Forum Romanowowie Strona Główna Romanowowie
Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Charakter Aleksego
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Carewicz Aleksy Nikołajewicz
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wto 15:58, 28 Maj 2013    Temat postu:

fajnie byłoby kiedyś trafić na to zdjęcie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pon 12:23, 17 Cze 2013    Temat postu:

Ze wspomnień Lili Den:
"Aleksy miał kilku przyjaciół w różnym wieku, którzy się z nim bawili. Między innymi byli to dwaj synowie bosmana Derewienki, do których Aleksy był bardzo przywiązany, oraz mój Titi..."

***

20 grudnia 1916 Carewicz był w gabinecie cara w Mohylewie. Tego dnia gen. Hanbury-Williams dostał telegram z wieścią, że jego syn, przebywający na froncie we Francji, zmarł od ran. Do pokoju, w którym siedział sam na sam ze swym bólem, wszedł Carewicz. Usiadł obok i powiedział:
- Papa mnie przysłał, żebym z wami posiedział. Mówi, że będziecie się dziś czuli bardzo samotni.

***

Ze wspomnień protojereja Gieorgija Iwanowicza Szawelskiego:

"Carewicz miał złote serce. Latem 1916 w Mohylewie odbywał wojenne ćwiczenia ze swą rotą, złożoną z ochotników - miejscowych gimnazjalistów. Poznawszy się z Szurą Kotowiczem, skromnym i dobrze wychowanym chłopcem, Aleksy Nikołajewicz dowiedział się, że ten rano i wieczorem chadza do cerkwi modlić się w intencji zdrowia dla chorej mamy. Z tego powodu Carewicz nie kazał go do siebie wzywać. "A jeśli akurat jego chora mama będzie go potrzebowała?"

***

Powierzchownością Aleksy Nikołajewicz przypominał swą siostrę Tatianę. Miał takie same subtelne rysy twarzy, takie same duże szare oczy. Uwielbiał swoje siostry, a one odpłacały mu się takim samym uwielbieniem, przepadały za nim.
Miał idealny słuch, potrafił grać niczym wirtuoz. W przeciwieństwie do sióstr, nie grał na fortepianie, lecz na bałałajce. W sierpniu 1916, chcąc ćwiczyć grę z przyjaciółmi, kadetami Agajewem i Makarowem, za własne pieniądze kupił im po bałałajce.
Był prosty i serdeczny, ale nie zapominał nigdy o tym, kim jest. Gen. Suchmlinow wspominał o takim epizodzie:
"Raz, gdy bawił się z Wielkimi Księżnymi, poinformowano go, że do pałacu przyszli oficerowie podległego mu pułku i proszą o pozwolenie, by się z nim zobaczyć. 6-letni wówczas chłopaczek kończąc zabawę z siostrami, oznajmił im: "Panienki, koniec na dziś, Następca tronu ma gości".

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Pon 12:23, 17 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Nie 10:02, 23 Cze 2013    Temat postu:

Ze wspomnień Tatiany Mielnik-Botkin:

"Przy Aleksym zatrudniona była niania Maria Iwanowna Wiszniakowa i opiekun, bosman Derewienko. Nianię zastąpił guwerner, Szwajcar Gilliard - wykształcony i niezwykle sympatyczny człowiek, którego wszyscy od razu pokochali, a Aleksy Nikołajewicz bardzo się z nim zaprzyjaźnił i wkrótce zaczął mówić po francusku lepiej od swych sióstr.
(...)
Pamiętam, jaki mój ojciec był rozbawiony, gdy Aleksy po raz pierwszy zwrócił się do niego po francusku. 'Je vous aime tout mon petit coeur' - powiedział mu pewnego razu wieczorem na do widzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wto 12:07, 14 Sty 2014    Temat postu:

Ze wspomnień Tatiany Mielnik-Botkin:
(z okresu pobytu na Krymie, gdy doktor Botkin zachorował):

"Aleksy przyszedł parę razy. Miał wówczas 7 lat. Zainteresował się bardzo szczudłami mojego ojca, wsparł głowę o jedno z nich i zapytał: "I jak, widać mnie? Czyje to kule?"
- Papulii - odpowiedział mój brat, jako że zawsze tak właśnie zwracaliśmy się do ojca - nazywając go "Papulja".
To słowo widocznie przypadło Aleksemu do gustu, bo uśmiechnięty powtórzył pytanie i ku swemu wielkiemu ukontentowaniu usłyszał tę samą odpowiedź.

Gdy po naszym wyjeździe dowiedział się, że kule należą do naszego ojca, był bardzo rozczarowany."



~~~~
Podczas pobytu carskiej rodziny w Bad Neuheim w księstwie Hesji w 1910 roku, carewicz Aleksy zaprzyjaźnił się z dziećmi tamtejszych chłopów, do tego nawet stopnia, że pomagał im zbierać w polu ziemniaki, za co go potem podobno obdarowały workiem kartofli Very Happy Odwdzięczył im się, dając każdemu po scyzoryku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Śro 16:42, 26 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 11:49, 18 Lut 2015    Temat postu:

Aleksy we wspomnieniach gen. Hanbury-Williamsa:

"Zapraszał nas do małej alkowy, podczas gdy reszta towarzystwa w jadalni obok raczyła się przekąskami, którymi zaczyna się każdy rosyjski posiłek. W tym małym pokoiku bawił się na każdy możliwy sposób, choćby grając w 'gałę', mającą właściwie najwięcej wspólnego z footballem - z tym, że grał czymkolwiek co wpadło mu w ręce. Belgijski generał, za którym przepadał i którego nazywał 'Papa de Ricquel' - był człowiekiem o nie byle jakich rozmiarach, co w rezultacie dawało w tej grze ogromne możliwości ataku. Oddanego guwernera ta zabawa przyprawiała o istną desperację i kończyło się zwykle interwencją cesarza, a chłopiec czmychał i krył się za zasłonę.
Potem zjawiał się z błyskiem w oku i uroczyście maszerował do swego miejsca przy stole, gdzie znów zaczynał dokazywać, rzucając przez stół kulkami z chleba, grając, jak to nazywał, w polo, co stanowiło spore zagrożenie dla cesarskiej chińskiej porcelany i kieliszków.

Jeśli jednak zdarzyło się, że siedział z nim przy stole ktoś nieznany, potrafił czarować uprzejmością i urokiem osobistym, zupełnie jak jego ojciec, rozmawiając swobodnie i zadając sensowne pytania.
Ledwo jednak udawaliśmy się do przedpokoju, jego psotne zabawy zaczynały się od nowa i przybierały na sile, póki cesarz lub guwerner się nim nie zajęli.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Śro 13:16, 18 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Sob 8:18, 06 Sie 2016    Temat postu:

ze wspomnień Michaiła Rodzianki:

"Wychodząc, usłyszałem głośny szept następcy tronu:
- Kto to był?
I odpowiedź cara:
- Przewodniczący Dumy.
Następca tronu przybiegł, patrząc za mną przez szybę w drzwiach.
- Wieje tutaj - powiedziałem mu. - Żebyście się czasem nie przeziębili.
- Nic mi nie będzie - odparł.
Potem pojawił się uśmiechnięty Derewienko, i zwróciłem uwagę na tych wszystkich stojących w szeregu lokajów, żołnierzy i kozaków. Z jaką miłością wszyscy oni patrzyli na Carewicza!"


"Upadek Imperium"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 18:05, 10 Sie 2016    Temat postu:

Magduszka napisał:
pozwolę sobie przytoczyć fragment listu Alix do Mikołaja, który zawsze niezmiernie mnie bawi (podkreślenie moje):
Fredericks pytał mnie, czy może pozwolić kinom pokazywać publicznie ten film o Maluchu i Joy; nie widziałam go, więc trudno mi coś na ten temat powiedzieć, dlatego pozostawiam tę decyzję tobie. Maluch powiedział panu Gilliardowi, że głupio wyglądał faisant des pirouettes i że pies prezentował się lepiej niż on.
Wink


Potwierdza się to we wspomnieniach Spirydowicza:

"4 listopada* następca tronu był w kinematografie. Na ekranie pokazano, jak się bawił w ogrodzie ze swym psem Joy'em. Był z siebie bardzo niezadowolony. 'Wcale mi się to nie podoba - oznajmił. - Robię jakieś głupie piruety. Joy wygląda lepiej niż ja. Nie chcę, żeby mnie w ten sposób pokazywano."

* trochę się gubię: to był rok 1915?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Śro 18:21, 10 Sie 2016    Temat postu:

Tak, 1915.
Swoją drogą, są gdzieś dostępne całe wspomnienia Spirydowicza czy tylko fragmenty?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 18:38, 10 Sie 2016    Temat postu:

Tego nie wiem, ale cytują go wszędzie, cokolwiek by o Romanowach i I wojnie nie czytać, co chwila się o niego potykam Smile Gdybyś znalazła, to daj znać, jak ja znajdę, też dam i wrzucę do książek online.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Sob 13:53, 13 Sie 2016    Temat postu:

z dziennika kpt. Michaiła Lemke:

'Będąc ostatnio na Płd.-Zach. froncie car z carewiczem znajdowali się w odległości 3-4 wiorst od linii wroga, mogąc zobaczyć artyleryjski ogień nieprzyjaciela. Iwanow poprosił o zgodę na nagrodzenie carewicza gieorgijewskim medalem. Dziś* chłopiec przyszedł z ojcem na raport do Aleksiejewa, i niczym szeregowiec, otrzymał w jego obecności medal. Bardzo zadowolony, z zachwytem pobiegł do domu.

*zapisek z dnia 7 października 1915

Aleksy sfotografował się potem ze swym orderem (a jego ojciec z przyznanym mu nieco później Krzyżem ŚW. Gieorgija) - zdjęcie autorstwa Piotra Adolfowicza Ozoup'a



Lemke przebywając w Stawce w Mohylewie niemal rok, nie miał najlepszego zdania ani o carze, ani o carewiczu.

Dnia 10 września 1915 zapisał np:

"(...)Niczym junkier na randkę, szykował się dziś młody pułkownik* na carskie śniadanie. (...) Po śniadaniu opowiadał, że carewicz sypał sól do deseru w. ks. Gieorgija Michajłowicza, mazał mu nos masłem i ogólnie nie umie się zachować. Oczywiście wszyscy się śmieją, gadziny, kiedy dokazuje, a car karci syna niedostatecznie stanowczo. Rozmowy przy stole niezbyt przyjazne i o głupotach.(...)"
*chodzi o oficera sztabu, Noskowa

Lemke zauważa też coś takiego:

"Carewicz to już duży chłopiec, chodzi z laską."


15 października notuje znów:

"O 12-ej przyjechał car z Aleksandrą Fiodorowną, carewiczem i trzema córkami. Wychodząc z automobilu przed domem gubernatora, carewicz ulepił śnieżkę i pobiegł korytarzem, by wcisnąć ją komuś za kołnierz."


16 października:

"Carewicz z twarzy ma wygląd bardzo dziewczyński, dość ładny chłopiec. Chodzi kulejąc na jedną nogę."

7 listopada:

"Po śniadaniu, kiedy car z żoną obchodzili wszystkich obecnych, carewicz niecierpliwie powtarzał: "Mamo, chodźmy już", ciągnąc ją do swego pokoju."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Nie 16:32, 14 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wto 10:09, 16 Sie 2016    Temat postu:

Justyśka napisał:
Tak, 1915.
Swoją drogą, są gdzieś dostępne całe wspomnienia Spirydowicza czy tylko fragmenty?


Justyśka, przepraszam, JESTEM GŁĄBEM totalnym!
Już jakiś czas temu wrzuciłam linka do wspomnień Spirydowicza w książkach on-line, ale oczywiście o tym zapomniałam!
Wrzucam więc tam jeszcze raz! I jeszcze sorry, że mi się zapomniało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Pon 1:35, 05 Wrz 2016    Temat postu:

olgasza napisał:
Justyśka, przepraszam, JESTEM GŁĄBEM totalnym!
Już jakiś czas temu wrzuciłam linka do wspomnień Spirydowicza w książkach on-line, ale oczywiście o tym zapomniałam!
Wrzucam więc tam jeszcze raz! I jeszcze sorry, że mi się zapomniało.

Łoo rany wybacz, dopiero teraz zauważyłam że napisałaś - albo żem ślepa albo musiało mi nie pokazać...
Nie no weź, nie ma sprawy, to raczej moja wina bo mogłam przecie też sprawdzić w razie czego czy tego już czasem nie mamy tam wrzuconego Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Pon 18:25, 05 Wrz 2016    Temat postu:

Grunt, że się wszystko wyjaśniło, no i że TO mamy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olgasza
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Wto 18:05, 15 Lis 2016    Temat postu:

Ja temu WK Sergiuszowi Michajłowiczowi naprawdę gorąco współczuję pobytu w Stawce, gdy przyjeżdżał tam carewicz... Rolling Eyes

Ze wspomnień Szawelskiego:
"(...) Siedząc za stołem, chłopiec rzucał często w generałów kulkami z chleba; nabrawszy na palec masła śmietankowego, wysmarowywał nim szyję swego sąsiada. Przytrafiło się to Wielkiemu Księciu Gieorgijowi Michajłowiczowi. Pewnego razu przy śniadaniu Następca trzy razy wysmarował go masłem. Z początku Wielki Książę się śmiał, grożąc postawieniem guwernera w kącie. Kiedy to nie pomogło, zagroził, że się poskarży Cesarzowi. Chłopiec uspokoił się pod surowym spojrzeniem ojca.
Jeden numer przeszedł wszystkie pozostałe. Była to kolacja z dużą ilością gości - wypadało jakieś święto. Siedziałem obok Wielkiego Księcia Sergiusza Michajłowicza. Następca to wbiegał do jadalni, to wybiegał. Znów się zjawił, i trzymając ręce z tyłu, stanął za krzesłem Sergiusza Michajłowicza. Ten dalej jadł, nieświadomy grożącego mu niebezpieczeństwa. Nagle Następca podniósł ręce, w których trzymał połówkę wydrążonego arbuza i szybkim ruchem natknął owo naczynie wielkiemu księciu na głowę. Po jego twarzy pociekły resztki soku, a skorupa tak mocno przylgnęła do głowy, że wielki książę z trudem oswobodził się od tej niechcianej czapki. Wielu z obecnych nie mogło powstrzymać się od śmiechu. Cesarz ledwo zdzierżył. Żartowniś migiem zniknął z jadalni.

Kiedyś po kolacji zaszedłem na kilka minut do generała Wojejkowa, by porozmawiać z nim o czymś. Rozmawialiśmy cicho. Nagle drzwi się szybko otwierają, ukazuje się w nich postać Następcy z podniesioną w górę ręką, i leci w naszą stronę stołowy nóż.
- Aleksieju Nikołajewiczu! - krzyknął generał Wojejkow. Następca zniknął, ale dwie minuty później historia się powtórzyła, tylko tym razem poleciał w naszym kierunku widelec.
Niemalże co dzień pod koniec śniadania Następca zaczynał zabawę w rozbójników. W tym celu zawsze w bocznej kieszeni nosił czerwone i białe zapałki, które starannie rozkładał na stole. Czerwone zapałki oznaczały rozbójników, białe - porządnych ludzi. Ci pierwsi napadali na drugich, a drudzy z nimi walczyli. Dla rozwoju akcji Następca przez cały czas robił przegrupowania, wyjaśniając na głos ich znaczenie.
Ta monotonna i pozbawiona sensu zabawa zawsze oburzała admirała Niłowa, który otwarcie wyrażał swe niezadowolenie ogólnym niepoważnym wychowaniem Następcy.
Kiedy po posiłku Cesarz obchodził gości, Następca w tym czasie zajęty był zwykle belgijskim generałem Riquelem, traktując go często dość bezceremonialnie: a to szturchnął go kolanem w brzuch, a to łokciem w bok itp. Kiedyś wlazł pod fortepian i stamtąd łapał generała Riquel'a za nogę.
Drugim ulubieńcem Następcy był japoński attache wojskowy, pułkownik. Latem, po śniadaniu w ogrodzie, przygotowywanym zwykle w namiocie, Następca lubił dokazywać przy fontannie, naprowadzając dłonią strumień na któregoś z obecnych, a czasem i na samego Cesarza.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
Nadworny Archiwista



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 2145
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 74 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska

PostWysłany: Wto 18:23, 15 Lis 2016    Temat postu:

Czasami mam wrażenie że tymi pomysłami przerastał nawet Anastazję, normalnie cichy zabójca Rolling Eyes
Zresztą wyobrażacie sobie dziś coś takiego? Zaraz by było, że kto go tak wychował, gdzie są rodzice, prokurator...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Romanowowie Strona Główna -> Carewicz Aleksy Nikołajewicz Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin