|
Romanowowie Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
olgasza
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Pon 17:38, 07 Lis 2011 Temat postu: Andriej Derewienko |
|
|
Andriej Jeremiejewicz Derewienko urodził się 19 sierpnia 1878 roku w rodzinie prawosławnego chłopa ukraińskiego, w siole Goronaj. W roku 1899 powołano go do czynnej służby w marynarce wojennej. Rok później wstąpił do gwardii.
Parę lat potem - w 1906 roku, ten krępy wąsaty marynarz, "chytry chochoł", jak go przezywano, zrobił karierę, zostając opiekunem carewicza Aleksego Nikołajewicza.
14 maja 1906 roku przedstawił się carowi w Peterhofie. Opiekował się carewiczem, mając nadzór nad dziećmi wraz z Wiszniakową, Doroniną i Tieglewą podczas podróży carskiej rodziny w fińskie szkiery.
W 1907 w trakcie takiej podróży do Finlandii zdarzył się wypadek: Standart, omijając wyspę , trafił na rafę nie zaznaczoną na mapie. Podczas tego wydarzenia Derewienko robił wszystko, by Aleksy był bezpieczny, co nie uszło uwadze jego rodziców. Zyskał sobie ich pełne zaufanie.
Otrzymywał za opiekę nad carewiczem wysokie wynagrodzenie, ale były z tego i pośrednie korzyści. Np. jego synowie (Aleksy, Siergiej i Aleksander) byli chrześniakami carowej i carewicza - z takim atutem nie musieli się martwić o swą przyszłość.
Jak sądzicie, czy Derewienko był faktycznie tylko przebiegłym "chochłem", umiejącym się życiowo ustawić, i po rewolucji opuścił Aleksego i carską rodzinę, czy też był szczerze przywiązany do swego podopiecznego?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Pon 21:24, 07 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
olgasza
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Sob 13:50, 26 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
Lemke o Derewience pisał tak:
"...marynarz o zuchowatym wyglądzie, z arogancką gębą; to 'diadka' carewicza Derewienko. Opiekował się carewiczem podczas wypadku na Sztandardzie. Kiedy okręt zatrzeszczał i wszyscy myśleli, że wleźli na minę, marynarz Derewienko schwycił chłopczyka i rzucił się z nim do wody. .. Od tej pory to ważniak; wszyscy się o niego bardzo troszczą, przypochlebiają mu się, obdarowują, częstują papierosami itp."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mdusia123
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych
Dołączył: 12 Cze 2016
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:16, 23 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Podobno w momencie wybuchu rewolucji Derewienko zmienił swój stosunek do carskiej rodziny. Na gorsze. Wiem, że na pewno odnosił się do Aleksego inaczej niż wcześniej. Nie pamiętam co to się tam dokładnie działo, ale coś na ten temat czytałam. Chyba w jednej z książek. Może w "Czterech..."?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olgasza
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Nie 21:56, 23 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Zmienił się, i to , mam wrażenie, dwukrotnie zmieniał front. Najpierw był niemiły, potem znów chciał się zrehabilitować, ale było już za późno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justyśka
Nadworny Archiwista
Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 74 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: Nie 22:20, 23 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Wyrubowa o tym pisała we wspomnieniach i jeszcze Massie przytacza to w "Mikołaju i Aleksandrze":
Cytat: | Derewienko, służący marynarz, który dziesięć lat spędził przy boku chłopca, chroniąc go przed upadkami i z oddaniem masując w czasie choroby jego opuchnięte nogi, teraz skorzystał z okazji ucieczki od znienawidzonego widocznie życia. Nie odszedł jednak bez drobnego, ale okrutnego aktu zemsty. Widziała to Anna Wyrubowa: „Weszłam przez otwarte drzwi do pokoju Aleksieja i [...] zobaczyłam rozwalonego na krześle... Derewienkę. [...] Bezczelnie wrzeszczał na chłopca, którego dawniej kochał i pieścił, by przyniósł mu to i owo i wykonał jakieś drobne polecenie. Oszołomiony i najwyraźniej na wpół świadomy faktu, że jest zmuszany do zrobienia czegoś, chłopiec chodził wkoło usiłując wykonać polecenie”. Zaraz potem Derewienko opuścił pałac. Nagorny, drugi marynarzopiekun, był oburzony jego zdradą i pozostał przy carewiczu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olgasza
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Pon 17:23, 24 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Mam wrażenie, że Derewienko też chciał potem towarzyszyć swym byłym pracodawcom na zesłaniu, ale mu odmówili.
Fakt, że nie ma porównania z Nagornym, tamten był aż do bólu lojalny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|