaje się, powiedziała coś takiego Sophie Buxhoeveden, że cieszy się, że jeszcze żyją i będą z rodzicami.

Aa widzisz, widzisz, zwracam honor. Faktycznie Sophie o tym wspomina. Tyle, że nie pisze wprost, czy Olga odnosiła się ogólnie do sytuacji w jakiej się znaleźli, czy że chodziło jej o to, że mogą się ich pozbyć.

(...)Jeszcze przed opuszczeniem Carskiego Sioła Olga zwierzyła się Izie Buxhoeveden, że „starają się robić dobrą minę do złej gry przez wzgląd na rodziców”.(...)
- "Cztery siostry" Rappaport, źródło: wspomnienia Sophie Buxhoeveden "The Life and Tragedy"

Zerkam szybko na AP, bo są tam te wspomnienia i Sophie dodaje jeszcze, że w zasadzie tylko starsze siostry zdawały sobie sprawę z powagi sytuacji, a Maria miała nawet wspomnieć Gibbesowi (w pierwszych dniach pobytu w Tobolsku) że byłaby całkiem zadowolona z pozostania tam na zawsze. Nie wiem tylko czemu Rappaport pisze, że ta rozmowa z Olgą miała miejsce przed opuszczeniem Carskiego, jak w treści nic takiego nie ma, a rozdział tyczy się przecież Tobolska.

Sophie jest też zdania, że Alix, będąc całkowicie odseparowana od świata zewnętrznego, nie zdawała sobie sprawy że sytuacja robi się coraz poważniejsza i wydaje jej się, że do samego końca mogła mieć nadzieję że dzieci zostaną oszczędzone. Oczywiście to tylko jej własne przypuszczenia, skąd przecież miałaby wiedzieć jak naprawdę było. Z drugiej strony, NAOTMAA nie byli też tak znowu odseparowani od wszystkiego. Na pewno docierały do nich rozmowy strażników, dostawali też przecież listy, w których informowano ich o możliwości uratowania ich z domu Ipatiewa, wiec powinni zdawać sobie sprawę że sytuacja robi się poważna. Oczywiście to tylko moje domysły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią 11:20, 19 Maj 2023    Temat postu:

Justyśka, wiesz, myślałam o tym fragmencie ,,Czterech sióstr":
,,Nazajutrz, 20 maja 1918 roku, o wpół do dwunastej dzieci zostały zabrane na pomost i weszły na pokład znanego już im parowca Ruś, gdzie ku ich wielkiej radości przywitała je Iza Buxhoeveden. Olga powiedziała jej, że mają wielkie szczęcie, że jeszcze żyją i mogą spotkać się z rodzicami, bez względu na to, co przyniesie przyszłość. Iza była jednak zszokowana zmianą, jaką dostrzegla u Olgi i Aleksego- obojga nie widziała od sierpnia poprzedniego roku:
Był potwornie wychudzony i nie mógł chodzić, bo od długiego leżenia ze zgiętą nogą zeszytwniało mu kolano. Miał bladą cerę, a jego duże, ciemne oczy w małej, pociągłej buzi wydawały się jeszcze większe. Olga Mikołajewna również bardzo się zmieniła. Stres i niepokój związane z nieobecnością rodziców(....) zmieniły śliczną, pogodną dwudziestodwuletnią dziewczynę w steraną życiem, smutną kobietę w średnim wieku.

Te słowa Olgi by wskazywały na to, że faktycznie miała realne poczucie niebezpieczeństwa.
Myślę, że Mikołaj i Aleksandra mimo wszystko nie przyjmowali do wiadomości, że coś mogłoby się stać ich dzieciom. Może nawet bardziej podświadomie odrzucali tą myśl, jako zbyt przerażającą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosalie dnia Sob 13:39, 20 Maj 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Sob 3:07, 20 Maj 2023    Temat postu:

Aa ok, to jest jeszcze inny fragment. Dobra, w takim razie o ile Sophie niczego nie dopowiada, to mamy w sumie jasne, że Olga zwierzała się ze swoich obaw. Możliwe, że bardziej bała się o samych rodziców i Marię, bo jechali w nieznane i nie wiadomo było co się z nimi stanie (pierwszy list w wieściami od nich przyszedł bodajże już z Jekaterynburga). Albo o to, że skoro to głównie Alix i Mikołaj mieli jechać, to stanowili priorytet, a pozostawiona samemu sobie reszta jest już zbędna i albo zostanie już rozdzielona na zawsze, albo spotka ich coś gorszego. W sumie jedno nie musi też wykluczać drugiego.

Myślę, że przez parę pierwszych miesięcy pobytu w Tobolsku nie mieli aż takich obaw, bo mieli względnie dobrą sytuację i pewnie żyli nadzieją, że to tymczasowa zmiana. Weźmy tu np. fragment listu Olgi do Kseni z grudnia 1917 r. (...)Mówi się, że nic dobrego ani radosnego nie ostaje się długo, czy też nie może trwać. Ja myślę jednak, że nawet straszne rzeczy muszą się kiedyś skończyć. Czy nie tak? U nas jest tak spokojnie, jak to tylko możliwe, dzięki Bogu. Jesteśmy zdrowi, humor nam dopisuje i nie tracimy ducha.(...) Sytuacja zmieniła się pewnie po podpisaniu traktatu brzeskiego, czyli gdzieś w marcu. Może bolszewicy bali się, że Niemcy podejmą próbę odbicia Romanowów? Niektórym ponoć nie pasowało to, że żyją sobie w niezłych warunkach, inni posądzali ich o możliwość ucieczki, skoro zbliżała się wiosna. Jakie by nie były powody, wiadomo, że sytuacja robiła się coraz bardziej napięta. Zmniejszono im miesięczny budżet. Z jakiegoś powodu przecież Alix zaszywała już w marcu klejnoty, więc albo coś wyczuwali, albo widzieli że coś się zaczyna dziać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Sob 13:39, 20 Maj 2023    Temat postu:

Też tak myślę, na początku w Tobolsku nie byli chyba pełni obaw. Choćby ten fragment z Marią, który przytoczyłaś, świadczy o tym, że nie było im jeszcze tak źle.
Myślę, ze listy wysyłane przez dziewczyny z Tobolska w czasie rozłąki dobrze pokazują, że się bały tego, co się dzieje z ich rodzicami. Do tego jeszcze zmiana wartowników, z tych bardziej 'ludzko' nastawionych na Rodionowa i jego ludzi, to też musiało być dla nich ciężkie przeżycie. Pewnie tak jak piszesz, bały się różnych scenariuszy, nie wiedziały, co się może wydarzyć.
Jeszcze mi się przypomniał fragment w ,,Czterech siostrach", kiedy Tatiana Botkin wspominała, że chyba Rodionow powiedział jej, że nie ma sensu żeby jechała z TMAA, bo albo będzie 'gnić w więzieniu', albo zostanie rozstrzelana razem z nimi. To trochę brzmi, jakby już wtedy ich los był prawie że przesądzony.... Ciekawe, jeśli faktycznie tak było, to czy któreś z dzieci to uslyszało?
No i przypomina się mi jeszcze wspomnienie ostatniego diakona (?), który odprawiał dla Romanowów nabożeństwo, wedlug niego byli przygnębieni i wyglądali, jakby spodziewali się najgorszego.
Co do klejnotów, chyba fakt, że tej ostatniej nocy wzięli je ze sobą, świadczy o tym, że naprawdę nie spodziewali się najgorszego, nie pomyśleli, że to się moze wydarzyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosalie dnia Sob 13:45, 20 Maj 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Śro 16:00, 24 Maj 2023    Temat postu:

Rosalie napisał:
Jeszcze mi się przypomniał fragment w ,,Czterech siostrach", kiedy Tatiana Botkin wspominała, że chyba Rodionow powiedział jej, że nie ma sensu żeby jechała z TMAA, bo albo będzie 'gnić w więzieniu', albo zostanie rozstrzelana razem z nimi. To trochę brzmi, jakby już wtedy ich los był prawie że przesądzony.... Ciekawe, jeśli faktycznie tak było, to czy któreś z dzieci to uslyszało?

Nawet jeśli powiedział, a nikt tego nie słyszał, to czy zdecydowałaby się im to powtórzyć? Mogłaby uznać, że po co ma ich jeszcze bardziej martwić i dołować.
Ciekawe, bo Rappaport przytacza za źródło jej brata, Gleba; a w jej wspomnieniach z 1921, nie ma nic o tym, by Rodionow zająknął się o rozstrzelaniu. Tatiana pisze, że oznajmiła Rodionowi, że chciałaby jechać do ojca, a ten jej odpowiedział, że nie wie co się z nią stanie po przyjeździe do Jekaterynburga, że to może się ciągnąć latami, a ona jest młoda i ma całe życie przed sobą. Mogłaby jechać, ale i tak nie pozwolono by jej zobaczyć się z ojcem i resztą. Uznała więc, że nie ma sensu tego robić. Dopiero jej brat spytał Rodionowa czy to prawda, że całą świtę zabierają do więzienia, na co tamten mu odpowiedział, że nic nie wie na ten temat.

Rosalie napisał:
Co do klejnotów, chyba fakt, że tej ostatniej nocy wzięli je ze sobą, świadczy o tym, że naprawdę nie spodziewali się najgorszego, nie pomyśleli, że to się moze wydarzyć.

Niekoniecznie. Gdyby się spodziewali, mogliby uznać, że zabieranie tego całego gabarytu nie ma sensu. Chyba że jakimś cudem wpadli na to, że taki pancerz pomoże im się wyratować. Ale to takie teoretyzowanie na wyrost. Może woleli je zabrać na ewentualność gdyby ktoś ich wtedy odbił? Albo po prostu dziewczyny nie chciały zostawiać klejnotów samych sobie - nie wiadomo czy nie kazano by im się gdzieś ewakuować, wiec brały co mogły, ale żeby też nie wyszło to na jaw.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Wto 18:14, 18 Lip 2023    Temat postu:

Ostatnio czytałam sobie znów 'Jekaterynburg' Helen Rappaport, i zwrociłam uwagę na fragment, który przewija się w prawie wszystkich ksiażkach o Romanowach... Mianowicie, chodzi o ostatnie nabożeństwo, podczas którego padli na kolana w momencie modlitwy za zmarłych. No i jeszcze obaj księża zwrócili uwagę na to, że cała rodzina była wyraźnie przybita, że 'coś się musiało tam stać'. To też argument za tym, że przeczuwali coś złego, nawet jeśli nie spodziewali się, że w taki sposob to nastąpi. Może wyczuli coś w zachowaniu Jurwoskiego?
Justyśka, przepraszam że dopiero teraz wracam do Twojego posta, ale jak myślisz, skąd się wzięły takie rozbieżności między książką a wspomnieniami? Bo jednak to jest duża różnica, mówienie wprost o rozstrzelaniu, a takie mgliste ogólniki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Śro 0:13, 19 Lip 2023    Temat postu:

Rosalie napisał:
Justyśka, przepraszam że dopiero teraz wracam do Twojego posta, ale jak myślisz, skąd się wzięły takie rozbieżności między książką a wspomnieniami? Bo jednak to jest duża różnica, mówienie wprost o rozstrzelaniu, a takie mgliste ogólniki.

Noł problem, pisz. Zawsze mogłam coś namieszać, więc mnie prostuj.

Wiesz co, może niekoniecznie zaszła tu rozbieżność. Rappaport podaje za źródło jej brata, Gleba - konkretnie takie dziełko "Botkin G., The Real Romanovs, London 1932" (podane w bibliografii). Ja pisałam o Tatianie i jej wspomnieniach, a Gleb mógł pamiętać tamte wydarzenia zupełnie inaczej i tak je też spisał. Rappaport po prostu podała jego wersję. Najprościej byłoby to sprawdzić zerkając do jego wspomnień, ale książka jest praktycznie nie do znalezienia na necie, nie mówiąc o samym jej zdobyciu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Śro 18:10, 19 Lip 2023    Temat postu:

Justyśka napisał:

Noł problem, pisz. Zawsze mogłam coś namieszać, więc mnie prostuj.


To raczej jeśli już, będzie w drugą stronę Wink
Faktycznie, zerknęłam sobie i cięzko dostępna jest ta książka. Myslałam w ogóle, że on napisał ksiażkę tylko o Annie Anderson, bo przecież się z nią przyjaźnił.
Tak czy siak, poza tą wzmianką, nie ma chyba żadnej informacji o tym, żeby ktoś zasugerował Romanowom ich dokładny koniec?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Śro 19:25, 19 Lip 2023    Temat postu:

Ok, to mnie zaskoczyłaś, bo nie wiedziałam, że on tak sympatyzował z Andersonówną. Widzę, że nawet tak dalece odleciał i ją za tą Nastkę uznał, co mi się trochu nie mieści w głowie, bo przecież znał ją od małego i wiedział jak wygląda. Nic mu nie zaświtało, że Anderson ma całkiem inne rysy? Widocznie jej historyjki go kompletnie zaślepiły Rolling Eyes

Ale wracając... Teraz to sobie możemy gdybać kto lepiej to spamiętał - Tatiana czy Gleb. Innych relacji nie kojarzę, ale to nie znaczy że ich nie ma. Zresztą wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby którykolwiek z bolszewików zaczął się chełpić, co to im mogą zrobić. Po prostu nikt tego nie spisał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czw 20:03, 20 Lip 2023    Temat postu:

Justyśka napisał:
Ok, to mnie zaskoczyłaś, bo nie wiedziałam, że on tak sympatyzował z Andersonówną. Widzę, że nawet tak dalece odleciał i ją za tą Nastkę uznał, co mi się trochu nie mieści w głowie, bo przecież znał ją od małego i wiedział jak wygląda. Nic mu nie zaświtało, że Anderson ma całkiem inne rysy? Widocznie jej historyjki go kompletnie zaślepiły Rolling Eyes


Wiesz co, w niej moim zdaniem było coś naprawdę przekonywującego. Nie umiem tego może racjonalnie wyjaśnić, ale przecież Tatiana Botkin, Matylda Krzesinska, kamderdyner Wołkow- oni wszyscy uznali (może nieoficjalnie, ale jednak), że ona jest Anastazją. Nie wiem, może bardzo chcieli w to wierzyć? Owszem, jej rysy twarzy to jedno, ale może Anderson tak silnie sama w to wierzyła, że innym się to udzielało.
Zresztą Gleb był dość specyficzny, zdaje się, że później zamiast prawosławia zaczął wyznawać jakąs osobliwą religię czy coś, musiałabym sprawdzić dokładnie, ale zdaje mi się, że było coś takiego.

Justyśka napisał:
Ale wracając... Teraz to sobie możemy gdybać kto lepiej to spamiętał - Tatiana czy Gleb. Innych relacji nie kojarzę, ale to nie znaczy że ich nie ma. Zresztą wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby którykolwiek z bolszewików zaczął się chełpić, co to im mogą zrobić. Po prostu nikt tego nie spisał.

Myślisz? Bo na przykład Jurowski zdaje się, że bardzo pilnował, żeby oni niczego się nie domyślali, ale to był taki typowy służbista moim zdaniem. Przecież dużo z tych strazników piło, to chociażby po alkoholu mogli wygadywać różne rzeczy, 'bez filtra'.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Pią 16:22, 21 Lip 2023    Temat postu:

Rosalie napisał:
Wiesz co, w niej moim zdaniem było coś naprawdę przekonywującego. Nie umiem tego może racjonalnie wyjaśnić, ale przecież Tatiana Botkin, Matylda Krzesinska, kamderdyner Wołkow- oni wszyscy uznali (może nieoficjalnie, ale jednak), że ona jest Anastazją. Nie wiem, może bardzo chcieli w to wierzyć? Owszem, jej rysy twarzy to jedno, ale może Anderson tak silnie sama w to wierzyła, że innym się to udzielało.

A czy Krzesińska widywała się kiedykolwiek potem z Nikim po ich "rozstaniu"? Nie mówiąc już o samej jego rodzinie, w tym z Anastazją? Bo z tego co pisze we wspomnieniach, to później nie miała z nim bezpośredniego kontaktu i wszystko odbywało się za czyimś pośrednictwem, głównie poprzez Sergiusza Michajłowicza (z którym nota bene romansowała i "oficjalnie" został uznany za ojca jej dziecka, mimo że to dziecko ponoć wcale jego nie było). Z kolei Olga Aleksandrowna, która miała przecież świetny kontakt z OTMA, w ogóle jej nie uwierzyła, zwróciła też uwagę na całkiem inne rysy... Ale o tym można by pisać i pisać. Może i rzeczywiście chcieli w to wierzyć? Część na pewno uwierzyła. A reszta - upatrywała się w tym jakichś korzyści, np. materialnych?

Rosalie napisał:
Bo na przykład Jurowski zdaje się, że bardzo pilnował, żeby oni niczego się nie domyślali, ale to był taki typowy służbista moim zdaniem. Przecież dużo z tych strazników piło, to chociażby po alkoholu mogli wygadywać różne rzeczy, 'bez filtra'.

Ciężko by Jurowski też wszystkich upilnował. A co było wcześniej? Np. za Awdiejewa? Jak mu się załoga rozpiła i rozzuchwaliła, że nie umiał utrzymać nad nią dyscypliny? Wiadomo co im tam wtedy przygadywali czy krzyczeli po kątach? Wtedy w sumie jeszcze nikt nie wiedział jakie mają wobec nich plany, więc takie gadanie było raczej wyładowaniem na nich swojej złości czy czczymi pogróżkami niż paplaniem o faktycznych zamiarach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią 20:55, 21 Lip 2023    Temat postu:

Co do Anderson, to faktycznie, Matylda Krzesińska na pewno nie była osobą, która mogła tak jednoznacznie określić, czy ta kobieta to naprawdę Anastazja. Ale wedlug Krzesińskiej, Anna miała oczy Mikołaja, i powiedziała coś w stylu, że kto raz je zobaczył, nie mógł ich zapomnieć. Na pewno każdy z tych ludzi popierających Anderson miał własne motywy, tak jak piszesz. Już kończąc ten offtop, Gleb też z nią mial niełatwo, bo ona prawie z każdym swoim przyjacielem kłóciła się, rozstawała, schodziła i tak kółko. No babka ewidentnie nie była stabilna, ale koniec końców jakoś z nią Gleb wytrzymał chyba do końca, bo nawet jej męża znalazł.

Justyśka napisał:
Ciężko by Jurowski też wszystkich upilnował. A co było wcześniej? Np. za Awdiejewa? Jak mu się załoga rozpiła i rozzuchwaliła, że nie umiał utrzymać nad nią dyscypliny? Wiadomo co im tam wtedy przygadywali czy krzyczeli po kątach? Wtedy w sumie jeszcze nikt nie wiedział jakie mają wobec nich plany, więc takie gadanie było raczej wyładowaniem na nich swojej złości czy czczymi pogróżkami niż paplaniem o faktycznych zamiarach.

Tak, to wszystko możliwe. Nie wiemy przecież co tam się działo tak na sto procent, to prawdopodobne, że ci strażnicy różne rzeczy mogli gadać po pijaku albo w złości.
Tak sobie pomyślałam, że może mimo swojego opanowania, to Jurowski pod koniec sprawiał na nich bardzo przykre wrażenie, dlatego podczas tej ostatniej liturgii byli tak przygnębieni? Może i sprawiał wrażenie uprzejmego, ale zdaje się, że nie bardzo mu ufali i wzbudzał w nich pewien lęk.
Mogę też wkleić ostatni list Botkina, bo akurat jest zacytowany w książce Radzinskiego, tam tez widać, że nie ma nadziei na jakieś wyjście z tej sytuacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Ostatni rozdział Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin