Forum Romanowowie Strona Główna Romanowowie
Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Lucy Maud Montgomery

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Galeria osobistości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ta od Camusa
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Południa

PostWysłany: Sob 0:27, 19 Lis 2011    Temat postu: Lucy Maud Montgomery

Namówiona przez Olgę, zakładam temat o Maud, licząc na ciekawą i wartką dyskusję Smile

Z listu do swojego przyjaciela George'a MacMillana, 1922 rok:
"Wczoraj siedzieliśmy do późna słuchając u znajomych radia. Byłoby to wszystko cudowne, gdyby nie było... takie przygnębiające. A to dlatego, że wszystkie te wspaniałe wynalazki i odkrycia depczące sobie po piętach sprawiają, że czuję się znużona i tęsknię za powolnymi, starymi, dobrymi czasami. Wydaje mi się, że pędzimy coraz szybciej, a ludzkość siedzi jak na szpilkach. Myślę, że ten zalew nowościami potrwa jeszcze dwieście lub trzysta lat, po czym wszechwładny Pan Czas zmęczy się i weźmie urlop na kilka stuleci, a wtedy ludzkość odrobinę odsapnie. Ale my, żyjący teraz, musimy - chcąc nie chcąc - pędzić razem z nim. Za kilka pokoleń listy staną się przeżytkiem. Wszyscy rozmawiać będą z nieobecnymi przyjaciółmi przez RADIO. To może być nawet przyjemne, ale coś zniknie razem z listami. Świat nie może zjeść ciastka i mieć ciastka. I tak naprawdę, żadna z tych rzeczy nie "oszczędza czasu". Każda następna wypełnia go tylko do utraty tchu."
L. M. Montgomery, My Dear Mr. M - Letters to G.B. MacMillan, Fitzhenry & Whiteside, 2001



Lucy Maud Montgomery, używająca na co dzień tylko drugiego imienia, Maud, urodziła się 30 listopada 1874 roku w Clifton na Wyspie Księcia Edwarda, w rok po przystąpieniu Wyspy do Konfederacji Kanady. Była jedyną córką Hugha Johna Montgomery'ego i Clary Woolner Macneill Montgomery. Osierocona w drugim roku życia przez matkę, Maud pozostała w domu dziadków. Jej ojciec, Hugh John Montgomery wyjechał na zachód Kanady, gdzie ponownie się ożenił . Przedwcześnie postarzali dziadkowie (oboje mieli około pięćdziesiątki, gdy Maud zjawiła się w ich domu), hołdujący wiktoriańskiej pruderii i surowym metodom wychowawczym - Alexander i Lucy Macneill - nie zdołali zapewnić właściwej atmosfery dla emocjonalnego rozwoju wnuczki, której poziom intelektualny znacznie przerastał otoczenie. Uważali, że jedyne co potrzeba dziecku w jej wieku, to dach nad głową i gorące posiłki. Zdaje się, że to dziadkowie Macneill, bogobojni prezbiterianie, przyczynili się do zbytniej "aktywizacji" sumienia Maud, która wciąż kwestionowała słuszność swoich poczynań, i do braku tolerancji wobec tych, którzy nie umieli sprostać jej wysokim wymaganiom moralnym. Wizyty u rodziny senatora Johna Montgomery'ego (dziadka ze strony ojca) dawały małej Maud szansę odtajania z chłodu wyniesionego z mrocznego domostwa Macneillów. Podobnie krótkie pobyty u kuzynów Campbellów w Park Corner - 13 mil od Cavendish - zapewniały ciepło, bliskość, radość niezbędne do emocjonalnego rozwoju dziewczynki, obdarzonej niezwykłą wrażliwością. Później, w wielu jej powieściach, zostanie przedstawiony konflikt konserwatywnego XIX-wiecznych wychowania i nowoczesnych, XX-wiecznych poglądów, wiek średni kontra energia młodości, kreatywność naprzeciwko strachu przed „podszeptami szatana”. Samotna w swej niespożytej potrzebie wiedzy Maud nie znajdowała oparcia w nikim spośród bliskich krewnych. Rodzina Macneillów, zjeżdżająca tłumnie na wakacje do Cavendish, brutalnie drwiła z ambicji wrażliwego dziecka. Krewni nie mogli pojąć, jak sierota bez grosza, żyjąca na "łaskawym chlebie" może mieć ambitniejsze potrzeby niż służenie rodzinie, która zapewniła jej "wikt i opierunek". By nie oszaleć, Maud musiała dać upust swojej niezwykle bogatej naturze. Skoro nie było w otoczeniu osób gotowych jej wysłuchać, sama "tworzyła" sobie słuchaczy; zamieszkiwali oni szklaną etażerkę w salonie, pobliski las i kartki jej dziennika.



Już we wczesnej młodości Maud wie, że życie poza Wyspą, ba, życie poza Cavendish nie będzie pełne. Opuścić Cavendish jednak musi, bo maleńka osada nie jest w stanie zapewnić jej edukacji niezbędnej we wspinaczce "alpejskim szlakiem". Samotność pogłębia się coraz bardziej, Maud nie znajduje ani jednej pokrewnej duszy skłonnej poprzeć jej plan dalszej nauki w college'u nauczycielskim w stolicy W.K.E., Charlottetown. Macneillom sam pomysł wydaje się wręcz frywolny. Poczciwe dziewczęta w 1890 roku chodziły do szkoły jedynie tak długo, by nauczyć się czytania, pisania i podstaw arytmetyki, po czym gorliwie brały się za szykowanie wiana. Absolwentki college'ów narażone były na miano intelektualnych snobek, które zaprzepaściły szansę na zamążpójście. Maud wystarczająco długo żyła na łaskawym chlebie, by wyrobić w sobie żelazną determinację w dążeniu do niezależności. Przerażała ją sytuacja niezamężnych kobiet bez wykształcenia wystarczającego, aby znaleźć odpowiednio opłacaną pracę, pozwalającą na samodzielne życie. Toteż wiele z nich żyło po prostu w nędzy albo godziło się na upokarzającą egzystencję "ciotek rezydentek" u bliższych lub dalszych krewnych. Rzeczywistość była okrutna dla kobiet końca XIX wieku w Kanadzie, której prawo wyborcze głosiło: "Żadna kobieta, idiota, chory psychicznie albo przestępca głosować nie będzie".

L. M. Montgomery zatrudnia się jako nauczycielka muzyki swoich kuzynów, by zdobyć fundusze na edukację w Prince of Wales College. Dostawszy się do upragnionej uczelni, narzuca sobie dyscyplinę, której nie rozluźni do końca życia. Zapisuje się na program pierwszego stopnia - najcięższy z trzech możliwych. Wiejska nauczycielka musi znać trygonometrię i ekonomię gospodarstwa domowego, łacinę, grekę i literaturę klasyczną, musi też znać się na agronomii i agrotechnice. Żeby ukończyć z sukcesem program pierwszego stopnia, studenci rozkładali kursy na dwa lata. Maud ukończyła College w rok, z szóstą lokatą na 120 studentów przystępujących do końcowych egzaminów. W 1894 roku Maud Montgomery rozpoczyna karierę kobiety niezależnej (znowu nie obyło się bez protestów ze strony dziadka, który uważał, że praca sklepowej powinna Maud w pełni satysfakcjonować). W jednoizbowej szkółce, po której w zimie hulał lodowaty wiatr, dziewiętnastoletnia nauczycielka odpowiedzialna jest za sześćdziesięcioro uczniów - niektórzy są więksi niż ona sama. Jednocześnie wysyła wiersze i opowiadania do magazynów w Kanadzie, USA i Wielkiej Brytanii - jak na razie tylko jedno opowiadanie opublikowane w torontońskim Ladies Journal przynosi jej korzyść materialną - dwa egzemplarze magazynu, warte 50 centów każdy. Przez pięć lat, od kiedy opublikowano jej pierwszy wiersz, Maud nie zarobiła ani centa.

Po powrocie ze studiów w Dalhausie College w Halifax Maud w dalszym ciągu doskonali warsztat literacki. Coraz więcej opowiadań i wierszy trafia do druku. Mimo braku poparcia ze strony dziadków dziewczyna znajduje w końcu posadę nauczycielki w Belmont na Wyspie Księcia Edwarda. Niestety, wkrótce po objęciu posady ciężka praca i niewygody sublokatorskiego życia zaczęły odbijać się niekorzystnie na zdrowiu i wrażliwej psychice L.M. Montgomery. Do maleńkiej wynajętej izdebki zimą szparami dostawał się śnieg, a rano wodę w wiadrze pokrywał gruby na cal lód. Gospodarze byli nieokrzesanymi prostakami (przynajmniej tak widziała ich Maud - dumna potomkini dwóch najbardziej poważanych rodów na Wyspie). Praca z nienawykłymi do nauki uczniami z ubogich farm przypominająca orkę na ugorze i niedogodności codziennego życia sprawiły, że Maud w swym dzienniku nazwie Belmont "przeklętą dziurą". Maud wie, że urodzenie i poziom intelektualny zobowiązują: nie może więc nawet odrobinę rozluźnić żelaznej dyscypliny, jakiej wymagają jej wysokie literackie ambicje. Podczas srogiej kanadyjskiej zimy Maud zrywa się codziennie o szóstej rano i - pierwsza rzecz - pędzi do kuchni, żeby przy ogniu ogrzać skostniałe dłonie. Po marnym śniadaniu, okutana w futro i rękawice, nawet gdy temperatura w jej pokoiku spada poniżej zera, zabiera się za pisanie i tak przy świetle świecy spędza najbliższą godzinę. Potem brnie przez śnieg do wymrożonej izby szkolnej, gdzie cały dzień trzęsie się z zimna i cierpnie na samą myśl o powrocie do swojej lodowatej "celi" w domostwie Fraserów.



Spragniona towarzystwa Maud odwiedza często posiadłość Simpsonów, z którymi spokrewniona jest w trzeciej linii. Rozległy klan Simpsonów, szczególnie jego męska linia, "cieszy" się na Wyspie opinią zarozumiałych i egocentrycznych pyszałków, ale belmontońska gałąź rodu zapewnia "zdziczałej" wiejskiej nauczycielce odrobinę kultury i intelektualnych przeżyć. Dwaj bracia - Alfred i Fulton - adorują Maud, ale ich konkury tylko ją irytują. Trzeci brat - Edwin - przebywa w college. Edwin jest przystojny, oczytany i wykształcony. Okazuje się też, że od dawna kocha swą daleką kuzynkę. 22-letnia Maud zniechęcona "orką na ugorze" i osamotniona na kulturalnym pustkowiu, jakim jest Belmont, dochodzi do wniosku, że życie u boku Edwina da jej odpowiednią pozycję społeczną, a on sam będzie godnym jej intelektualnym partnerem. W czerwcu 1897 r. na pytanie Edwina, czy zostanie jego żoną, odpowie: "Tak". Niewiele czasu upłynęło od oświadczyn Edwina, kiedy do Maud zaczyna docierać świadomość, że popełniła właśnie największą pomyłkę swojego życia. Nagle pocałunki i dotyk Eda wywołują odrazę w Maud, która odczuwa wszelkie doznania silniej niż inni. L.MM. czuje się jak zwierzątko w potrzasku.

Po wygaśnięciu kontraktu w Belmont L.M.M. obejmuje posadę nauczycielki w Lower Badeque. Po spartańskich miesiącach spędzonych w Belmont, Lower Badeque mogłoby wydawać się rajem, gdyby nie dręcząca sumienie Maud sprawa z Edwinem. W szkole jest tylko szesnaścioro uczniów - zdolnych i chętnych do nauki. Zakwaterowanie w gościnnym i DOBRZE OGRZANYM domu Cecylii i Simona Leardów. Dom pełen jest ludzi, trzy dziewczyny - jedna w wieku Maud, 18-letni Calvin i 27-letni Herman. Choć w pierwszej chwili ten ostatni nie zrobi szczególnego wrażenia na młodej literatce, już niedługo Maud tak opisze go w swoim dzienniku:

"Był ciemnowłosy i niebieskooki, z długimi, jedwabistymi rzęsami - jak u dziewczyny. Miał 27 lat, ale wyglądał młodziej, bardziej chłopięco. Nie zabrało mi zbyt wiele czasu, by dojść do wniosku, że jest coś cudownie fascynującego w jego twarzy. Coś, czego nie potrafiłam zdefiniować. Coś nieuchwytnego i magnetycznego."



Początkowo młodzi spędzają wolny czas na przejażdżkach - dotyk dłoni, głowa złożona na ramieniu Hermana, w końcu pocałunek, który "posłał płomień przez każdą żyłkę, każde włókno jej istoty". Maud słyszy w głowie ostrzegawcze dzwoneczki. Przed oczami staje jej bez przerwy Edwin Simpson. Głos rozsądku przestrzega przed grzesznym postępowaniem. Maud już jako młoda dziewczyna pisała, że na jej osobowość składa się gorąca natura Montgomerych i purytańskie sumienie Macneillów - żaden ze składników nie był wystarczająco silny, by całkowicie kontrolować ten drugi.

Zimą umiera Alexander Macneill, dziadek L.M. Montgomery, w którego domu wychowała się i dorosła. Maud wie, że dni jej niezależności są policzone. Dziadek w testamencie zapisał dom i gospodarstwo swojemu synowi - Johnowi - z zastrzeżeniem, że dopóki żona dziadka, Lucy, będzie chciała pozostać w domu, John nie przejmie własności. Babka nie jest w stanie zajmować się gospodarstwem i Maud wie, że John będzie robił wszystko, żeby matkę "zachęcić" do wyprowadzki. Lucy Woolner Macneill, która całe swe małżeńskie życie spędziła pod tym dachem, staje się we własnym domu osobą niepożądaną. W XIX w. kobiety niezmiernie rzadko dziedziczyły po swoich mężach i, jak powiedziała jedna z ciotek Maud, " szły razem z meblami".

Maud ciągle uwikłana jest w dwa spędzające jej sen z powiek związki. Jeden z Edwinem Simpsonem, którego nie jest w stanie pokochać, a któremu obiecała swą rękę. Drugi z Hermanem Leardem, który obudził w niej głęboką namiętność, lecz którego poślubienie oznaczałoby dla Maud wyrzeczenie się aspiracji i ideałów. Po miesiącach rozpaczliwej wewnętrznej szamotaniny Maud definitywnie zrywa zaręczyny z Edwinem. Młody Simpson nie daje za wygraną, będzie prześladował swą niedoszłą żonę przez długie lata, oskarżając ją o złamanie serca i życia. Zerwanie z Edwinem nie oznacza wcale zwycięstwa Hermana. Z rozdartym sercem Maud żegna się też na zawsze z Leardem. Po rozstaniu z Hermanem Maud mocno rozpacza; po powrocie do Cavendish życie bez niego staje się męką. Lecz on wkrótce odejdzie na zawsze - w lipcu 1898 roku 27-letni Herman Leard umiera na zapalenie płuc.

Chociaż Maud zdobywa coraz mocniejszą pozycję wśród kanadyjskich literatów, i choć jej pisarstwo zaczyna przynosić dochody, to babka ciągle decyduje, ile można zużyć węgla, których pokoi wolno używać oraz... kiedy odbyć kąpiel. Nawet jeśli babka Macneill żywi jakieś ciepłe uczucia do wnuczki, to Maud coraz ciężej w to uwierzyć.
Lojalność wobec babki sprawiła, że nasza bohaterka znalazła się w bardzo trudnej sytuacji wobec reszty rodziny. Krewni zza płotu nie cierpią jej za to, że zamknęła im przed nosem drzwi do przejęcia na własność domu Alexandra Macneilla, który w testamencie zapisał go swemu synowi Johnowi. Dopóki Maud opiekuje się babką, John może tylko złorzeczyć w duchu. Jednak gdy tylko babka umrze, John przejmie dom na własność i natychmiast pokaże drzwi swej znienawidzonej siostrzenicy. Maud wie, że zostanie pozbawiona domu, w którym wyrosła i który kocha. Na domiar złego w 1900 r. umiera ojciec, którego Maud kocha bezgranicznie, choć Hugh Montgomery opuścił córkę, gdy ta była jeszcze małą dziewczynką. W wieku 14 lat pisarka spędziła kilka miesięcy z ojcem i jego nową rodziną na zachodzie Kanady, ale tęsknota za ukochaną Wyspą Księcia Edwarda kazała jej wrócić do Cavendish. Bo chociaż w domu Macneillów nie było ciepła dla wrażliwej dziewczynki, to TO JEST jej dom.



Zasypane drogi nie pozwalały na opuszczenie farmy czasem przez tydzień lub dłużej. Wiatr jęczący w kominie, babka płacząca nad czytanymi psalmami, chłód ciągnący z sześciu wyziębionych i pustych pokoi doprowadzały Maud do rozpaczy. Skłonna do depresji dziewczyna popada w bezsenność. W długie, samotne noce miota się po swoim pokoiku na poddaszu, jak uwięziony ptak - bez wiary, że będzie w stanie stawić czoła kolejnemu dniu w klatce.

W ciągu tych długich, ciemnych lat z babką jedyną "wolnością", jakiej zazna, będą trzy kwartały spędzone w Halifax, gdzie zatrudni się w gazecie codziennej Echo. Pensja za pracę korektorki wynosiła 5 dolarów tygodniowo, ale Maud była zachwycona możliwością zdobycia dziennikarskiego doświadczenia. Uwielbiała pracę wśród żujących w zębach cygara, rzucających mocne żarty mężczyzn, pośród łoskotu maszyn drukarskich, wrzasku redaktorów i drukarzy. Większość dnia spędza na korektach, odbieraniu telefonów, bieganiu na posyłki.

Dnie Maud od świtu do nocy wypełnione są pracą. W żelaznym rozkładzie zajęć muszą się zmieścić: sprzątanie, gotowanie, pranie, prace gospodarskie, obowiązki pocztowe (Macneillowie prowadzą urząd pocztowy w Cavendish), pisanie, przepisywanie rękopisów na maszynie, pakowanie kopert, wieczorami zaś pisanie dziennika i prace nad notatnikiem literackim, w którym Maud zapisuje skrawki pomysłów, idee, czasem szkic do opowiadania. Sięgnie do nich po tygodniach, miesiącach, czasem po latach.

Wiosną 1905 r. pisarka potrzebuje pomysłu na opowiadanie do magazynu dla szkółek niedzielnych i trafia na jeden z takich zapisków: "Para w podeszłym wieku stara się o adopcję chłopca z sierocińca. Przez pomyłkę wysłana zostaje dziewczynka". Z kart notesu nagle wyłoniła się rudowłosa, piegowata dziewczynka i niemal natychmiast zdobyła serce i umysł Lucy Maud Montgomery. Zdawało się, że dziewczynka sama szkicuje epizody, planuje rozdziały, rozdaje role mieszkańcom Avonlea - Ania Shirley stworzyła siebie sama. Maud napisze w pamiętniku, że jej mała bohaterka "wkrótce stała się dla mnie bardzo rzeczywista i zawładnęła mną z nieprawdopodobną mocą".



Druga przeszkoda na drodze do napisania książki jest zdecydowanie drobniejszej rangi – Otóż L.M.M. odczuwa potworną niechęć do pisania otwierającego akapitu. W każdym opowiadaniu czy eseju zmaga się z wprowadzeniem, jakże więc może zabrać się do pisania powieści? A jednak Ania już zaistniała – czeka tylko, by Lucy Maud Montgomery dała jej mieszkanie między twardymi okładkami. Tak więc, pomimo pracy w gospodarstwie, czasochłonnego pisania dla czasopism, obowiązków pocztowych, pracy w kościele (L.M.M. była organistką i prowadziła chór kościelny) i własnych lęków, w maju 1905 r. Maud zasiada przy kuchennym stole do pracy nad Anne of Green Gables. Tak bardzo boi się porażki, że nie powie o Ani nawet swojemu dziennikowi. Ale tym razem Maud postanawia pisać tylko dla siebie. Po ciężkim dniu siada przy kuchennym stole z piórem w ręku i przenosi się w świat Ani. Po kilku miesiącach intensywnej pracy Ania... zostaje w końcu zapakowana do grubej koperty i wysłana do amerykańskiej firmy wydawniczej Bobbs-Merrill, która prawie natychmiast odsyła ją z powrotem. Wypracowanym przez lata sposobem Maud przepakowuje manuskrypt i wysyła do MacMillan Co. w Nowym Jorku, by po paru tygodniach znów powitać kopertę we własnej skrzynce pocztowej. Procedura powtarza się jeszcze dwa razy, aż zrezygnowana L.M.M. decyduje, że jednak któregoś dnia skróci historię Ani do planowanych oryginalnie siedmiu rozdziałów i wyśle do magazynu dla Szkółek Niedzielnych, bo w końcu 35 dolarów piechotą nie chodzi. Na razie jednak jej pierworodna powieść wędruje na strych w pudle na kapelusze I zostaje zapomniana na dwa lata. Maud trafia na nią przy sprzątaniu strychu w 1907 r. i decyduje się spróbować raz jeszcze. W sierpniu 1907 r. firma wydawnicza z Bostonu L.C.Page Co. rozpoczyna druk Ani..., zawierając jednocześnie umowę na drugą część opowieści o rudowłosej dziewczynce z Avonlea. Mimo wielkiej radości, Lucy Maud Montgomery zdaje sobie sprawę, że warunki dyktowane przez wydawców są nad wyraz niekorzystne – nawet dla początkującego pisarza. 10% od sprzedaży hurtowej i klauzula, wiążąca ją z L.C.Page Co. na następne 5 lat, to prawie jak podpisanie cyrografu, ale zamknąć Ani na strychu po raz kolejny Maud nie potrafi, bo jak mówi: "Ania jest dla mnie tak prawdziwa, jakbym ją urodziła. Tak prawdziwa i tak ukochana".

Ania z Zielonego Wzgórza odniosła błyskawiczny sukces. W przeciągu sześciu lat od 10 czerwca 1908 roku ukazało się 37 wydań. Do 1914 r. Anię czytano już po holendersku, szwedzku i po polsku. Dziś znana jest w językach: duńskim, niemieckim, fińskim, francuskim, hebrajskim, islandzkim, włoskim, norweskim, portugalskim, słowackim, japońskim, koreańskim, hiszpańskim i tureckim.
A jednak sukces i sława nie przyniosły zmiany w życiu Maud. Nadal szoruje podłogi, doi krowy, pisze przy świetle lampy naftowej w jedynym ogrzanym pomieszczeniu – kuchni. Nadal nie jest w stanie wymóc na babce remontu domu, który popada w ruinę. Lucy Maud Mongomery ma 33 lata, cierpi na neuralgię, bezsenność i depresje. Jej samotność rozjaśnia odrobinę znajomość z Ewanem MacDonaldem – prezbiteriańskim pastorem w Cavendish. Oczytana i wykształcona L.M.M. zdaje sobie sprawę z braków intelektualnych Ewana, który wydaje się nie podzielać pasji młodej pisarki. Jednak Ewan prosząc o rękę Maud przyrzeka, że będzie czekał na nią, dopóki nie będzie wolna. Ona, tłumiąc swe obawy przed życiem u boku duchownego i nadzieję na znalezienie partnera, który dzieliłby jej zainteresowania odpowie: Tak.



Piątego lipca, 1911 roku, po pięciu latach sekretnego narzeczeństwa, Lucy Maud Montgomery w wieku 35 lat poślubiła prezbiteriańskiego duchownego Ewana Macdonalda. Maud nie kochała Ewana. Wiedziała, że intelektualnie Macdonald nie spełnia jej oczekiwań, miała duże obawy przed związkiem z duchownym, a mimo to zdecydowała się na małżeństwo. W 1911 L.M.M. była już znaną w wielu krajach pisarką. Ania z Zielonego Wzgórza wydana w 1908 przyniosła jej niebywały sukces literacki i finansową niezależność. A jednak dumna panna Montgomery, która swą pozycję wypracowała niewolniczą pracą, uległa konwenansom swej epoki. Wedle ideałów i norm wiktoriańskich małżeństwo stanowiło najwyższe powołanie kobiety. Maud była zbyt inteligentna i niezależna, by przyjąć bezkrytycznie ten model, a jednak wychowanie, tradycja i presja społeczna nie pozwoliły odrzucić go całkowicie.
L.M.M. starała się manewrować pomiędzy konwencjonalnymi sprzecznościami swojej epoki. Twierdziła, że miejsce kobiety jest w domu, choć sama po zdobyciu solidnego wykształcenia osiągnęła niebywały sukces literacki. Nawet po entuzjastycznym przyjęciu Ani z Zielonego Wzgórza Montgomery nie dążyła do uzyskania prawa wyborczego dla kobiet. "Nie mam nic wspólnego z ruchem sufrażystek" powiedziała reporterowi w Bostonie w 1910 roku. "Wierzę, że miejsce kobiety jest w domu".

Świat "napisany" przez L.M.M. wypełniony jest dziewczynkami, podlotkami i kobietami: Ania, Emilka, Kilmeny, Pat, Una, Valancy, Rilla, Sarah i Jane stały się bliskie całym generacjom dziewcząt na całym świecie.
Lecz nawet dla wielbicieli i znawców pisarstwa Montgomery, Maud pozostanie przede wszystkim twórczynią serii o rudowłosej sierocie, adoptowanej przez pomyłkę z sierocińca w Nowej Szkocji. Dla wielu pokoleń mała Ania Shirley stała się wzorem do naśladowania. Kiedy śledzi się losy Ani, widać, jak brzydkie kaczątko wyrasta na wdzięcznego łabędzia. Znienawidzone rude włosy stają się "kasztanowate", piegi znikają, a mały chudzielec nabiera kształtów. Ania jest dumą i radością swych opiekunów, a w końcu staje się oparciem dla starzejącej się Maryli Cuthbert, MIMO, ŻE NIE JEST CHŁOPCEM. Maud obdarzyła Anię cechami swego charakteru, ale nie dała jej swojej duszy. Zwariowana rudowłosa poetka, gorsząca bogobojnych obywateli Avonlea swym górnolotnym słownictwem i skłonnością do popadania w skrajności, powoli wyrasta na dobrze wychowaną pannę i traci swą "aniowatość". Wprawdzie co rusz popada w tarapaty, ale nie wynikają one ze zmagania się z życiem, nie mówią nic o problemach dorastającej dziewczyny. Wiadomo, że marzy o księciu z bajki, ale pozostaje bezcielesna i nierzeczywista. Niewątpliwie przyczyną tego stanu jest fakt, że w wiktoriańskiej Kanadzie na początku XX wieku słowo "dojrzewanie" nie przeszłoby przez maszynę drukarską. Kobiety pozostają czyste i delikatne; "dziewicze" nawet po urodzeniu siedmiorga dzieci – jak określiła Anię L.M.M. Chociaż według słów L.M.M. "cała świeżość uleciała już z opowieści o Ani", czytelnicy i wydawcy chcą więcej i więcej. Produkcja dalszych dziejów Ani Shirley owocuje kolejnymi tomami: Ania z Avonlea (1908), Ania na Uniwersytecie (1915), Wymarzony Dom Ani(1917), Dolina Tęczy (1919) i Rilla ze Złotego Brzegu (1921). Dwa "wypełniacze" – Ania z Szumiących Topoli i Ania ze Złotego Brzegu zostaną dopisane prawie dwie dekady później w 1936 i 1939.



Kiedy w 1923 na literacki świat przychodzi Emilka ze Srebrnego Nowiu; Lucy Maud Montgomery buduje tę postać w opozycji do "dziewiczej" Ani. O ile narracja Ani rozwija się w oparciu o rozwiązywanie problemów, które stają na drodze bohaterki, o tyle w historii Emilki centralny staje się konflikt. Emilka nie "przymila" się do czytelnika. Poprzez trzy części serii usiłuje określić swą własną tożsamość, nawet jeśli zapłaci za to alienacją z otoczenia.
W końcu, w wieku 50 lat L.M. Montgomery zaczyna pozwalać istnieć swojemu głosowi, niejako rekonstruując samą siebie w postaci Emilki. Emilka, tak jak Maud, jest sierotą przygarniętą przez dalszą rodzinę raczej z poczucia obowiązku niż z miłości. Jej ambicje i dążenia spotykają się z takim samym sarkazmem najbliższych, z jakim rodzina Macneillów odnosiła się do pragnienia Maud, by zostać pisarką. Emilka, tak jak Maud, pisze w sekrecie i w samotności. Podczas gdy ciotka Laura i Elizabeth usiłują wdrożyć swą wychowankę w "kobiecą sztukę" szorowania podłogi piaskiem w tzw. jodełkę i haftowania według tradycyjnych wzorków, ta pisze w swoim pamiętniku o "tym, co aż pali, by być wyrażone, lecz jest zbyt 'wybuchowe', by mogło być powierzone jakiemukolwiek śmiertelnikowi".

L.M. Montgomery nie może pozwolić sobie na luksus bezpośredniego pisania o wkraczaniu w dorosłość - kobiecość, ale pod pozorami idyllicznej powieści dla dziewcząt przemyca aluzje do budzącego się erotyzmu. Jeden z rozdziałów, w którym Emilka jest przerażona, że umiera od zatrutego jabłka, zatytułowany jest "Córka Ewy". Znajomość bohaterki z Deanem Priestem – mężczyzną o niepokojącym charakterze, dużo starszym od niej, byłaby nie do przyjęcia w historii z Avonlea. W serii Srebrnego Nowiu 12-letnia Emilka nieformalnie staje się "narzeczoną" Deana.
A jednak seria kończy się typowo – małżeństwem. Czy Lucy Maud uległa oczekiwaniom wydawców i czytelniczek, czy swoim własnym przekonaniom, że jednak małżeństwo jest ostatecznym potwierdzeniem wartości kobiety? Z jednej strony – czytelnicy jej powieści mogliby przypuszczać, że L.M.M. postrzega niezamężne kobiety z empatią i szacunkiem - szczególnie te, które potrafiły stanąć na własnych nogach i zmierzyć się ze światem. Takie, jak panna Cornelia, która towarzyszy Ani przez większość jej dorosłego życia; panna Cornelia twierdzi: "Ja zawsze miałam prawdziwie spokojne, wygodne życie, moja droga, a to dlatego, że za grosz nie dbałam o to, co myślą mężczyźni."
A jednak lektura Dzienników pozwala uchwycić bardziej sarkastyczny stosunek L.M.M do niezamężnych kobiet. Jej "ulubienica" to neurasteniczna kuzynka Stella Campbell. Kiedy Stella w sędziwym wieku czterdziestu kilku lat wychodzi za mąż, Maud wierzy że "ucieczka od staropanieństwa" może uzdrowić jej pełen goryczy stosunek do życia.
Niestety, jeśli liczyła, że w nowym miejscu – w Leaskdale – znajdzie pokrewną duszę, czekać ją będzie zawód. Maleńka prezbiteriańska społeczność liczyła zaledwie 21 rodzin, dla których kościół był duchowym, kulturalnym, a nawet dostarczającym rozrywki centrum. Pastor siłą rzeczy pełnił przewodnią rolę w lokalnej społeczności – chrzcił niemowlęta, nauczał dzieci, zaślubiał młodych, przewodził miejscowym pogrzebom i stowarzyszeniom, pełnił rolę mediatora w najróżniejszych sporach. Żona pastora naturalnie musiała zachować całkowitą neutralność w środowisku, w którym plotka była jedną z niewielu form rozrywki. Faworyzowanie któregoś z parafian mogłoby niebezpiecznie zachwiać równowagę społeczną w niewielkiej miejscowości.



Macierzyństwo – dzieci pojawiły się w życiu Lucy Maud Montgomery, kiedy traciła nadzieję, że może sie ich jeszcze spodziewać. Pierwszy syn, Chester, urodził się w 1912. Po raz pierwszy w życiu Maud doświadczyła bezbrzeżnego szczęścia. We wrześniu 1912 roku napisała w swym dzienniku: "Mój ukochany maleńki synu, jesteś zadośćuczynieniem za wszystko, co było złe lub czego brakowało w mym życiu. To wszystko wiodło do ciebie. Więc wszystko było dobre." Życie faktycznie wydaje się dobre w 1912, Maud rozkoszuje się synkiem, pisze Złoty gościniec, zadomawia się w Leaskdale. A jednak zły los uderza znowu. W 1914 roku jej drugie dziecko, Hugh, rodzi się martwe. Jej osobista rozpacz rozpływa się w nieszczęściu świata ogarniętego pierwszą wojną światową. Następne kilka lat Montgomery będzie odmierzać datami bitew toczonych w Europie. Kanadyjscy chłopcy giną w okopach Francji; poświęci im Rillę ze Złotego Brzegu, w której zapisuje swoje własne odczucia, swoje przerażenie wojną. Czasem przenosi tam dosłowne wpisy ze swego pamiętnika. Co więcej – w postaci Gertrudy Olivier, nauczycielki mieszkającej u rodziny Blythe'ów, L.M.M. przedstawia samą siebie. "Prorocze" sny panny Olivier o czarnej chmurze nadciągającej nad dom Blythe'ów są snami Maud.

W 1915 roku w osobie małego Stuarta Macdonalda szczęście znów odwiedza plebanię w Leaskdale. Lecz wkrótce przyjdzie następny cios. Depresja Ewana Macdonalda, która dawała o sobie znać od czasu do czasu, teraz pogłębiła się i przerodziła w tzw. melancholię religijną. Wykoślawiona w chorym umyśle prezbiteriańska doktryna, według której niektórzy, wybrani przez Boga, predestynowani są do zbawienia, sprawiła, że Ewan Macdonald w atakach choroby popadał w potworne przerażenie, że jest przeklęty przez Boga. Bezsenność, strach o Ewana i o przyszłość dzieci sprawia, że wracają demony z dawnych lat. Maud całymi nocami wydeptuje podłogę swej sypialni. Znów jest samotna w swoim cierpieniu. Jej najbliższa przyjaciółka, powiernica, jedyny człowiek, z którym Maud czuła pokrewieństwo dusz, Frederica Campbel Macfarlane, zmarła na hiszpańską grypę w 1915.

Ostatnie lata życia Lucy Maud Montgomery są bliżej nieznane. Wpisy w dzienniku są coraz rzadsze, krótsze i często przypominają okrzyki bólu i rozpaczy. Wiedząc, że jej pamiętniki będą opublikowanie po jej śmierci, Montgomery zamieszcza na ich kartach coraz mniej "kompromitującego" materiału. Pogłębiająca się choroba psychiczna Ewana i rozbite małżeństwo starszego syna doprowadzają ją do skrajnego załamania nerwowego. Wybuch II wojny światowej niszczy w niej resztkę sił żywotnych. Kiedy Stuart kończy studia medyczne, L.M.M. z przerażeniem oczekuje wieści o powołaniu go do wojska. Pracowała nad drugą częścią Jane of Lantern Hill i przygotowywała dziewiątą część serii o Ani, ale żaden z tych projektów nie został ukończony. Stuart zostaje zmobilizowany.
24 kwietnia 1942 roku Lucy Maud Montgomery umiera. Wraca na swoją ukochaną Wyspę. W 1943 pośmiertnie uhonorowano ją tytułem Person of National Historic Significance. Wcześniej, w 1923 jako pierwsza kanadyjska kobieta została przyjęta do Bractwa Królewskiego Towarzystwa Sztuki w Wielkiej Brytanii. W 1935 została wybrana do Francuskiego Instytutu Kultury i Sztuki, a także została Kawalerem Orderu Imperium Brytyjskiego. Ze względu na wagę jej literatury, która zaznaczyła maleńką Wyspę Księcia Edwarda na literackiej mapie świata, rząd Kanady wykupił ziemię w Cavendish i ustanowił ją Parkiem Narodowym.



Pozostawiła po sobie 20 powieści, 500 opowiadań i 500 wierszy w różnych periodykach, dwa zbiory opowiadań i zbiór poezji w wydaniu książkowym. Wygłaszała wykłady i przemówienia, pisała artykuły do gazet i magazynów. Pozostawiła 12 scrapbooków, ponad 2 tysiące fotografii i milion słów na zawsze utrwalonych w Dziennikach.

Pod koniec września 2008 roku Kanadę obiegła wstrząsająca wiadomość − ukochana córka kraju klonowego liścia, literacka matka Ani z Zielonego Wzgórza, Lucy Maud Montgomery, popełniła w 1942 samobójstwo poprzez przedawkowanie leków nasennych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
puma.domowa
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych



Dołączył: 26 Lip 2012
Posty: 1246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Sob 19:32, 28 Lip 2012    Temat postu:

Ha, genialna pisarka. Miała niezwykle ciężkie życie, ale nie było tego widać w powieściach, z których emanowała radość, ciepło oraz klimat Wyspy Księcia Edwarda. Warto wspomnieć też o "Dzbanie ciotki Becky" - opowieści o "walce" o dzban pomiędzy krewnymi z rodziny Darków i Penhallowów oraz o "Błękitnym zamku" - historii starej panny, Joanny Stuart, która dowiedziała się, że jest śmiertelnie chora na serce i, której, według lekarza, został zaledwie rok życia.
Ja najbardziej lubię sagę o Historynce, "Jankę z Latarniowego Wzgórza", a z serii o Ani - "Anię ze Złotego Brzegu" oraz "Dolinę Tęczy". Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pon 22:37, 30 Lip 2012    Temat postu:

A ja się cieszę jak głupia, bo ostatnio udało mi się dokupić kolejne 2 tomy z serii książek Montgomery wydanych przez NK w latach 90-tych. Tym razem skompletuję Emilkę. Zostanie mi jeszcze do zdobycia 5 książek.
I już chyba 3 wakacje z rzędu obiecuję sobie przeczytać od nowa całą Anię i znów mi jakoś brakuje na to czasu, ech...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
puma.domowa
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych



Dołączył: 26 Lip 2012
Posty: 1246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Wto 7:01, 31 Lip 2012    Temat postu:

olgasza napisał:
A ja się cieszę jak głupia, bo ostatnio udało mi się dokupić kolejne 2 tomy z serii książek Montgomery wydanych przez NK w latach 90-tych.

Ale faaajnie się masz Smile Te książki zostały bardzo ładnie wydane:)
I już chyba 3 wakacje z rzędu obiecuję sobie przeczytać od nowa całą Anię i znów mi jakoś brakuje na to czasu, ech...


Ja też sobie to obiecuję i nie wychodzi. Po raz pierwszy i, jak na razie, jedyny, przeczytałam całość w wakacje '95. Przydałoby się odświeżyć, bo to było trochę dawno Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią 11:16, 03 Sie 2012    Temat postu:

Ja bardzo lubię ,,Emilkę ze Srebrnego Nowiu", czytając ją po raz pierwszy byłam po prostu zauroczona. Mam zresztą wszystkie trzy części, wydane przez Wydawnictwo Literackie i może to dziwnie zabrzmi ale to już jakby nie ta sama książka, zupełnie nie czuję tego klimatu co za pierwszym razem...
,,Ania z Zielonego Wzgórza" za to jakoś do mnie nie przemawia, czytałam tylko pierwszą część, ale jakoś mnie nie wciągnęła, chociaż chciałabym spróbować ją przeczytać za jakiś czas jeszcze raz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pią 15:19, 03 Sie 2012    Temat postu:

Rozalka, a jakie wydanie "Emilki" czytałaś za pierwszym razem, jakiego wydawnictwa?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią 17:07, 03 Sie 2012    Temat postu:

To było wydawnictwo Prószyński i Spółka, nawet dość ładne wydanie Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosalie dnia Pią 17:10, 03 Sie 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pią 17:55, 03 Sie 2012    Temat postu:

Aaa, to w takim razie nie dziwię Ci się, że WL Cię pod względem klimatu zawiodło, bo ponoć seria Prószyńskiego jest najlepszym polskim wydaniem książek LM Montgomery, pełne nieokrojone wersje. Dużo też zależy od tłumacza. Mam teraz dwa różne wydania 2-ego tomu "Emilki" (Prószyńskiego i NK) i porównywałam sobie pierwszy rozdział, ciekawie to wygląda Smile
Ta seria książek Montgomery, którą zbieram (Naszej Księgarni) ma tłumaczy bez liku i jest niestety ciut okrojona, tzn. bywa, że nie ma jakiegoś rozdziału - nie wiem, na jakiej zasadzie to działa, czy tłumacz ma prawo robić aż takie "ciach!", no ale wygląda na to, że owszem. Ale mimo wszystko jestem do tego właśnie wydania przywiązana i lubię je najbardziej - a zaczęłam zbierać wieki temu od "Pat ze Srebrnego Gaju", jak to jest, że nikt tu jeszcze nie wspomniał o Pat Gardiner, ech Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosalie
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 371
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią 19:34, 03 Sie 2012    Temat postu:

olgasza napisał:
Aaa, to w takim razie nie dziwię Ci się, że WL Cię pod względem klimatu zawiodło, bo ponoć seria Prószyńskiego jest najlepszym polskim wydaniem książek LM Montgomery, pełne nieokrojone wersje. Dużo też zależy od tłumacza. Mam teraz dwa różne wydania 2-ego tomu "Emilki" (Prószyńskiego i NK) i porównywałam sobie pierwszy rozdział, ciekawie to wygląda Smile


Ja właśnie dostałam te Emilki na Gwiazdkę i byłam taka zadowolona, potem zaczęłam czytać i okazało się, że to już nie to... Denerwowały mnie nawet takie drobne przekręcenia - z Ilzy na Ilsę itp Rolling Eyes A Prószyńskiego nigdzie nie mogę znaleźć, bo nawet byłabym gotowa kupić, taką mam sympatię i sentyment do tej książki Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Oliszka
Wywrotowy agitator



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:47, 04 Sie 2012    Temat postu:

olgasza napisał:
Aaa, to w takim razie nie dziwię Ci się, że WL Cię pod względem klimatu zawiodło, bo ponoć seria Prószyńskiego jest najlepszym polskim wydaniem książek LM Montgomery, pełne nieokrojone wersje.


tak co do tego okrajania... [link widoczny dla zalogowanych]

podobno ma dobre dwadzieścia stron więcej i to dość istotnych stron, zawierających np. jakieś listy z wojny innych chłopców (a nie tylko w kółko Walter i Krzyś). zabiłabym, żeby ją dostać w swoje łapki, ale chyba mogę zapomnieć, żeby któryś z polskich wydawców się na to połasił.

i jeszcze coś- czytałyście Anię z Wyspy Księcia Edwarda (The Blythes Are Quoted)? ona jest tak paskudnie okrojona! w oryginale pojawiają się wzmianki o wnuczkach Ani, nie tylko wnukach no i coś co mnie najbardziej zaintrygowało- jakiś tajemniczy absztyfikant Di Blythe (nie wiem jak wy, ale mnie zawsze było jej strasznie żal, że jako jedyna niemal z rodzeństwa nie ma żadnego życia uczuciowego. poza Shirleyem, no ale jemu Montgomery to nawet głosu za bardzo nie udzieliła, a co tu o romansach mówić. Mr. Green ) swoją drogą, to albo ja jestem jakaś niewrażliwa albo ktoś tu próbował przyciągnąć czytelników, no bo gdzie ten zły manipulator Gilbert?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Oliszka dnia Sob 9:47, 04 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Nie 11:17, 05 Sie 2012    Temat postu:

Oliszka napisał:
gdzie ten zły manipulator Gilbert?

Ten zły Gilbert faktycznie okazał się ponoć tylko chwytem marketingowym Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ta od Camusa
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości



Dołączył: 30 Paź 2011
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Południa

PostWysłany: Śro 11:23, 15 Sie 2012    Temat postu:

Jeśli pozwolicie dołączę do waszej dyskusji, bo Montgomery kocham czystą dziecinną miłością, od kiedy przeczytałam na hamaku w wakacje kilka lat temu “Anię z Zielonego Wzgórza”. Sama mam pierszą część Ani z Grega, ale myślę o nowym egzemplarzu bo już się rozlatuje, resztę serii z Wydawnictwa Literackiego, tam samo Emilkę, Historynkę, Złocistą Drogę i Pat. Chociaż pierwszy raz Montgomery czytałam w takich opasłych, rozsypujących się tomach po dwie części serii i wydania z chyba Naszej Księgarni.
Sama nie mogę się zdecydować, czy wolę Emilką czy Anię. Z Anią się zżyłam i dorastałam, marzyłam, że zostanę tak jak ona nauczycielką (taaa… z moją cierpliwością i siłą charaktery…), że będę taka na studiach, jak ona, ale z drugiej strony Emilka jest mi bliższa charakterem, uporem, siłą no i pisarstwo Emilki, które u Ani zostało pogrzebane. A wy, kogo bardziej lubicie - Anię czy Emilkę? I którą część Ani najchętniej czytacie? Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 16:38, 15 Sie 2012    Temat postu:

Ja zdecydowanie wolę Emilkę, tę zadeklarowaną kociarę. Ania, jako chyba jedna z nielicznych bohaterek LM Montgomery, nie lubiła kotów, czym mi mocno podpadła Wink A tak poważnie - Emilka jest mi po prostu jakoś bliższa. Z Ani wyłazi później taka pragmatyczka... Też ją lubię, ale zdecydowanie wolę jej koleżankę z Księżycowego Nowiu Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
puma.domowa
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych



Dołączył: 26 Lip 2012
Posty: 1246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Sob 15:39, 29 Mar 2014    Temat postu:

Moje drogie, wybaczcie, pochwalę się (może ten artykuł powinien był wylądować w dziale z twórczością, ale uważam, że wybitnie pasuje do tego tematu) Smile)
Miłej lektury Smile

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Galeria osobistości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin