 |
Romanowowie Forum o rosyjskiej dynastii panującej 1613-1917
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tatiasza
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości
Dołączył: 05 Wrz 2011
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 17:24, 08 Wrz 2011 Temat postu: Zamach na Aleksandra II |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
olgasza
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5477
Przeczytał: 43 tematy
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Pią 19:08, 11 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
List MF do matki, napisany po zamachu na cara Aleksandra II:
"
"Mamo, mój drogi aniele! Czy to możliwe, że cały ten horror zdarzył się naprawdę? Niezbadane są wyroki Boga, a my, biedni ludzie nie możemy pojąć, jak on może zezwalać na takie okropności. Cóż za smutek i rozpacz, nasz ukochany cesarz został nam odebrany i to w tak straszny sposób! Kto tego na własne oczy nie widział, nigdy nie będzie sobie w stanie wyobrazić czegoś tak wstrząsającego! Wciąż mam to przed oczyma, dzień i noc! Był naprawdę w strasznym stanie! Jego twarz i głowa, i górna część ciała były nietknięte, ale jego nogi były całkowicie zgniecione i poszarpane do kolan, tak że na początku nie zdawałam sobie nawet sprawy, na co właściwie patrzę, krwawa masa z połową buta na prawej nodze, wszystko, co pozostało z jego lewej nogi to stopa. Nigdy w życiu nie widziałam czegoś podobnego! to było straszne.
Takim go ujrzeliśmy (ja i Sasza),leżącego na łóżku z nadal otwartymi oczami i oddychającego, ale nieprzytomnego, a mniej niż 45 min. po naszym przybyciu było po wszystkim: na skutek ogromnej utraty krwi wszelkie wysiłki lekarzy okazały się daremne. Biedny wujek Michał , który parę minut wcześniej był z cesarzem u ciotki Katii , usłyszał pierwszą eksplozję będąc w jej domu, natychmiast wybiegł i pobiegł na róg ulicy, gdy nastąpiła kolejna eksplozja, której był świadkiem, a na jego pytanie, czy cesarzowi nic się nie stało, odpowiedziano mu: cesarz wysiadł z powozu bez szwanku i poszedł do domu. Był więc dość spokojny, ale kiedy podszedł trochę bliżej, zobaczył, że tłum żołnierzy i kozaków coś niesie, a potem przekonał się, że to cesarza niosą, półnagiego, z poszarpanymi spodniami, z nogami w strasznym stanie, tak jak ci już pisałam.
Można sobie wyobrazić przerażenie i rozpacz biednego wujka Miszy na ten straszny widok, i to tuż po tym, jak widział go zaledwie 10 minut wcześniej, szczęśliwego i zadowolonego u ciotki Katii! Zapytał go, czy cierpi, na co biedny cesarz zdołał jeszcze odpowiedzieć słabym głosem: 'szybko do domu, do domu!' i spojrzał na niego tak, powiedział wujek Misza, że nigdy nie będzie w stanie tego zapomnieć! Zanieśli go na policyjne sanie, i zawieźli jak najszybciej do pałacu, ale już nieprzytomnego!
Całe schody i korytarz były we krwi, jego i rannych Kozaków, którzy nieśli cesarza prosto do jego łóżka, więc można sobie wyobrazić, jakie straszne wrażenie już sam ten widok krwi zrobił na nas, którzy wciąż jeszcze tylko wiedzieliśmy tylko tyle, że został ranny.
Widok rozpaczy nieszczęsnej wdowy wprost serce rozdzierał, w jednej chwili cała moja wcześniejsza niechęć do niej minęła i czułam tylko największe, najszczersze współczucie dla jej bezbrzeżnego bólu. Nie mogę wprost opisać, jak bardzo mi jej żal, w takich momentach zapomina się wybacza wszystko, i jestem pewna, że gdyby on mógł zobaczyć nasze prawdziwe uczucia wobec tej jedynej, którą ukochał najbardziej na tym świecie, byłby z tego zadowolony .. .
Dla mojego ukochanego Saszy to najdotkliwszy ze wszystkich ciosów! - Wyobraź sobie, stracić ojca w ten sposób, a następnie przyjąć niesamowite jarzmo, Nasz Pan niech nad nim czuwa! Jestem załamana i powiem tak, jak Papa powiedział do ciebie, kiedy Fryderyk VII umarł: nasze najszczęśliwsze i najpiękniejsze dni to już przeszłość.
To był rzeczywiście trudny czas dla was obojga, ale nie sposób tego porównać z tym, przez co tutaj przechodzimy! Koniec mojego spokoju, teraz już zawsze będę się bać o Saszę (...). On sam jest wstrząśnięty, w głębokim smutku i rozpaczy po ukochanym ojcu, ale spokojny, wierzy mocno w naszego Pana, i wykazuje dużo odwagi i energii.
Niech Pan wysłucha mojej modlitwy, chroni i zachowa go, i błogosławi mu we wszystkich jego drogach, i pomoże mu spełnić mądrze i z powodzeniem dla korony wszystkie jego zamiary dla dobra kraju i ludzi, szczęścia i błogosławieństwa! "
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
tatiasza
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości
Dołączył: 05 Wrz 2011
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 19:07, 15 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
No,cóż choć na moment okazała serce biednej Katii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
olgasza
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5477
Przeczytał: 43 tematy
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Wto 20:15, 15 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Taaak, właśnie też zwróciłam na to uwagę. Nie wiem, jak MF odnosiła się do Katarzyny później, ale... może nie było tak źle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
tatiasza
Na służbie u Ich Cesarskich Wysokości
Dołączył: 05 Wrz 2011
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 22:35, 16 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Nie wiem,kiedy wyjechała Katia. Ale przecież pisałyście,że podczas pogrzebu stała z boku, a więc potraktowano ją jako obcą. Mąż ją zabezpieczył finansowo,ale musiała opuścić Rosję po zamachu. Nie wybaczono jej skandalicznego związku z carem. Z jednej strony to zrozumiałe. Aleksander III opowiedział się po stronie swojej matki. Car niezbyt ładnie potraktował ją. Katia dożyła do 1922 roku. A więc przeżyła zagładę carskiej rodziny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tatiasza dnia Śro 22:37, 16 Lis 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
olgasza
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5477
Przeczytał: 43 tematy
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Śro 23:30, 16 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Tak opisuje scenę z uroczystości pogrzebowych pan Mosołow:
"W holu przy wejściu Sałtykowa do Pałacu Zimowego, u podnóża monumentalnych schodów, zebrani dworzanie czekali na pojawienie się ich Cesarskich Wysokości. Po prawej stronie zobaczyłem wielkiego księcia i wielką księżną; po lewo, w rogu stała mała grupa, wśród której była księżna Juriewska i troje jej dzieci, dwie dziewczynki i chłopiec, wszyscy w żałobnych ubraniach. Przybywszy, Ich Cesarskie Wysokości podeszły do grupy po prawej. Potem car zrobił kilka dobrze odmierzonych, odbijających się echem kroków w stronę księżnej Juriewskiej, która uniosła woalkę. Cesarzowa również zrobiła kilka kroków w jej kierunku, ale zatrzymała się nieopodal. Po wymianie kilku słów z carem, księżna zwróciła się do Marii Fiodorowny.
Przez chwilę, która wydała mi się wiecznością, dwie kobiety stały naprzeciwko siebie. Gdy Maria Fiodorowna podała jej swą rękę, księżna była zobowiązana do głębokiego dygnięcia i ucałowania jej dłoni. Zamiast tego jednak rzuciła się jej w ramiona i obie kobiety się rozpłakały. Pamięć o mężczyźnie, kochającym swą morganatyczną żonę, zmiotła wszelkie zasady etykiety.
Nie trwało to długo. Ich Cesarskie Wysokości wyszły wraz z wielkim księciem. Księżna Juriewska i troje jej dzieci zostali stojąc niewielką grupą w rogu. Msza pogrzebowa dla tych, którzy nie należą do rodziny królewskiej, miała się odbyć za godzinę."
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez olgasza dnia Czw 0:21, 17 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
olgasza
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5477
Przeczytał: 43 tematy
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Pon 17:57, 17 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Wiecie może czyjego autorstwa jest ten obraz?
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
olgasza
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2011
Posty: 5477
Przeczytał: 43 tematy
Pomógł: 59 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Wto 15:06, 07 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Zamach oczyma małego Mikołaja Aleksandrowicza:
Cytat: | "Jedliśmy śniadanie w Aniczkowie, mój brat i ja - mówił - gdy przybiegł przerażony służący. "Stało się nieszczęście z Imperatorem - powiedział. - Następca przykazał, by wielki książę Mikołaj Aleksandrowicz (to znaczy ja) natychmiast przyjechał do Pałacu Zimowego. Trzeba się spieszyć."
Zbiegliśmy z generałem Daniłowem na dół i wsiedliśmy do jakiejś karety, przemknąwszy Newskim ku Pałacowi Zimowemu.
Widziałem bladość twarzy tych, których mijaliśmy, wchodząc po schodach. Na dywanie były duże czerwone plamy. Mój dziadek krwawił ze straszliwych ran, odniesionych na skutek wybuchu, kiedy nieśli go po schodach. Moi rodzice już byli w gabinecie. Przy oknie stali mój wujek i ciocia. Wszyscy milczeli. Mój dziadek leżał na wąskim łóżku, na którym zwykle sypiał. Przykryty był wojskowym szynelem, służącym mu za szlafrok. Jego twarz była śmiertelnie blada, pokryta małymi zranieniami. Oczy miał zamknięte. Mój ojciec podprowadził mnie do łóżka. "Papo - powiedział, podnosząc głos - wasz 'promyczek' jest tutaj." Zobaczyłem drżenie rzęs, niebieskie oczy mego dziadka otworzyły się, próbował się uśmiechnąć. Poruszył palcem, nie mogąc podnieść ręki, ani powiedzieć tego, co chciał, ale bez wątpienia mnie rozpoznał. Podszedł protoprezbiter Bażenow i ostatni raz udzielił mu komunii świętej. Wszyscy uklękliśmy i imperator spokojnie umarł. Bóg tak chciał.". |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|