Forum Romanowowie Strona Główna Romanowowie
Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Romanowowie od kuchni;)
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Dynastia Romanowów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 9:56, 19 Paź 2011    Temat postu: Romanowowie od kuchni;)

Jak zwykle tytuł tematu wzięty z powietrza... Rolling Eyes

Ale do rzeczy. Tak sobie pomyślałam, że może również jesteście ciekawe (jak ja), co też carowie jadali za czasów świetności cesarstwa? Co jadano w ogóle w Rosji?
Na początek - ciekawostka. Znalazłam pewną - można ją chyba nazwać kulinarną? - nowinkę, dotyczącą cytryn i Mikołaja II. Otóż jak głosi legenda jest on autorem pewnej zakąski zwanej (w wąskim gronie oficerów gwardii) 'nikołaszką' - były to plasterki cytryny posypane czy też zanurzone w mieszance cukru pudru i mielonej kawy. Przegryzano je do koniaku.

Czy nie przyszły Wam tu na myśl nasze sławetne 'cytrynki'? Smile
(swoją drogą dużo bym dała, żeby Oliś nam przypomniała przepis, bo chyba jako jedyna z nas osobiście ich popróbowała).


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Pon 11:01, 06 Lut 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 12:56, 26 Paź 2011    Temat postu:

Trochę sobie poczytałam o carskiej kuchni i najbardziej mnie zaskoczyło powszechne wśród carów zamiłowanie do... kiszonych ogórków Mr. Green
Ponoć uwielbiał je Mikołaj I, który w ogóle dosyć skromnie jak na cara się odżywiał, miał proste gusta kulinarne. Nie przepadał za potrawami z drogich ryb czy dziczyzny, wolał dania z warzywami, lubił też kaszę.
Oto jak wyglądało śniadanie Mikołaja I: rankiem do gabinetu przynoszono mu herbatę z tzw. frysztykiem, czyli śniadaniem składającym się z dwóch bułeczek, lub słodko-kwaśnego chleba, czy sucharków. Oprócz zwykłej pijał też zieloną herbatę. Unikał przypraw. Pijał też kawę libańską, ze śmietanką. Ze słodkości jadał precle, ciastka z anyżem i solone (zapewne coś jak krakersy), niejakie "wituszki" i "paluszki".

W ogóle XIX wieczna carska kuchnia to w znaczniej mierze kuchnia francuska, a jej absolutna legenda to Lucien Olivier (1838-1883), francuski szef kuchni, który pracował od 1860 roku w Moskwie w restauracji Ermitaż. Znany jest jako autor przepysznej sałatki, przepis na którą zabrał ze sobą do grobu. Nigdy co prawda na carskim dworze nie pracował, ale wykorzystywano na nim jego przepisy i innowacje kulinarne.
Za Mikołaja II w carskiej kuchni pracował inny Francuz, Pierre Cubat, przywieziony z Paryża przez WK Aleksego Aleksandrowicza, który był uważany za mistrza przekąski, podawał na stół carski co najmniej 10 ich rodzajów. Potem otworzył zresztą własną restaurację Petersburgu na Wielkiej Morskiej.
Mikołaj II, tak jak jego pradziadek, lubił proste posiłki. Np. pieczone pierogi - pielmieni. Bardzo lubił przekąski, z wyjątkiem kawioru, łososia i ogólnie ryb morskich.

Tu pytanie do ekspertów od Aleksandry - czy to prawda, że była właściwie wegetarianką?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Śro 15:35, 26 Paź 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Oliszka
Wywrotowy agitator



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:48, 26 Paź 2011    Temat postu:

proszę bardzo, olgaś, przepis jest prosty jak konstrukcja cepa. Very Happy kroiłam cytrynę w plasterki, starając się zrobić to dość cienko. osobiście pozbyłabym się skórki, bo zalatywała mi jakimiś ziołami, sama nie wiem..? przysypałam je cukrem- dość obficie, bo jestem słodkożerna, ale to zależy od upodobań i tak sobie leżały przez jakiś czas aż ten cukier się w miarę rozpuści. czekoladę topiłam w garnuszku z niewielką ilością masła- i moim zdaniem najlepiej smakuje z gorzką, ale to zależy- ja w ogóle gorzką lubię najbardziej. (tak w ogóle, to osobiście polecam czekolady firmy bellarom- nie tylko do cytrynek. porządne 200 g czekoladowej rozpusty. jedyna czekolada, która w ciągu dwudziestu lat mojego życia, zdała test na rozpuszczanie na języku- z każdą inną nie miałam dość cierpliwości i w końcu przegryzałam kostkę.. mają też jedyną białą jaka mi smakowała.. brzmi jak kryptoreklama! Very Happy) następnie czekamy aż czekolada zastygnie i wcinamy. Very Happy dużym plusem tego 'przepisu' jest to, że nie ma co się martwić o proporcje- czekolady zawsze trochę zostanie, ale nikt się nie obraża jak każą mu wyjeść płynną masę z rondelka. Very Happy albo można zrobić cytrynki przy okazji przygotowywania brownies. Very Happy

ale tak w ogóle, to ja myślę że te oryginalne były kandyzowane- może nawet były to paski samej kandyzowanej skórki w czekoladzie? coś jak to:

[link widoczny dla zalogowanych]


aa, i olgaś- pielmieni są pieczone? ja myślałam, że pielmieni to są te takie maleńkie pierożki z mięsnym nadzieniem, które je się z zupą, trochę jak uszka na Wigilię?

swoją drogą świetny temat i świetna nazwa! Smile


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Czw 9:10, 27 Paź 2011    Temat postu:

Aaaach, przepis na cytrynki! Dzięki, Oliś, za przypomnienie, jak nic je w końcu sobie zrobię, nawet jeśli ta cytryna sama w sobie mnie ciut przeraża, no bo to jednak CYTRYNA Mr. Green
Faktycznie mogło chodzić w oryginale o kandyzowaną, ale ja bym mimo wszystko pozostała przy tej pierwszej, zwłaszcza, że te w/w "nikołaszki" też były ze zwykłej cytryny.
Ale ci Romanowowie się zajadali tymi cytrynami...Smile

Oliszka napisał:
pielmieni są pieczone? ja myślałam, że pielmieni to są te takie maleńkie pierożki z mięsnym nadzieniem, które je się z zupą, trochę jak uszka na Wigilię?

Oliś, masz absolutną rację z tym - a ja po prostu strzeliłam byka, tak więc dobrze, że zwróciłaś na to uwagę, bo dość bezmyślnie to napisałam/przetłumaczyłam. Przekopałam nawet trochę for kulinarnych, a nawet sprawdzałam w słowniku, i wychodzi na to, że w tym akurat wypadku chodziło o to, że Mikołaj wcinał nie pielmieni (które są , tak jak piszesz, czym w rodzaju naszych uszek do zupy), a pierogi, bo o ile pierogi mogą być i smażone i pieczone (a o takie właśnie w oryginalnym tekście po ros. chodziło), to pielmieni już nie.
Tak że mea culpa i dzięki za pomoc w naprostowaniu w czym rzecz Smile

Są jeszcze warieniki, które jak dla mnie sądząc po zdjęciach z wyglądu są niemal identyczne jak pielmieni, a wcale nie są, bo różnice (dość zasadnicze dla kogoś kto się na kuchni zna) tkwią np. w składnikach ciasta.

P.S.
To oczywista nie znaczy, że Romanowowie objadali się tylko pierogami, a o pielmieni i warienikach pojęcia nie mieli - jestem pewna, że takie bądź co bądź podstawowe potrawy rosyjskiej kuchni, nawet jeśli w carskiej kuchni rządzili się Francuzi, jednak na carskim stole często bywały Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Śro 17:16, 09 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Oliszka
Wywrotowy agitator



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:54, 27 Paź 2011    Temat postu:

a tak w ogóle olgaś, to przepraszam, że ten przepis zamieściłam tak późno, ale zwyczajnie nie zauważyłam tego postu wcześniej. cała ja! Very Happy i powiem ci, że to nie było tak kwaśne jak się spodziewałam, chyba przez cały ten cukier- no i warstwa czekolady powinna być słuszna, żeby ci języka nie skręciło. Very Happy ale w ogóle to myslę, że ten przepis możnaby modifykować na tysiące sposobów: posypki, przyprawy i takie tam sprawy. Wink (co za rymy!)

no i mam nadzieję że nie wyszło na to, że się mądrzę czy coś? bo tak swoją drogą to jest śmieszna sprawa skąd ja pamiętałam o tych pielmieni. Smile pomijając moją babcię i jej ciągłe nawijki na tematy pierogowe(tak nawiasem mówiąc, to mówię o niej teraz babcia Irina zamiast, jak wcześniej, Irena i kobieta się radujeee, że hej Wink ) to pamiętałam po prostu scenkę z książki pt. "Dzieciaki i zwierzaki" - tytułowe dzieciaki, cztery dziewczynki, miały w domu tygrysa, Waśkę. kizia mizia jadał na obiad to co domownicy- i miał zwyczaj wyławiać tą swoją wielką tygrysią łapą wszystkie pierożki z zupy, układać równiutko obok miski, chłeptać najpierw wywar, a potem, jedną po drugiej, wsuwać kluski. wyobrażacie to sobie? Very Happy

a żeby wrócić jednak do Romanowów.. nie wpadłaś gdzieś Olgaś na wzmiankę żeby jedli czebureki? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pią 17:41, 28 Paź 2011    Temat postu:

Tak sobie myślałam, Oliś, że Ty z tymi pielmieni miałaś być może osobiście do czynienia, stąd je znasz Smile

***
W ogóle kopię i kopię za tymi informacjami o carskich obiadkach, i niestety czebureki się jak dotąd mi nie trafiły, może jeszcze się trafią - bo to też cosik pierogowego, prawda?... A z tego co piszą, wynika, że Romanowowie opychali się wszelakim pierogowym aż miło.Smile

Póki co, mam problem z autentycznymi carskimi menu, bo niestety pisano je wg ówczesnej mody po francusku, więc ni czorta nie rozumiem, o co chodzi.
Dziewczyny, znacie francuski, pomóżcie Smile

Oto menu z dnia 6 maja 1891 roku, kiedy to Aleksander III i MF obchodzili urodziny syna Mikołaja, będącego wówczas w Japonii.


Dejeuner


Potage Marigny,

Petits Pates,

Sterlet froid au vin blanc,

Epigrammes de Cametons aux poites d'asperges,

Songe de veau a la Montglas,

Mousseline a l'Orange glacee,

Dessert.



I menu z dnia 27 sierpnia 1906 г.:



Potages: Consomme tortue,

Creme de champignons,

Petits pates (херес 41 г. Д. С.),

Sterlet de la Doina au chapagne (Rosethaler '68 ),

Chabfroix de mauoiettes au foie grass (Chambertin '81 ),

Proti-Poulardes de France-Cailles (Monopol),

Salade,

Asperges en branches.

Duchesses a I Jmperatrice (Chambertin № 118),

Glaces Parisiennes,

Dessert.


I co Wy na to, moje drogie?... Da się jakoś przetłumaczyć, co by przyjrzeć się lepiej, cóż oni tam takiego wcinali?...Confused

*****

Nawiasem mówiąc w carskiej familii jadało się 3 razy dziennie. Pierwsze śniadanie było ok. 9-ej rano, II śniadanie - o rajuuuu - o 13-ej (!), a obiadek podawano (tak, tak, to nie pomyłka!) o ósmej wieczorem. Kolacji natomiast NIET.
Uśmiałam się czytając, jak to przy stole wraz z dorosłymi zaczynały jadać również dzieci, tak mniej więcej w wieku 7-10 lat, żeby umiały już przestrzegać etykiety przy stole. Nie wolno się było biedaczkom samym odezwać, miały jedynie prawo odpowiadać na pytania, o ile im ktoś je zadał. Stale musiały się pilnować, żeby siedzieć prosto, broń Boże z łokciami na stole! Ponieważ posiłki podawano wg starszeństwa - z pierwszeństwem carskiej pary oczywista - dzieciaczki dostawały swoje porcje na samym końcu, gdy niektórzy już kończyli jeść, i odchodziły od stołu na wpół zagłodzone Smile (przez co podobno potem ukradkiem biegały do pałacowej kuchni, żeby wysępić jakąś bułkę czy kanapkęWink)

No same powiedzcie, jak to brzmi - zagłodzone carskie dzieci Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Pią 17:46, 28 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Oliszka
Wywrotowy agitator



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:06, 29 Paź 2011    Temat postu:

mm.. czebureki to mają formę pieroga- mają nadzienie(zazwyczaj z ugotowanych ziemniaków), zlepione są też podobnie.. tylko, że ciasto zawiera biały ser. no i są smażone, a nie gotowane. Smile a pielmieni już od wieków nie jadłam, bo u nas nikt nie przepada i babcia robi zamiast nich pierogi z prytą. Wink

a co do tych dzieci, to chyba nie tylko u carów się to zdarzało- u Samozwaniec czytałam nawet taki uroczy dialog cioci z maluchem:
- Jasiu, chcesz jabłuszko?
- Tak.
- No to nie dostaniesz!
Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Nie 15:12, 30 Paź 2011    Temat postu:

Biedne te dzieciaczki, żeby nie dać się takiemu nawet porządnie najeść... mało tego, że ciągle się pilnuj, nie garb przy stole, nie pchaj z łokciami, to jeszcze ledwo ledwo szło coś dziabnąć, już kończyli biesiadę... co za los. Confused

A do tego np. posiłki dla dzieci za czasów Aleksandra III były (wg wspomnień jego własnej córki Olgi) skromne i proste, do herbaty był chleb z dżemem lub z masłem plus angielskie herbatniki; na obiad często kotlety jagnięce z groszkiem i kalafiorem, kasza... I Ich Cesarskie Wysokości to wszystko grzecznie jadły, bo uczono je jeść wszystko, co podają.
Aleksander III w ogóle był ponoć krótko mówiąc skąpiradłem, próbującym oszczędzać nie tylko na grzejnikach w pałacu (jak mu proponowano, by je zamontować tu i ówdzie, to się dziwił, po co), ale nawet na cukierkach i innych słodyczach; zauważył bowiem, że na balach i przyjęciach idzie tego zawsze od groma i jeszcze trochę, i postanowił nieco ukrócić tę rozpustę. Jego wychowawca, Pobiedonoscew, zwrócił mu jednak uwagę na fakt, że dużo słodyczy i owoców jest z imprez po prostu wynoszone - taki był zwyczaj: wziąć coś do domu z carskiego stołu, zanieść dzieciom jakieś cukierki, czy owoce.

***
Inna ciekawostka - dzieciom wolno było przy posiłku golnąć sobie kieliszeczek wina, o ile to było wskazane w celach zdrowotnych. Mam tu taką, nie wiem, czy prawdziwą (?) informację, jakoby OTMA mogły pić przy obiedzie trochę wina Saint Raphael.

Z potraw jadanych na carskim stole szczególnie zwraca moją uwagę dość często wymieniany rastegaj - kolejne danie pierogowe, bardzo fajnie wyglądające pieczone pierogi z taką dziurką u góry (jakby nie całkiem sklejone), z różnym nadzieniem, a w tę dziurkę po upieczeniu wlewano jeszcze roztopione masło bądź mięsny czy rybny bulion z rozdrobnioną nacią pietruszki.
Rastegaj pojawiało się w carskim menu równie często jak pielmieni czy warieniki.
Ponadto w menu znaleźć można było z tych mniej wytwornych dania takie jak:

- solanka rybna
- szynka na zimno,
- pieczone kurczęta
- kasza jęczmienna na bulionie grzybowym
- kotlety pożarskie
- pieczone pulardy
- kapuśniak
- barszcz
- kalafior po polsku (ciekawe, cóż to takiego)
- ucha z ryby
- szynka w galarecie
- kotlety drobiowe
- kotlety jagnięce
- fasola po angielsku
- pieczony jazgarz z cytryną

Wymieniana kilkakrotnie jest też tzw. "zupa tapioka", pewnie coś w rodzaju zupy mlecznej na mące, oraz zupa "pochlebka" - czy ktoś z Was wie, co to takiego?

Podawano też sałatki, kompoty, a na deser - najczęściej wymieniany jest kisiel o różnych smakach: mandarynkowy, malinowy, cytrynowy, ale mogły być też lody, czy ciasto z lodami, suflety, kremy czy np. niejakie lewaszniki - coś w rodzaju bułeczek czy drożdżówek).
Wspomniany jest też moskownik - sądząc po składnikach (woda, cukier, żelatyna, owoce np. czarna porzeczka) - deser na zimno.

***
Ale żeby nie było, że carowie zawsze tak sobie skromnie jadali - zdarzało się, że obiad miał bardziej oficjalny charakter i wtedy na stół wjeżdżały wyszukane potrawy, jak np. wtedy, gdy gościł w Rosji japoński książę, na obiad z którym przygotowano zupę z żółwia.

Co mi jednak najbardziej imponuje, to fakt, że carska rodzina miała przez okrągły rok dostęp to świeżych owoców.
Wyobraźcie sobie np. świeżutkie truskawki zimą Smile



PS.
Oliś, dooobrze masz z tą swoją babcią Iriną Smile ona by na bank wiedziała, co to jest ten rastegaj i zupa tapioka czy zupa pochlebka Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Oliszka
Wywrotowy agitator



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 0:56, 31 Paź 2011    Temat postu:

lubię gadać o jedzeniu! Very Happy

kalafior po polsku to nasz swojski gotowany kalafiorek z podsmażaną bułką tartą- tyle że z dodatkiem posiekanego żółtka jajka i natki pietruszki. niektórzy jeszcze go smażą w tej bułce po ugotowaniu- mój przyszywany wujek tak robił na statku, na którym jest kucharzem. ta zupa tapioka to będzie coś w rodzaju kaszy manny chyba.. bo sama tapioka to wyciąg ze skrobi, którego się używa albo jako zagęszczacza do sosów itp. albo robi się z niej takie właśnie mleczne paciaje. Wink chociaż desery z nią też widziałam- i w nich ma ona formę takich srebrnych kuleczek. ale nie próbowałam nigdy, więc co ja się mądrzę. Wink pochlebka wg wujka gógla jest warzywna- nic więcej mi nie powiedział, niestety. a moskiewnik to może zwyczajna galaretka?

co mnie zastanawia to brak blinów. Shocked

co do babci to nie wiem, czy by wiedziała. ona mieszka na Pomorzu praktycznie całe życie- urodziła się jeszcze na Ukrainie, ale tu nad morzem mieszkała chyba nawet za dzieciaka. akcentu nie ma już prawie wcale- ja jeszcze pamiętam, jak z nim mówiła, ale moi kuzyni już nie. to samo z jedzeniem- raczej mi się nie wydaje, żeby "tałatajstwo" Wink kiedyś próbowało choćby czebureków. jakoś się to u nas nie zachowało- i może szkoda. generalnie, to ona chyba bardziej czuje się Polką, niż Ukrainką i jak usłyszała kiedyś od Ukraińców "oj, takie głaza, to ty jesteś nasza" to się strasznie oburzyła. co nie zmienia faktu, że barszcz ukraiński zawsze zepsuje i doda, po swojemu, boczek. Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pon 16:19, 31 Paź 2011    Temat postu:

Oliś, taka babcia to skarb i do tego skarbnica wiedzy kulinarnej, ja bym na Twoim miejscu ją trochę popytała o te zagadkowe tapioki itp.Smile

A BLINY są wymieniane, a jakże - jako rarytas jadany szczególnie w czasie Maślenicy, czyli ostatków.
Nie wiem, czy te które czasem robię, są takie same, jak tamte z czasów carskiej Rosji, ale są przepyszne, drożdżowe, strasznie je lubię Smile

Ta zupa tapioka mnie naprawdę zdumiewa, bo wychodzi na to, że carska familia jadała, jak to trafnie określiłaś, Oliś, mleczne paciaje; a jeszcze na dodatek pochlebka to już z nazwy brzmi - powiedzmy sobie szczerze - całkiem jak nie potrawa z carskiego stołu...
W jakimś bardziej wykwintnym menu wspomniana jest pochlebka z prosięciem - choć nie dodaje jej to prosię ni grama wykwintności moim skromnym zdaniem.

Ponadto w licznych menu można znaleźć m. in:

- foie gras
-szparagi
- trufle
- ziemniaki faszerowane szpinakiem
no i na potęgę te kiszone ogórki Smile

A wracając do tych świeżych owoców o każdej porze roku, prosto z carskich szklarni, to musiał być naprawdę niezły bajer. Np. na chrzcinach Władymira Aleksandrowicza, który urodził się w kwietniu, na uroczystym obiedzie podawano mnóstwo malin, truskawek i wiśni. Weź tu prosty człowieku wytrzaśnij świeże wiśnie w kwietniu...
Kapitalna sprawa, moim zdaniem.

Generalnie wszystko przeznaczone na carski stół było szczegółowo kontrolowane pod względem świeżości, a doszło i do tego, że aby carskie dzieci (akurat tu chodziło o dzieci Aleksandra III, ale pewnie i reszta też) miały świeżutkie mleko od krowy nawet w trakcie podróży statkiem, na pokładzie luksusowego jachtu Polarna Gwiazda trzymano krówkę w specjalnej stodółce:)

Aleksander III o ile uchodził za oszczędnego w kwestiach finansowych, jedzenia sobie raczej nie odmawiał, co było zresztą po nim widać. Ponoć się zresztą kilka razy próbował odchudzać, ale daremnie. Co tu zresztą mówić o odchudzaniu, jak jednym z jego ulubionych dań było prosię z chrzanem (tzw. "od Testowa"). Lubił sos Cumberland, dania rybne, ziemniaczane, no i znów pośród jego ulubionych wymieniane są kiszone ogórki. Na śniadanie uwielbiał pić gorącą czekoladę.
Zdaje się również, że smakowały mu niebywale potrawy mocno przyprawione cebulą i czosnkiem. Gdy jesienią 1888 roku podróżował wraz z rodziną na Kaukaz, popróbował kuchni kaukaskiej, na skutek czego... jego małżonka przeniosła się do osobnego stolika Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Nie 20:31, 06 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Czw 9:34, 03 Lis 2011    Temat postu:



Nie sposób dyskutować o rosyjskiej i carskiej kuchni i nie wspomnieć o takim cudownym urządzeniu, jakim jest samowar Smile
Na zdjęciu wraz z nim, herbatką i cukrem w obowiązkowych kostkach - suszki i baranki do owej herbatki - nie potrafię określić, które są które, i o ile o barankach już wcześniej słyszałam to o suszkach dowiedziałam się dziś, znajdując to zdjęcie.
W każdym razie zdaje się, że te suszki to jeszcze inaczej mówiąc - bubliki, czyli, hmm, obwarzanki Very Happy

A skoro już o słodkościach mowa - cesarska cukiernia miała zawsze mnóstwo roboty, to stamtąd jechały na cesarski stół przeróżne pyszności na deser. Na balach i bankietach desery stanowiły zwykle gwóźdź programu, cukiernicy tworzyli istne arcydzieła z cukru, karmelu, marcepanu, lukru plastycznego i cukru pudru. Ustawiano też piramidy z owoców.
Ale różnego rodzaju wypieki i owoce tj. deser były obowiązkowym elementem każdego posiłku, czy to uroczystego, czy w gronie rodzinnym.
Cukiernia wypiekała przeróżne gatunki ciast i ciastek takich jak: sucharki, sucharki polskie, drożdżówki, słodko-kwaśne podkówki, bułki waniliowe, rozetki, precle z cukrem, precle maślane, pliuszki, czerkieski, ciastka z kminkiem (tmin kuchen), kulicze, precle karlsbadzkie, pierożki, strielnińskie bułeczki, ciastka duńskie, tartaletki. Siostra Mikołaja II wspominała o małych bułeczkach z szafranem , dostarczanych co dzień wieczorem do herbaty. Tradycja ta trwała nieprzerwanie od 1788 roku.
W carskiej cukierni robiono też lody, wyłącznie z naturalnych składników, korzystając z cesarskich szklarni, gdzie hodowano egzotyczne owoce.
Przy ważnych wydarzeniach w carskiej rodzinie no. narodzinach dzieci, cukiernia cesarska realizowała olbrzymie zamówienia, jak wtedy gdy na świat przyszła Anastazja - z okazji jej urodzin do sierocińców w Petersburgu rozesłano 6 tys. skrzynek słodyczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magduszka
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych



Dołączył: 06 Wrz 2011
Posty: 1245
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 16:45, 03 Lis 2011    Temat postu:

moja Babcia miała taki samowar, i piekła obwarzanki - tyle że cieńsze, ale najlepsze na świecie Smile

ten samowar to gdzieś jeszcze się zachował, jeśli będę miała możliwość wrzucenia kiedyś foty, to z pewnością to zrobię!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Czw 19:27, 03 Lis 2011    Temat postu:

Madzia, a masz może przepis na te babcine obwarzanki?

Kurcze, co ja bym dała, żeby mieć taki prawdziwy stary samowar. Co prawda, użyć bym go pewnie nie użyła, bo nie wiedziałabym jak Smile

Przy okazji - jako, że kiedyś, dawno temu piekłam sobie owe w/w pliuszki korzystając z przepisu z blogu który uwielbiam, podrzucam link - a nuż któraś z Was też zechce popróbować bułeczek, jakie jadali carowie, i je sobie upiecze.
Moim zdaniem są mniamniuśne Smile

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pią 16:12, 27 Sty 2012    Temat postu:

Zajadając się pierożkami z nadzieniem truskawkowym, dorzucam garść ciekawostek z carskiego stołuWink

Gdyby ktoś był ciekaw, co jadał Mikołaj II, gdy w 1915 przebywał w Stawce...

Menu z dn. 15 grudnia wyglądało tak:
zupa tapioka
pierożki
kotleciki drobiowe
kisiel cytrynowy


Obiad z 25 grudnia:
solanka rybna
rastegaj
szynka na zimno
pieczone kurczęta
sałatka
kisiel mandarynkowy



Kolejne menu z końca grudnia:
ucha
pierożki
pielmieni i warieniki
szynka w galarecie
pieczone kurczęta
sałatka
ciasto z lodami na deser


Menu z 8 stycznia 1916:
zupa tapioka
pierożki
kasza jęczmienna na bulionie grzybowym
kotlety pożarskie
kisiel malinowy


Menu z 15 stycznia:
zupa krem ze śmietaną (cokolwiek to jest...)
pierożki
sałatka rybna na zimno
pieczone pulardy
merengi


Menu z 26 stycznia:
zupa
pierożki
turnedo (czy też po prostu tornado? w każdym razie coś z mięcha)
kotlety pożarskie
kompot


Menu z 30 stycznia:
kapuśniak
pierożki
pieczony jazgarz z cytryną
pieczone kurczęta
sałatka
lewaszniki z wiśniami


15 marca:
pochlebka z rybą
pierożki
pieczony jazgarz z cytryną
kasza jęczmienna
sok pomarańczowy


24 marca:
kapuśniak żołnierski (czy też po żołniersku)
pierożki
szynka na zimno
pieczone kurczęta
sałatka
marmolada jabłkowa


27 kwietnia:
barszcz
pierogi
ryba (głęboko smażona)
sałatka
bób po angielsku
lody


24 października:
ucha
rastegaj
kotlety rybne z cytryną
pieczona kura
gotowane ziemniaki
kalafior
kompot


12 grudnia:
bulion z kury
kotlety pożarskie z dodatkami








Źródełko tych informacji to książka Igora Zimina i statehistory.ru

Jak widać z Mikołaja był wyjątkowy amator pierożków
Co do w/w i zaznaczonych grubszą czcionką merengów, to były to ciastka bezowe z białek z cukrem, czasem z nadzieniem, czasem jedzone z bitą śmietaną. Nazwa "merengi" kompletnie w tej części naszej krainy, gdzie mieszkam, albo zapomniana, albo w ogóle nie używana, nie wiem; więc musiałam szukać, cóż to takiego.



Aaa, i jeszcze coś. Zabawne, że mamy takie małe i młodziutkie forum, a wyprzedzamy sławetne AP z tematami, choć oni tam podobno mają wszystko; ale dopiero teraz się obudzili z tematem o lekturach Romanowów i jedzeniem, może z nas zgapili? Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Pią 16:58, 27 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Sob 14:46, 11 Lut 2012    Temat postu:

Fragment znaleziony w książce "Spała - carska rezydencja":

"Menu w Spale pisano w dwóch językach : rosyjskim i francuskim. Co jadano? Oto przykładowy jadłospis obiadu w pałacu:
homary z Ostendy, zupa z siekanych warzyw, pierożki [ specjalność rosyjska, nie mają nic wspólnego z polskimi pierogami, to farsz zapieczony w cieście drożdżowym - dop. autorów], turbot w sosie, wołowina duszona i smażona na grillu, pularda Manset Guilles, sałatka, a na deser tort i truskawki.
Śniadanie w lesie było tylko niewiele skromniejsze: zupa z pasztecikami, bitki wieprzowe na zimno, kuropatwa z kiszoną kapustą, kotlety pożarskie, na deser gruszki z ryżem."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Dynastia Romanowów Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin