Forum Romanowowie Strona Główna Romanowowie
Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Święta w carskiej Rosji
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Imperium Rosyjskie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pon 12:04, 05 Wrz 2011    Temat postu: Święta w carskiej Rosji

Bożonarodzeniowe i noworoczne pocztówki z czasów carskich








Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pią 9:04, 16 Wrz 2011    Temat postu:

Rosyjskie pocztówki wielkanocne



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pon 13:58, 19 Wrz 2011    Temat postu:

Na pewno spotkałyście się nie raz z określeniem "toczenie jaj" - była to tradycyjna zabawa wielkanocna.
Znalazłam opis, który dość jasno pokazuje na czym ona polegała.

Niech się zbierze czterech lub pięciu chłopców, tyle samo dziewczynek, a może być i dorosły...
I zaczyna się toczenie. Każdy bierze jajko: jeden - czerwone, drugi - zielone, następny - fioletowe,inny znów - niebieskie. Każdy podchodzi do tacki, ustawionej w odpowiednio pochyłej pozycji i delikatnie toczy po niej swoje jajko.
Jeśli gra ma miejsce na świeżym powietrzu, jajka, staczając się z tacy, lądują na trawie lub na suchej nawierzchni, ale jeśli bawimy się w pokoju, należy rozłożyć na podłodze pikowaną kołdrę, żeby jaja się nie potłukły.
Każde jajko, które zderzy się i stuknie o drugie, wygrywa. Miejsce pokonanego zajmuje nowe jajko.
Cała sztuka tej gry polega na tym, żeby nadać jajku odpowiedni kierunek, tocząc po tacy, dobrze celując, by trafiło w inne.



Toczenie jaj w domu Wasilija Wereszczagina.

...i przedstawione na świątecznej pocztówce


I jeszcze 2 inne wielkanocne pocztówki z carskiej Rosji
z Aleksandrą i Aleksym


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Pon 14:30, 19 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 20:04, 21 Wrz 2011    Temat postu:

Znalazłam interesujący opis jak obchodziło się święta Bożego Narodzenia w carskiej Rosji - i na dodatek w carskiej rodzinie - i z przyjemnością się nim z Wami dzielę:


Wiadomo, że przeniesienie początku roku kalendarzowego na dzień 1 stycznia nastąpiło na zlecenie Piotra I w grudniu 1699 roku, kiedy to zastąpiono stary kalendarz kalendarzem juliańskim. Należy zauważyć, że w Europie w tym czasie mocno trzymano się kalendarza gregoriańskiego, wprowadzonego w XVI wieku. Dlatego też w przedrewolucyjnych rosyjskich gazetach na pierwszej stronie umieszczano dwie daty: rosyjską - opartą na kalendarzu juliańskim i europejską- w oparciu o gregoriański. Przejście w Rosji na kalendarz gregoriański miało miejsce dopiero w styczniu 1918 roku, jednak wszystkie święta religijne do dziś nadal obchodzone są zgodnie z kalendarzem juliańskim.

Tradycja świętowania tętniącego życiem Bożego Narodzenia i Nowego Roku istniała w Rosji od dawna. Za panowania Piotra I , wg niemieckich zwyczajów, zaczęto na święta przystrajać domy i tawerny gałązkami świerku.
Zwyczaj ubierania choinki pojawił się w Rosji w pierwszym kwartale XIX wieku, gdy przyszła cesarzowa Aleksandra Fiodorowna, niemiecka księżniczka, wówczas żona Wielkiego Księcia Mikołaja Pawłowicza, wprowadziła ten obyczaj na dwór cesarski.
Za Mikołaja I choinki w Pałacu Zimowym wrosły silnie w tradycję. Stopniowo zwyczaj strojenia drzewek rozprzestrzenił się najpierw wśród arystokracji Petersburga, a następnie wśród mieszkańców miasta. I tak, w wigilię Bożego Narodzenia po całonocnym czuwaniu u cesarzowej Alexandry Fiodorownej ubierano choinkę dla jej dzieci. Każdy członek rodziny miał własną choinkę, przy której stał stół na prezenty. A ponieważ dzieci i siostrzeńców było sporo, w paradnych komnatach Pałacu Zimowego stawało do kilkunastu małych jodeł. Należy zauważyć, że prezenty dla dzieci były dość skromne. Z reguły były różne zabawki i słodycze. Pamiętnikarze odnotowywali, że Mikołaj I osobiście odwiedzał sklepy, wybierając prezenty dla każdego ze swoich bliskich.
Warto zauważyć, że dzieci też kupowały prezenty dla rodziców - za swoje kieszonkowe. Opisując choinkę w grudniu 1837 roku, córka Mikołaja I, Olga wspomina: "Zapaliliśmy świeczki jak zwykle na choince w małej sali, gdzie obdarowaliśmy się drobiazgami kupionymi za nasze kieszonkowe."

Nawiasem mówiąc, "płonące drzewko" stanowiło zagrożenie dla wielkiego pałacu. I tak, gdy w grudniu 1837 wybuchł pożar w Pałacu Zimowym, pierwszą myślą Mikołaja I, gdy go o tym poinformowano, było, że pożar spowodowały dzieci, nieostrożnie upuszczając świecę. Jak wspominała jego córka Olga, ​​cesarz "zawsze był przeciwny choinkom".
Jednak tradycja się utrzymała, i "łatwopalne" choinki, będące źródłem takiej radości dla dzieci, nadal na święta ubierano.

Rodzina cesarska nie zapominała również obdarować na święta osób ze świty. Po rozdaniu prezentów w rodzinnym kręgu, wszyscy przenosili się do innej sali Pałacu Zimowego, w której stał duży, długi stół, a na nim wyroby z porcelany, wykonane w cesarskiej manufakturze Aleksandrowskiej. Urządzano loterię. Mikołaj wywoływał kartę, zwycięzca podchodził do cesarzowej i otrzymywał prezent z jej rąk.

Jednym z chyba najbardziej pamiętnych prezentów za panowania Mikołaja I był prezent dla jego córki , wielkiej księżnej Aleksandry Nikołajewny, jaki otrzymała w 1843 roku. Dzień wcześniej do Petersburga przyjechał jej narzeczony. Rodzice ukryli go przed córką, a gdy drzwi Sali Koncertowej Pałacu Zimowego się otwarły, córka Mikołaja ujrzała przy swej choince przyszłego męża w roli prezentu - obwieszonego lampkami i cukierkami. Być może dla niej to rzeczywiście był cud Bożego Narodzenia.

Wielka Księżna Olga Nikołajewna otrzymała od rodziców na Boże Narodzenie w grudniu 1843 roku "wspaniały fortepian firmy Wirth, obrazy, suknię na ślub Adini i bransoletkę z szafirem od Papy - jego ulubiony kamień" .
Dla dworzan tradycyjnie zorganizowano świąteczną loterię, w której rozdawane były eleganckie wyroby z porcelany - wazony, lampy, zestawy do herbaty, itp.

****
Po śmierci Mikołaja I jego syn, młody cesarz Aleksander II kontynuował tradycje ustanowione za panowania jego ojca.
24 grudnia 1855 w wigilię ubierano choinkę w "małych pokojach" w części pałacu należącej do cesarzowej. Ponieważ obchodzono wtedy jeszcze żałobę po śmierci Mikołaja I, w świętowaniu brali udział tylko "swoi". Do tego grona należały również frejliny cesarzowej- Aleksandra Dołgoruka i Anna Tiutczewa. Wszystko było tak jak zwykle: specjalna choinka dla cesarzowej, choinka dla cesarza, choinka dla każdego dziecka cesarskiej pary i dla każdego z dzieci wielkiego księcia Konstantego. Cała bawialnia zamieniła się w las pełen drzewek. Leżące pod choinkami prezenty rzeczywiście "były istną wystawą zabawek i innych wszelkiego rodzaju pięknych rzeczy. Cesarzowa otrzymała nieskończoną ilość bransoletek, starą Saxe (porcelanę saksońską), obrazy, stroje, itp. cesarz otrzymał od cesarzowej kilkanaście koszul i szalików, mundur, obrazki i rysunki ".

W ubieraniu choinek i przygotowaniach do świątecznych loterii brały udział również carskie dzieci. 27 grudnia 1861 Wielcy Książęta Aleksander i Władymir spędzili kilka godzin na ubieraniu drzewek, a następnie przyklejaniu biletów na loterię.

Nawet kiedy rodzina bywała na święta z powodu różnych okoliczności rozdzielona, obchodzono święta w Pałacu Zimowym tradycyjnie tak samo.

Na przykład w Boże Narodzenie 1864 roku, gdy następca tronu Mikołaj Aleksandrowicz rozchorował się ciężko za granicą w Nicei, gdzie leczyła się też cesarzowa Maria Aleksandrowna, w Petersburgu odbyła się tradycyjna choinka. Na sześciu stolikach ułożono przysłane dla niej starannie zapakowane prezenty. Cztery stoły zajęły podarunki od cesarzowej dla Aleksandra II i ich synów, Aleksandra, Władymira i Aleksieja. Na dwóch stołach były prezenty dla wielkiego księcia Konstantego Nikołajewicza i jego syna Mikołaja. Alexander II sam przeczytał list od cesarzowej, i postępując zgodnie z jej instrukcjami, dzieci otwierały prezenty, jeden po drugim. Następnego dnia, w Boże Narodzenie, zapłonęła choinka dla pozostałych członków rodziny cesarskiej i najbliższych dworzan.

Z kolei, matka i syn, będąc w Nicei, również urządzili choinkę. To było bardzo smutne Boże Narodzenie. Carewicz Mikołaj Aleksandrowicz umierał. W grudniu był przykuty do łóżka. W sypialni postawiono drzewko pomarańczowe, ozdobione owocami i fotografiami osób ze świty cesarzowej i samego następcy tronu. Skoro wizyty u carewicza były ograniczone i osoby ze świty nie mogły być na choince obecne, były obecne ich zdjęcia. Pomysł matki rozbawił następcę tronu.
***

Boże Narodzenie w Pałacu Zimowym rozpoczynało się od Nieszporów w małym kościele pałacu. Zazwyczaj w rodzinnym kręgu, z zaproszeniem "przyjaciół". W nabożeństwie uczestniczyli tylko para cesarska i ich dzieci. Po nabożeństwie udawano się do Złotej bawialni Pałacu Zimowego, gdzie na każdego czekała jego własna choinka. Prezenty były wybierane bardzo starannie, brano pod uwagę zainteresowania, życzenia i pragnienia każdego członka rodziny. Jednak nawet na Boże Narodzenie rodzina cesarska nie mogła zamknąć się tylko w rodzinnym kółku. Zapraszano i tych, którzy stawali się właściwie członkami carskiej familii: nianie i nauczycieli, tj. tych, którzy po części zastępowali dzieciom rodziców. Na przykład w 1860 roku na choinkę zaproszono nauczycielkę AF Tiutczewą, nianię K.Struton i D. Arseniewa, opiekuna młodszych synów Aleksandra II.




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Czw 13:04, 22 Wrz 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Czw 13:14, 22 Wrz 2011    Temat postu:

Podczas wojny rosyjsko-tureckiej wojny 1877/78 bożonarodzeniowe tradycje zostały zachwiane. Z powodu toczącej się wojny Cesarzowa Maria chciała spędzić święta Bożego Narodzenia skromnie. Jak pisał jej syn, Siergiej Aleksandrowicz: "Mama postanowiła, że w tym roku nie będzie ubierania choinek, święta będą smutne,", ale jednak, jak dodawał: "Papa wyprosił jedną dużą choinkę w Złotej bawialni".


Na Boże Narodzenie i Nowy Rok w roku 1870 ustalono zasadę, że choinek ma być pięć. Trzy największe - dla cesarza, cesarzowej i carewicza. Wg rachunków cukiernika Piotra Priadina z 1880 roku, dwa drzewka "z brązowymi ozdobami" kosztowały 45 rubli. Pozostałe trzy drzewka ze "zwykłymi ozdobami"- 25 rubli. W skład choinkowych prezentów wchodziły: "francuskie niespodzianki" (95 sztuk. 2 ruble). "Candy" (75 worków 1 rubel 43 kopiejek za funt), mandarynki (150 sztuk, 1 rubel 45 kopiejek za funt), jabłka (150 sztuk , 1 rubel za funt), suszone śliwki francuskie (tylko dla wielkich książąt, 9 szufli, 2 rub. 50 kopiejek ..) Ponadto przysłano dla wielkich książąt Sergiusza Aleksandrowicza i Pawła Aleksandrowicza niespodzianki i cukierki z zagranicy. Jedynie prezent dla Aleksandra II wyróżniał się nieco oryginalnością od innych standardowych - był to koszyczek moreli "Pat de Apricot" (jedno pudełko 3 ruble).
Wszystkie prezenty kosztowały 972 rubli. Jak widać na dzisiejsze standardy, były one bardzo skromne, naprawdę mizerne, ale "pakiet podstawowy" oczywiście uzupełniany był osobistymi upominkami.
"Polowanie" terrorystów na Aleksandra II sprawiało, że żaden z członków rodziny cesarskiej nie mógł sobie pozwolić na zakupy, wybierając się po prezenty osobiście.





***
Za panowania Aleksandra III carska rodzina obchodziła Boże Narodzenie w Gatczynie. Fala terroryzmu w Rosji wykluczyła już całkowicie, by członkowie rodziny cara mogli robić osobiście przedświąteczne zakupy. To, na co mogła sobie pozwolić rodzina Mikołaja I i Aleksandra II (w latach 60-tych) dla rodziny Aleksandra III stało się niemożliwością.
Dlatego też sklepy przysyłały do pałacu katalogi z obrazkami z których zamawiano później prezenty. Problem w tym, że zawartość katalogów bywała co roku taka sama, więc dzieci starały się prezenty zrobić samodzielnie. Tak też np. malutka wielka księżna Olga Aleksandrowna podarowała raz ojcu czerwone kapcie, wyszyte w białe małe krzyżyczki - było jej strasznie przyjemnie widzieć go w nich.
Charakter prezentów uległ zmianie. Prezent Marii Fiodorowny dla męża w roku 1881 można różnie interpretować - podarowała mu amerykański rewolwer Smith & Wesson № 38 (za 35 rubli), do tego 100 naboi (7 rub. 50 kop.) i kabura (5 rubli). Można powiedzieć, że był to dobry prezent dla mężczyzny, ale równie dobrze może to świadczyć o życiu w poczuciu zagrożenia.
Swoim synom - Mikołajowi i Gieorgijowi, cesarzowa podarowała po angielskim sztylecie, za cenę równą cenie rewolwera.
W Gatczynie ustawiano zwykle dla rodziny Aleksandra i rodzin jego braci 8-10 choinek w Żółtej i Malinowej sali.
Choć Boże Narodzenie obchodzono co roku tak samo, święta te były równie przyjemne dla dzieci, jak i dla dorosłych. Siostra Mikołaja II wspominała, jak ojciec, cesarz Aleksander III, dzwonił dzwoneczkiem i wszyscy na ten dźwięk zapominali o etykiecie i dobrych obyczajach, rzucając się do drzwi sali bankietowej. Drzwi otwierały się i "wkraczaliśmy do magicznego królestwa". Cała sala zastawiona była choinkami, płonącymi wielokolorowymi świecami i obwieszonymi pozłacanymi i posrebrzanymi owocami i ozdobami. Sześć drzewek było przeznaczonych dla rodziny, reszta - dla krewnych i dworzan. Przy każdym drzewku stał mały stolik na prezenty nakryty białym obrusem. Córka Aleksandra III, Ksenia wspominała, że na choinkę w 1884 roku otrzymała "mnóstwo rzeczy", i że "strzelały petardy". Młodszy brat cara Mikołaja II, Michał napisał w swoim pamiętniku, że w Wigilię Bożego Narodzenia "wylegując się w łóżku marzył o choince."
Wkrótce święta dobiegały końca, choinki, stojące w pałacu przez trzy dni, były rozbierane. Ozdoby z drzewek zdejmowały dzieci. "Wszystkie podobne do tulipanów lampioniki i wspaniałe dekoracje, z których wiele wyprodukowano u Bohlena i Peto, otrzymywała służba"- wspominała Wielka Księżna Olga Aleksandrowna.
Za Aleksandra III weszła w tradycję obecność carskiej rodziny na choinkach służących w Gatczynie wojsk. Cesarzowa osobiście rozdawała prezenty oficerom i kozakom.
Aleksander III czuł się zobowiązany by dzielić świętowanie Bożego Narodzenia wraz z ludźmi, którzy zapewniali mu bezpieczeństwo osobiste.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Pią 10:13, 23 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Nie 11:33, 25 Wrz 2011    Temat postu:

Mikołaj II kontynuował bożonarodzeniowe tradycje odziedziczone po swych poprzednikach. Po wstąpieniu na tron pierwsze swe Boże Narodzenie, jako nowy car Rosji, spędził w Pałacu Zimowym (1896), będąc już mężem i ojcem. 24 grudnia zapisał w swym dzienniku: "O wpół do siódmej poszliśmy wszyscy na nieszpory, a potem mieliśmy wspólną choinkę w Białej komnacie... Dostałem całą masę prezentów, od kochanej Mamy i wszystkich zagranicznych krewnych."
Obowiązkowo car był też obecny na choince Konwoju.
"Jak zawsze było śpiewanie pieśni, tańce i bałałajki. Po herbacie zapalili maleńką choineczkę dla mojej córki razem z drugą - dla wszystkich kobiet, Alicky i dzieci."
Mimo mnóstwa obowiązkowych uroczystości Mikołaj znajdował i czas na świętowanie w rodzinnym kółku i obdarowywanie się prezentami. 24 grudnia 1896 roku pisał: "o czwartej urządziliśmy choinkę dla córeczki w naszej sypialni". Cesarzowa źle się czuła, a cesarzowi pękała głowa, położyli się więc już o jedenastej, by, przebudziwszy się jakiś czas potem, wręczyć sobie prezenty.
"Oryginalna Choinka o pierwszej w nocy w sypialni!!!"

Niania carskich dzieci Angielka Margaret Egger po raz pierwszy widziała rosyjskie Boże Narodzenie w roku 1900-m, gdy carska rodzina spędzała święta w Pałacu Aleksandrowskim w Carskim Siole. Jak wspominała, w pałacu ustawiono co najmniej osiem choinek, w ich ubieraniu brała udział sama caryca. Oprócz tego wybierała ona również prezenty dla całego otoczenia carskiej rodziny, od oficerów ochrony, do lokajów i palaczy. Carskie córki i ich nianie miały własną choinkę. Ustawiono pod nią pozytywkę, która w kółko grała melodię: "Ach, mój miły Augustynie". Prezenty dla dzieci ułożono na stolikach ustawionych wokół choinki.

Rodzina Mikołaja świętowała Boże Narodzenie wg utartego schematu, zmieniała się tylko liczba dzieci. Gdy w 1904 roku carska rodzina spędzała święta w Carskim Siole, po raz pierwszy urządzono rodzinną choinkę na piętrze, gdzie były pokoje dzieci. Tego dnia pod wieczór rodzina Mikołaja pojechała do cesarzowej Marii Fiodorowny, gdzie była choinka "dla wszystkich".
Ponadto dla dzieci organizowano oddzielne choinki.
24 grudnia 1905 roku Mikołaj zanotował "O czwartej była choinka u dzieci na górze".

****
Tu mała ciekawostka:
Caryca Aleksandra miała podobno pewną "bożonarodzeniową" słabostkę - zawsze chciała sama zdmuchiwać świeczki na choince. Była dumna z faktu, że potrafiła zdmuchnąć nawet tę na samej górze.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Nie 15:41, 25 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pon 18:01, 26 Wrz 2011    Temat postu:

Dobra, to teraaaaz... teraz będzie o rosyjskim Mikołaju Mr. Green
W końcu ktoś musi im również prezenty na Gwiazdkę przynosić, a skoro ustaliliśmy, skąd się w Rosji wzięła choinka, pora na tego jegomościa.

A więc tak. W Rosji odpowiednikiem naszego świętego Mikołaja jest Dziadek Mróz.
W 1840 roku opublikowano książkę pt "Bajki dla dzieci wujaszka Irinieja" W. F. Odojewskiego, w jednej z których pt ."Mróz Iwanowicz" po raz pierwszy w literaturze utrwalona została postać Dziadka Mroza, zaczerpnięta z folkloru. Postać ta, opisana przez Odojewskiego daleka była jednak tej, która się później utrwaliła - związana była nie z Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem, ale z Wiosną (Dziadek Mróz mieszkał w studni, bo wokół robiło się coraz cieplej). Nie on przychodził do dzieci, ale dzieci do niego. Dawały mu one również prezenty, będące zapłatą za służbę.
W tym samym czasie, w którym ujrzały świat "Bajki wujaszka Irinieja" i pojawiła się postać Mroza, pojawiły się w tradycji świątecznej również choinki. Pochodzące z dwóch różnych tradycji kulturowych Mróz i choinki początkowo były całkiem ze sobą sprzeczne. Dwie dekady później jednak wydano bajki Odojewskiego wraz z bajkami na Boże Narodzenie.
Postać Mroza zmitologizowano w dwojaki sposób. W poemacie Niekrasowa "Mróz Czerwony Nos" (1863) Mróz przedstawiony został jako zła moc, mogąca ściąć krew w żyłach, zły duch, mający zgubny wpływ na człowieka. Pojawia się też zły srogi Mróz w "Zimie" Surikowa (1880), car Mróz ze świerkiem jako berłem ukazuje się starikom w "Triolecie" Fofanowa (1886). Przenikliwy Mróz z "Wiosennej opowieści" Sadownikowa (1880) jest zagrożeniem dla wszystkich istot żywych.

Z drugiej zaś strony, szczególnie w poezji dla dzieci, pojawił się pozytywny odpowiednik - tworzył zdrowe zimno i zimową magiczną aurę, która tak dzieciom jak i dorosłym stwarzała okazję do zabaw na świeżym powietrzu. Na kreowanie tego wizerunku zaczął też pracować Niekrasowowski Mróz Czerwony Nos - władca lasu zimą, przystrajający swoje królestwo w diamenty perły i srebro.
Jako właściciel zimowego lasu, Mróz stał się opiekunem zwierząt. Dbał też o rośliny, okrywając je śniegiem.
W tym czasie niezależnie od literackiego wizerunku, wyłonił się w środowisku miejskim Dziadek Mróz, postać, która zaczęła zrastać się z tradycją choinki. Personifikacja tej postaci była jakby odpowiedzią na dziecięce pytania: Skąd się w domu bierze na święta choinka? kto ją przynosi? kto przynosi prezenty?
Dziadek Mróz, tak jak i choinka, stał się wkrótce nieodłącznym atrybutem Bożego Narodzenia.
W niektórych jednak rosyjskich domach przyjęła się też tradycja z Zachodu, że prezenty na święta przynosi dzieciątko Jezus, w innych - babuszka Zima, w jeszcze innych - stariki, zbierający drzewo w lesie.
Jednak od lat 80-tych XIX wieku postać Dziadka Mroza się stanowczo wybiła.

***
Nazwa postaci kształtowała się przez dziesięciolecia.
Nazywano go starym Rupertem (wyraźnie niemieckie wpływy), sporadycznie Mikołajem lub Wujaszkiem Mikołajem (lata 1870-te) - nazwa ta bardzo szybko zanikła, gdyż Mikołaj w tradycji rosyjskiej nigdy nie był Mikołajem roznoszącym prezenty; Santa Claus (1914) - ale tylko, gdy obchodzono święta na wzór zachodni; zwyczajnie - starik, żyjący zimą w lesie(1884); dobry Mrozik (1886); Mróz (1890-te lata), wreszcie Choinkowicz.

***
Na choince (przyjęciu świątecznym) Dziadek Mróz nie pojawiał się od razu, ale w środku lub też pod koniec imprezy. Dzieci nie dostawały prezentów do czasu jego przyjazdu. Oczekiwały go więc z wielką niecierpliwością. Przyjmowano go z honorami, nazywano nawet nie Dziadem a Dziaduszką Mrozem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wto 13:29, 04 Paź 2011    Temat postu:

W carskiej rodzinie w XIX wieku nie świętowano zbytnio nadejścia Nowego Roku.
Nauczyciel synów Aleksandra II, admirał Arseniew, zanotował nawet w swym dzienniku: "Cesarz i Cesarzowa nie świętowali Nowego Roku. O dwunastej Cesarzowa była już w łóżku, i Wielcy Książęta Sergiusz i Paweł Aleksandrowicze, pożegnawszy się z rodzicami około 11-ej, przychodzili potem do nas, by powitać Nowy Rok".
Jedyną rzeczą, która odróżniała ten dzień dzień od szeregu innych, był rodzinny obiad wszystkich dzieci wraz z rodzicami.

1 stycznia był zwykłym dniem roboczym, także i dla Wielkich Książąt. I tak oto, 1 stycznia 1862 roku Aleksander i Władymir wstali o siódmej rano. O ósmej wypili herbatę u starszego brata- następcy tronu. O wpół do 10-ej bracia zebrali się w poczekalni i ojca w paradnych mundurach. Po śniadaniu w rodzinnym gronie, bracia udawali się z wizytami. Jak jeden z młodszych braci zanotował w swym dzienniku:
"Jak zwykle, rano zebrała się cała rodzina z życzeniami dla Papy... Zjedliśmy śniadanie en famille. Męczyłem się cały dzień z wizytami, coś okropnego, głowa pęka, spać się chce..."

Nowy Rok carska rodzina celebrowała w najlepszym wypadku rodzinnym noworocznym nabożeństwem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Nie 21:28, 20 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Sob 19:35, 05 Lis 2011    Temat postu:

Obraz Aleksieja Czernyszewa
"Bożonarodzeniowa choinka w Pałacu Aniczkowskim"


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pon 13:58, 21 Lis 2011    Temat postu:

Kolejna garść ciekawostek na temat świąt Bożego Narodzenia w carskiej Rosji, które udało mi się wyszperać.
Tym razem będzie bardziej o tradycjach wśród przeciętnych obywateli;)

Trochę mnie zaskoczyła informacja, jakoby choinkę czasem przystrajali sami rodzice, gdy dzieci spały; choinka była w ten sposób jedną ze świątecznych niespodzianek, łącznie ze znajdującymi się pod nią prezentami, oczywiście:)
W święta przyjmowano gości, dzieci urządzały maskarady, strzelano petardami, palono zimne ognie, jednym słowem był to czas zabawy. Tradycyjnym daniem na Boże Narodzenie była pieczona gęś.
Czas od Bożego Narodzenia do Trzech Króli zwano Świątkami (Białe Świątki). W tym okresie szeroko rozpowszechnione było wśród dziewcząt wróżenie sobie, co je spotka w przyszłości, coś w stylu naszych andrzejkowych wróżb - też lano sobie stopiony wosk, wróżono z lustra, z pierścionka itp. Jedna z wróżb polegała na tym, że dziewczyna wychodziła w Nowy Rok na ulicę, wybierała mężczyznę, który najbardziej wpadł jej w oko, podchodziła i pytała go o imię - w ten sposób wróżyła sobie, jak będzie miał na imię jej przyszły mąż.

Była też tradycja, podobna do naszych kolędników. Przebierańcy w różnych strojach chodzili grupami od domu do domu. Zabawa ta cieszyła się popularnością głównie na obrzeżach miast.
Przy tym Boże Narodzenie kojarzyło się zawsze z zabawą w przebieranie się na maskarady, kobiety przebierały się za mężczyzn, mężczyźni za kobiety; miało to znaczenie symboliczne - robiono tak, by oszukać złe duchy, uniknąć kłopotów w domu.
Mieszczanie, szlachta bawili się w święta na całego - wydawano proszone wieczory, choinki dla dorosłych, bale z loteriami na cele charytatywne, chodzono do teatru, urządzano przejażdżki trojkami.




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Śro 15:34, 23 Lis 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wto 19:24, 10 Sty 2012    Temat postu:

Choinka (jołka)- przyjęcie gwiazdkowe.
[link widoczny dla zalogowanych]
Stroje dzieci wskazują na to, że przyjęcie miało charakter maskarady.


****
Choinka u kadetów
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Wto 19:35, 10 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Czw 12:00, 23 Lut 2012    Temat postu:

A o Maslenicy chyba jeszcze tu nie było...

Maslenica - okres zabawy przed Wielkim Postem trwała tydzień. Inne jej nazwy to Tydzień Maślany, Tydzień mięsopustny, Mięsopust.
Na rosyjskich stołach pojawiały się wówczas tradycyjne bliny. Jadło się je na okrągło, zwłaszcza od czwartku do niedzieli. Do blinów podawane były różności: w bogatych domach - kawior, ryby; w biedniejszych jadano bliny ze śmietaną, a z ryb - śledzia. Pieczono bliny z ryżem, kaszą, ziemniakami, używano też posiekanych jaj. Zwykle wypiekano je na mące gryczanej, podobno były wyjątkowo ciężkostrawne dla cudzoziemców, nie nawykłych do rosyjskiej kuchni.Bliny robiono w domach, podawane były też i restauracjach czy traktierniach i stołówkach.
Oczywiście pito też wódkę.
W sobotę i niedzielę odwiedzano się całymi rodzinami.
Panowało ogólne obżarstwo, były nawet konkursy - kto zje więcej blinów, przy czym niejeden uczestnik tej zabawy lądował w szpitalu.
Ludzi, którzy w Maslenicę zaszaleli na całego, najedli do przesytu, upili do nieprzytomności, przezywano masłognotami.
W Petersburgu na Placu Siemionowskim ustawiano tzw. maślennyje budki - plac ten zmieniał się w tym czasie w istne centrum rozrywki z karuzelami, krzywymi lustrami, siłomierzami i innymi atrakcjami. Był też rollercoaster. Shocked
Były również przedstawienia teatralne, występy magików, żonglerów, kuplecistów i inne. Największą popularnością cieszyły się przedstawienia z Pietruszką, komiczną postacią z teatru lalek, którą znało każde rosyjskie dziecko.
Nieodłącznym elementem Maslenicy byli i kataryniarze, którzy wygrywali znane motywy; łatwowiernym ludziom przewidywali również przyszłość. Do wróżenia używano zwykle wytresowanych zwierzątek: ptaków, papug, świnek morskich,białych myszek i innych. Zwierzątko wyciągało bilecik, na którym była wróżba dla danego delikwenta.

A tu możecie sobie zobaczyć, jak mniej więcej taka Maslenica wyglądała Smile

http://youtu.be/Hf5uq075on0

Rosjanie to jednak potrafią świętować Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 12:47, 04 Kwi 2012    Temat postu:

Czy robicie może na Wielkanoc u siebie w domach taki deser zwany pascha?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyna
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 05 Wrz 2011
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 13:19, 04 Kwi 2012    Temat postu:

pamiętam, że moi dziadkowie i któraś z ciotek robili, natomiast moja mama paschę robi tylko jak ma być większa ilość osób, bo inaczej nie schodzi(nie przepadam za sernikami i wyrobami serniokopodobnymi, a rodzice sami tego nie przejedzą...)

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Justyna dnia Śro 13:20, 04 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 13:44, 04 Kwi 2012    Temat postu:

A w smaku jakie to jest? nie lepsze niż nasze typowe serniki na budyniu itp?
Ja serniki lubię bardzo, ale właśnie co mi w nich czasem przeszkadza, to fakt, że pieczone są z dodatkiem budyniu w proszku, a do serników na zimno dodaje się żelatynę. Pascha by mi chyba podpasowała, bo w oryginale nie zawiera ani jednego, ani drugiego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Imperium Rosyjskie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin