Forum Romanowowie Strona Główna Romanowowie
Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Psy koty i reszta menażerii;)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Dynastia Romanowów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Nie 12:39, 05 Sie 2012    Temat postu:

Ukochanym psem Mikołaja I był stary spaniel imieniem Huzar, sypiał koło łóżka cara. Ulubieńcem Aleksandra II był pies Milord, z którym się nawet fotografował. Aleksander III, jak wiadomo, miał psa Kamczatkę.

Romanowowie lubowali się też w koniach i miewali swoich ulubieńców. W pogrzebie Aleksandra I uczestniczyły 2 jego konie, wałach Tołstoj i kobyłka Atalanta.
W Carskim Siole powstał cmentarz dla koni. Autorem nagrobków był mistrz Stepan Anisimow. Powstało ich aż 122. Spoczywają tam m. in. Flora - ulubienica Mikołaja I (jeździł na niej pod Warną), Kobe - koń Aleksandra III, a także jego Lord - koń który podobno posłużył rzeźbiarzowi Paolo Trubeckiemu za wzór konia do petersburskiego pomnika Aleksandra III.
Ostatniego konia pochowano w Carskim Siole w 1915.

(ze statehistory)

***
Co do kotów Romanowów:
Olga Nikołajewna, córka Mikołaja II, miała kociaka imieniem Waśka, carewicz Aleksy - Żubrówkę, ale wspominany jest także kot syjamski, należący do Marii Nikołajewny.
Koty, w odróżnieniu od psów, po rewolucji nie pojechały z rodziną Romanowów na Syberię. Zostały.

Jak wspomina Czebotarewa:
"Z kotami był dramat. Kuchnia była zamknięta i nie były ich czym nakarmić, w pałacu nie było żywej duszy. W dniu, w którym przyjechała tam Geringer, nieszczęsne wygłodniałe zwierzaki rzuciły się do niej u drzwi... Ponure wrażenie, martwy pusty pałac, wszystko pozamykane i tylko 3 koty przemykające niczym cienie.

Potem znaleziono im nowe domy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
puma.domowa
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych



Dołączył: 26 Lip 2012
Posty: 1246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Nie 13:40, 05 Sie 2012    Temat postu:

Dobrze, że znaleźli im nowe domy, przynajmniej nie zostały bezdomnymi kotami. Nie spotkał ich też los podobny do carskich psów. A co do Żubrówki to gdzieś czytałam, ze była łaciata (swoją drogą spryciarz mały, słuchał rozmów w Puszczy Białowieskiej i wybrał oryginalne imię dla kota- co to Podlasie robi z ludźmi Wink)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 14:21, 08 Sie 2012    Temat postu:

puma.domowa napisał:
Dobrze, że znaleźli im nowe domy, przynajmniej nie zostały bezdomnymi kotami.

Była jeszcze jakaś historia z tym, jak te koty z pałacu wyniesiono jakimś tajnym (?) przejściem, ale zapomniałam gdzie o tym czytałam i nie mogę sprawdzić, jak to było...

Przypomniało mi się za to, że Waśka, kot Olgi, w listach/zapiskach Anastazji figuruje jako kotka, co też daje nieco do myślenia.
I jeszcze odnośnie Anastazji - miała ona przed Jemmy'm pieska, szczeniaka o imieniu Szwibzik, o nim też często pisywała. Nie pożył jednak długo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
puma.domowa
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych



Dołączył: 26 Lip 2012
Posty: 1246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Śro 15:42, 08 Sie 2012    Temat postu:

[quote="olgasza"]
puma.domowa napisał:
Dobrze, że znaleźli im nowe domy, przynajmniej nie zostały bezdomnymi kotami.

Była jeszcze jakaś historia z tym, jak te koty z pałacu wyniesiono jakimś tajnym (?) przejściem, ale zapomniałam gdzie o tym czytałam i nie mogę sprawdzić, jak to było...


Wspaniały temat na opowiadanie; ha, nawet na film Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pią 9:58, 18 Sty 2013    Temat postu:

Ze wspomnień Olgi Aleksandrowny o zwierzętach w Gatczynie:

"Był taki czas, że mieliśmy oswojoną wilczycę. Zachowywała się zupełnie jak pies i była do mnie bardzo przywiązana. Mogłam z nią spacerować, była posłuszna i lojalna. Wystarczyło, że zagwizdałam, przybiegała i zaczynała się przymilać. Czasem mogłam ją zabrać do swego pokoju. Zachowywała się lepiej niż jakikolwiek pies i była zwinna niczym tygrysica. Jeśli pozwalałam jej wskoczyć na biurko, robiła to jednym niesamowitym susem i uważała przy tym, żeby niczego nie strącić. Chciałam ją trzymać w domu, ale pachniała tak paskudnie, że nie mogłam, mimo całej mojej miłości do niej. Zbudowaliśmy jej dużą zagrodę w ogrodzie. To była jej posiadłość z drzewami, przepływała tamtędy nawet rzeka.
Jak tylko przekraczałam ogrodzenie, skakała z radości, a kiedy do niej podchodziłam, stawała na tylnych łapach (była wyższa ode mnie) i w zachwycie lizała mnie po twarzy. Była taka silna, że wszystkie psy się jej bały i uciekały na jej widok. Było to trochę tragiczne, bo była nieszkodliwa i zawsze chciała się z psami zaprzyjaźnić, ale one kompletnie nie rozumiały jej intencji.
Mieliśmy też wiewiórkę, była z nami chyba przez kilka lat. Zwinne małe zwierzątko lubiło nam skakać na głowy i ramiona, była bardzo żywiołowa i przywiązana do nas. A także bardzo szczęśliwa, miała dla siebie cały pokoik, przynosiliśmy jej tam orzechy.
Raz mieliśmy rysicę. Przypominała dużego kota i przywiązana była całkiem jak kot, ale nigdy tak naprawdę jej nie ufałam. Uwielbiała bawić się moimi robótkami, rwąc kłębki wełny na kawałeczki, a potem kulała się na podłodze w beznadziejnej wełnianej plątaninie.
W Gatczynie mieliśmy dużo dzikich zwierząt. Bawiliśmy się z nimi póki były małe. Gdy wyrastały, musieliśmy się z nimi rozstać.
Mieliśmy dużo małych niedźwiadków, które poiliśmy mlekiem z butelek i miodem. Dorosłe lądowały w petersburskim zoo.
Jeden z nich, niedźwiedzica imieniem Maszka, była z nami dłużej niż inne. Była bardzo duża i silna. Misza ją uwielbiał, z wzajemnością. Codziennie się ze sobą siłowali. Misza był nie tylko najsilniejszy, ale i najzwinniejszy i zawsze z Maszką wygrywał. Pewnego razu jednak siłowali się wyjątkowo długo i kiedy Misza w końcu wstał, otarł pot z czoła i powiedział:
- To już ostatnie zapasy z Maszką, ona się robi za silna!
Następnego dnia wywieziono ją do zoo.
Oboje wraz z Miszą płakaliśmy, żegnając się z nią, a Maszka oglądała się na nas długo, gdy odjeżdżała, jakby chciała powiedzieć: "No co wy!... Tak się nie robi starym przyjaciołom!"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Pon 9:31, 25 Lip 2016, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pon 11:50, 18 Mar 2013    Temat postu:

Trochę jak dla mnie nietypowe zdjęcie Mikołaja Smile wiadomo, jak lubił psy, w ogóle wydaje mi się, że Romanowowie woleli psy, a tu proszę, Mikołaj głaszcze kota Very Happy



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wto 11:03, 02 Kwi 2013    Temat postu:

Samojed Miszy
spójrzcie na firmową ramkę - warszawskie atelier Jana Mieczkowskiego Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Sob 13:24, 03 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wto 15:43, 30 Kwi 2013    Temat postu:

Magduszka napisał:
wydaje mi się, że piesek, który też zginął w domu Ipatiewa to Jimmy (lub jakoś podobnie pisane), piesek Anastazji. Nie wiem, czemu, ale wydaje mi się, że to był Cavalier King Charles Spaniel...


Czytałam gdzieś niedawno o tym, że w Tobolsku (bądź w Jekaterynburgu, nie pamiętam) piesek Tatiany się na coś śmiertelnie pochorował, więc faktycznie, Madzia, to Jimmy (czy Jemmy) pewnie był tym psiakiem, który zginął z Romanowami w piwnicy Ipatiewa, biorąc pod uwagę, że na Syberię zabrali ze sobą wszystkie 3 psy.
Trafiłam też na informację, że Joy ocalał tamtej feralnej nocy, bo nie szczekał i przebywał na piętrze domu. Uratował go oficer Białej Armii, pułkownik Paweł Rodzianko i pies został wywieziony do Anglii, oddany w opiekę rodzinie królewskiej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Pią 11:43, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Sob 9:29, 11 Maj 2013    Temat postu:

olgasza napisał:

Olga Nikołajewna, córka Mikołaja II, miała kociaka imieniem Waśka, carewicz Aleksy - Żubrówkę, ale wspominany jest także kot syjamski, należący do Marii Nikołajewny.


Usiłuję się doliczyć, ile w końcu było tych kotów i psów OTMAA, i jeśli dobrze rozumiem było tak:
Olga - kot Waśka
Tatiana - buldożek francuski Ortino (lub Ortipo, zależy od źródła)
Maria - kot syjamski ( jak mu było na imię? ktoś wie?)
Anastazja - piesek Szwibzik (rasy...?) i Jemmy (lub Jimmy) podarowany jej po śmierci Szwibzika przez Wyrubową, bodajże Cavalier King Charles Spaniel, jak wspomniała Madzia

Aleksy - spaniel Joy, kot Żubrówka, i kot zwany Kotkiem Smile (w jakimś liście ze Stawki do mamy Aleksy wymienia ich obu)

pięęękny zwierzyniec Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pią 12:08, 24 Maj 2013    Temat postu:

pooka napisał:

Nie za bardzo chce mi się w to wierzyć (ale niczego nie wykluczam)... Tylko wydaje mi się, że skoro mamy - okrojone, ale mamy - opublikowane jego dzienniki, w których pisze o takich duperelach jak na ten przykład ile kostek cukru dodał do herbaty, to, ile psów/kotów zastrzelił, również by zapisał. Tylko wątpię, ze takiego newsa by pominięto przy publikacji, zwłaszcza w tych najpierwszych pierwszych wydaniach


Tak sobie właśnie dziś czytając te dzienniki, trafiłam na taki zapisek z maja 1905:

"Zimno i ponuro.
O jedenastej pojechaliśmy na nabożeństwo, po czym zjedliśmy śniadanie ze wszystkimi. Przyjąłem sprawozdanie z Marynarki Wojennej. Poszliśmy z Dymitrem na ostatni spacer. Zabiłem kota. Po herbacie przyjąłem księcia Chiłkowa, który dopiero co wrócił z podróży na Daleki Wschód. Po kolacji pożegnaliśmy się z Ellą i dziećmi i odwieźliśmy ich na stację. Wróciwszy do domu, pracowałem"


Moje wątpliwości - o ile je w ogóle jakieś miałam - co do morderczych zapędów Mikołaja wobec szwendających się kotów i psów właśnie się rozwiały...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wto 17:35, 17 Wrz 2013    Temat postu:

Anastazja ze swym pieskiem zwanym Schwibzik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Sob 22:15, 26 Kwi 2014    Temat postu:

Pupilkiem rodziny Władymirowiczów był boston terrier imieniem Spot.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Śro 17:05, 15 Cze 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Śro 15:21, 04 Maj 2016    Temat postu:

W przypisach "Czterech sióstr" jest taka ciekawostka odnośnie tego czy to aby Aleksy był w sumie właścicielem Żubrówki, jest jeszcze mowa o Oldze:
"Kotkę Zubrowkę dał Aleksemu w Stawce - kwaterze głównej Naczelnego Dowódcy - w 1916 roku generał Wojejkow, jeden z zaufanych podwładnych cara. Zob. A Bochanow, Aleksandra Fiodorowna, Moskwa 2008, s 286. Kwestia, kto był jej właścicielem, pozostaje niejasna. W listach do Katii Zborowskiej Anastazja wspomina o niej jako o własności Olgi; zob. np. list z 8/9 czerwca: "Kotka Olgi ma dwa kocięta, takie śliczne, że chciałoby się je zjeść; jedno rude, a drugie szare", oraz list z 26 czerwca:"Kotka Olgi Zubrowka (z Mohylewa, pamiętasz?) (...) ma dwa małe kotki", EEZ" (skrót od Ekaterina Erastovna Zborowka, listy 1917-1918)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Justyśka dnia Śro 15:23, 04 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pon 9:28, 25 Lip 2016    Temat postu:

Justyśka napisał:
W przypisach "Czterech sióstr" jest taka ciekawostka odnośnie tego czy to aby Aleksy był w sumie właścicielem Żubrówki, jest jeszcze mowa o Oldze:
"Kotkę Zubrowkę dał Aleksemu w Stawce - kwaterze głównej Naczelnego Dowódcy - w 1916 roku generał Wojejkow, jeden z zaufanych podwładnych cara. Zob. A Bochanow, Aleksandra Fiodorowna, Moskwa 2008, s 286. Kwestia, kto był jej właścicielem, pozostaje niejasna. W listach do Katii Zborowskiej Anastazja wspomina o niej jako o własności Olgi; zob. np. list z 8/9 czerwca: "Kotka Olgi ma dwa kocięta, takie śliczne, że chciałoby się je zjeść; jedno rude, a drugie szare", oraz list z 26 czerwca:"Kotka Olgi Zubrowka (z Mohylewa, pamiętasz?) (...) ma dwa małe kotki", EEZ" (skrót od Ekaterina Erastovna Zborowka, listy 1917-1918)


ze wspomnień Wojejkowa:

"Kiedyś rozmawiając z Aleksym Nikołajewiczem o zwierzętach powiedziałem mu, że u mnie w majątku rodzą się kocięta, które wyglądem przypominają krzyżówkę kuny, kota domowego i kota syjamskiego. Były wyjątkowo piękne: czekoladowego koloru, z niebieskimi oczyma i nie miały paskudnego zwyczaju drapać pazurami. Następca tronu poprosił, bym przywiózł mu takiego kotka.
Pojechałem na kilka dni do mego majątku. Gdy wróciłem, Aleksy Nikołajewicz czekał już na mnie w moim pokoju i zapytał: "A kotek gdzie?" Tym razem go jeszcze nie przywiozłem. Następca tronu był strasznie rozgoryczony i podejrzewał, że go oszukałem.
Następnym razem po powrocie wręczyłem mu koszyk, w którym siedział kot. Zachwytom nie było końca. Napisał wówczas do sióstr informując, że ma kota i one również zapragnęły mieć takiego. Zadanie powierzono mnie. Kot musiał spełniać pewne kryteria: miał być rudy, takiego samego umaszczenia, jak ich ukochany kot ze "Sztandartu", od którego chciały mieć potomstwo nie wiedząc, że jest on obojętny na wdzięki kociczek. Kupiłem w jednej ze wsi koteczkę, spełniającą powyższe wymagania i wysłałem ją do Carskiego Sioła. Wielkie Księżne były bardzo zadowolone, nazwały ją Żubrówka.
Następca tronu rozstawał się ze swym kotem tylko na czas spacerów, bojąc się, że się gdzieś zgubi. Przez resztę czasu trzymał go cały czas przy sobie, razem z ukochanym psem Joyem. Czasem zjawiał się ze swym ulubieńcem na rękach w porze obiadu, wprawiając w przerażenie tych z gości, którzy bali się kotów."


Więc znów kolejne źródło mówi, że Żubrówka była Olgi (OTMA?), a Aleksy miał kota, który się prawdopodobnie wabił 'Kotek' czy coś w ten deseń...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Pon 9:35, 25 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Sob 8:30, 06 Sie 2016    Temat postu:

fragment z listu Aleksandra III do MF, z kwietnia 1892:

"Nikogo dziś nie zaprosiłem. Zakąskę zjadłem sam, u siebie w gabinecie. W takich chwilach do towarzystwa przydałby się choćby pies. Człowiek nie czułby się taki samotny.
Z jakim ja żalem myślę o moim biednym, kochanym Kamczatce, który mnie nie odstępował nawet na krok, wszędzie za mną chodził. Nigdy nie zapomnę tego wspaniałego, wyjątkowego psa! Mam łzy w oczach, gdy o nim myślę, wiem, że to głupie, ale cóż robić, to silniejsze ode mnie! Czy mam choć jednego tak bezinteresownego przyjaciela wśród ludzi? Nie. I mieć nie będę!
A Kamczatka był właśnie tego rodzaju przyjacielem."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Dynastia Romanowów Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin